MB Bolesnej

   Śniła się awaria hydrauliki. Właśnie zgłosiła się pacjentka załamana zalaniem remontowanego mieszkania i sąsiada mieszkającego poniżej. Dziwne, bo w moim gabinecie mam przerwę w dostawie wody, a pacjentka przyniosła mi poświęconą wodę z Lourdes.

    Trwał straszliwy nawał pacjentów z wieloma obcymi. Z pacjentem umówiłem się na wizytę, ale zapomniał mnie wezwać i dopiero dzisiaj przypomniał sobie, że jest chory!

   Z umęczenia chciało się płakać, bo nie lubię odmawiać, a jest to nawet niebezpieczne. „Panie Jezu! zmiłuj się nade mną!”. Przesuwają się pacjenci, których serca rozrywa cierpienie:

- przybyła staruszka, której nagle zmarła córka-opiekunka (udar)

- wdowa z dwójka dzieci, której mąż się powiesił

- biedna, której padł koń i dwie krowy!

- młoda mająca matkę przykutą do łóżka!

    To jedno wielkie cierpienie, a przepływają ofiary powodzi, spaleni, inwalidzi wojenni, biedni, samotni i porzuceni.

    Dzisiaj jest wspomnienie MB Bolesnej. Moje serce zalało poczucie bólu tych ludzi. Wielu pacjentów proszę o przekazywanie swoich cierpień Matce Bożej (uświęcanie cierpień), ale nie wiem czy to czynią, bo u większości jest mała wiara w Boga. Wracam do domu ze łzami w oczach odmawiając moją modlitwę.

    Na Mszy św. wieczornej stałem pod stacja drogi krzyżowej: Pan Jezus na krzyżu, Matka i Jan. To ja tam jestem. Ten dzień i tę Mszę św. z przyjęciem Ciała Zbawiciela ofiarowałem w intencji dnia.

    Łzy zalewały oczy, bo przesuwał się świat cierpień; rodzin zmarłych, opuszczonych, bezdzietnych, biednych. W telewizji poinformują o zaginięciu dwóch samolotów, jeszcze wypadki z ofiarami. W „Zawsze po 21.00” zmarł pacjent odesłany ze szpitala (rzekomo pijany). Złość i bezsilność zalewały serce, a piszę to przed wizerunkiem MB Pokoju... 

                                                                                                                                       APeeL