opr. 17.09.2014                                                                                                                                                       Dzisiaj jest 50-ta rocznica napaści Rosji Sowieckiej na Polskę, a ja mam dyżur w pogotowiu. Głęboka noc...jedziemy z porodem. Podczas tego transportu moje myśli krążyły wokół rozmowy polskiej zakonnicy uwięzionej w gułagu z wartownikiem sowieckim.

-  Czy ty się modlisz?...no oczywiście, że się modlę!

- Gdzie się modlić? Nie ma cerkwi, ani batiuszki...ja mam Boga w sercu i On mnie wszędzie wysłuchuje i bez batiuszki. A ty modlisz się?

-  Nam nie wolno się modlić - zabronione!

- Jak to zabronione?...spróbuj mi zabronić się modlić, jak to zrobisz?...skąd będziesz wiedział, że się modlę?...możesz kazać mi wszystko, ale tego nie możesz mi zabronić!...ja modlę się zawsze!

- A co tobie z tej modlitwy?...ja mam wszystko bez modlitwy, a ty w tajdze siedzisz, katorga, praca aż do zgonu, jesz jak bydlę...i to dała ci twoja modlitwa?

- Mam z tej modlitwy Boga w sercu, wykonuję Jego Wolę, to co On mi każe, wiem, że On mnie doświadcza i mnie stąd wyprowadzi, wrócę do Polski, a z twoją dolą bym się nie zamieniła!

   Tyś gorszy niewolnik niż ja. Wykonujesz i katujesz ludzi nie wiedząc za co. Musisz wykonywać każdy rozkaz. Jak ucieknę - tobie kula w łeb. Ty uciekniesz - mnie nic nie zrobią.

    Ty też wykonujesz Wolę Boga. On ciebie też widzi. Przy tobie nie ma nikogo, kto by ci pomógł, a mnie pomaga Bóg. Czy twój los nie gorszy niż mój?...będę się za ciebie modliła!!!

- Nie chcę. Niepotrzebna mi twoja modlitwa!

- Teraz ci niepotrzebna, ale przyda się w godzinie twojej śmierci...Bóg mnie wysłucha, a ty wówczas będziesz Boga szukał !

    Popłakałem podczas czytania tego zapisu po 25 latach, bo dzisiaj wiem to samo. Nawet pasuje tutaj moja rozmowa z 15.09.2014 r. (NMP Bolesnej) z niewierzącym antyklerykałem:

- Po co Pan Bóg dał nam rozum?

- Bóg nam nic nie dał, bo Go nie ma, a  kapłani to czarna mafia.

- Nie odróżnia pan osoby od jej misji. Ja rozpoznam fałszywego kapłana...

- Tak, tak oni są fałszywi...

- Fałszywego w sensie przebranego lub tego, który nie wypowie formuł konsekracji podczas Eucharystii!

- Wiele jest religii...są nawet tacy, którzy mają doznania po dotknięciu cudownego kamienia.

- Jest tylko jedna prawdziwa wiara w Boga Objawionego...głoszących ten fakt uznaje się na portalach i w rozmowach jako chorych psychicznie.

    Zdrowi są chwalący bałwanów oraz niewierzący i wrogowie Boga. Ma pan pecha, bo po śmierci nie będzie mógł pan powiedzieć, że nie wiedziałem! Ma pan wielkiego pecha...

    Takie jest właśnie nasze ziemskie niewolnictwo:

Niewolnik Boga: człowiek, który ma  wolną wolę, może iść gdzie chce, nie może czynić zła, modli się za swoich prześladowców.                                                                                                            

Niewolnik władzy: oddana wola własna, w praktyce nie może iść tam, gdzie chce, musi iść na rozkaz, czyni zło, a jest nim już samo śledzenie innych, złości się na tych, których krzywdzi, a jest opłacany.

    W czasach pokojowych najlepiej zrozumie to człowiek inwigilowany, bo krzyczy się o wolności i demokracji. Myśl pobiegła do dni w których jest nasilenie nalotów (wzmożona inwigilacja). Komu to wszystko służy i kto za to płaci?

    Do rodzącej powiedziałem, że dziecko będzie miało łatwą do zapamiętania datę urodzenia.

-  Dzisiaj jest niedziela to może być próżniak, tak mówią...skwitowała przyszła mama.

    -  Dzisiaj jest niedziela, a to oznacza: „nie - działam” czyli dzień święty, dzień, który każdy                powinien spędzać na chwaleniu Pana!

    Przed Mszą św. podczas procesji młody człowiek niósł krzyż z Jezusem, a później wstawił go w miejsce przed ołtarzem i odszedł po uklęknięciu z pokorą. Łzy zalały oczy, bo po latach uczynię to samo.

    Dziecko czyta Pismo, dziewczynka śpiewa, a ja  jestem coraz bliżej Boga. W kazaniu padły słowa o Panu Jezusie, który przyjął ludzką naturę, aby wskazać nam ostateczny cel naszego życia - zbawienie! Modlił się za swoich oprawców i wszystko im przebaczył...

    W zamyśleniu wracałem do domu omijając znajomych, bo potrzebowałem spokoju i ciszy, a tu biegnie pacjent i pyta czy jutro będę przyjmował w przychodniu! Aż na widok małego domku na uboczu zawołałem: „Panie mój daj mi coś takiego. Ty dobrze wiesz po co! Daj mi to Panie proszę!”

    Żona stwierdziła, że są rodziny żyjące spokojnie, ale ja już wiem, że udręki służą mojemu treningowi...może jest jakaś „niebiańska numeracja takich prób”?                    APEL