Tuż po przebudzeniu z trudem doszedłem, że dzisiaj mam pierwszy dzień urlopu...”och! wolne!”. Napłynęło pragnienie modlitwy. Zrozum, że ja żyję dla ostatecznego celu naszego życia...nie chce tu być, ale mam służyć. Bardzo boli zalewające nas pogaństwo, którego normalny człowiek nie widzi.

    W telewizji mówią o odchudzaniu, ale codziennie gotuje tam grubas i nigdy nie padnie słowo: 'post”...mówią też o radości, ale nigdy Bożej. W ręku mam „Niedzielę”, gdzie kobieta pisze o Jezusie, który niesie Dobrą Nowinę wszędzie. Łzy zalały oczy, bo tak jest nas mało.  Wielu moich pacjentów jest na granicy „śmierci i życia”, nie wracają do Boga, ale kupują sobie pieski.

    Łzy zalały oczy, a żona wręcza mi wielki krzyż z koroną cierniową...właśnie w tej chwilce przyniosła go do mojego pokoju! To nie jest przypadkowe, bo wiele razy prosiłem, aby Pan Jezus zabierał jej krzyże i przekazywał mnie, bo wiele lat ja dręczyłem (hazard z drinkerstwem). Podczas zawieszania Pan Jezus dał mi do ręki Swoja koronę.

   Wzrok padł ponownie na otwartą „Niedzielę”, gdzie żona alkoholika opisuje swoje cierpienia, a kapłan mówi, że: „[...] trzeźwiejący alkoholicy są najlepszymi Apostołami [...]”. To wprost do mnie, bo teraz moim zadaniem jest zbawianie, służenie Bogu, apostołowanie.

    Przepływa pogański świat i kontrasty. Na jednym programie odchudzanie, a na drugim reklama smakołyków. Porządkuję przy bloku i na działce, a w korytarzu bloku zawiesiem krzyżyk. Szykuję się na Mszę św. a przepływa moje podłe życie i tych, których skrzywdziłem. Na pierwszym miejscu żona. Czyniłem to jeszcze niedawno, już po nawróceniu („zmartwychwstaniu”).

   Jakże raniłem przy tym Pana Jezusa. Przepływają wszyscy, którym sprawiałem i sprawiam kłopoty (nawet śledzący). Gdybym ujrzał wszystko...moje serce nie wytrzymałoby tego. Tyle lat Pan Jezus niósł mój diabelski krzyż. Spadała na mnie niewyobrażalna łaska, łaska miłosierdzia Bożego. Nawrócenie.

    Idę do kościoła z płaczem odmawiając moją modlitwę za tych, których skrzywdziłem. Na Mszy św. stałem blisko obrazu Pana Jezus Miłosiernego, a na końcu będzie śpiewana pieśń „Jezu ufam Tobie”. Patrzyła też stacja drogi krzyżowej; „Oto Matka twoja, oto syn Twój”. Proszę Matkę Bożą o łaskę miłosierdzia dla tych, których skrzywdziłem. Przez wiele lat wielu pacjentów mogłem zranić, zbyć. Pierwszy biegnę do Pana Jezusa, a teraz w bólu krążę i modlę się przez godzinę.

    Żona ogląda film o bokserze alkoholiku, a ja wołałem za dzieciątka adaptowane i odmawiam Koronkę Pokoju. Po skończeniu zauważyłem, że uśmiecha się do mnie MB Pokoju z Medziugoria...naprawdę! W „Echu” była prośba, aby iść za naszą Matką ku świętości. Błyskami napływa takie pragnienie. Tam były też słowa Jana Pawła II o Matce:

„Matko Odkupiciela z radością głosimy, ze Jesteś błogosławiona.

Bóg Ojciec wybrał Ciebie [...] byłaś posłuszna Jego woli”.

Na kolanach podziękowałem za ten dzień i przepraszam.

                                                                                                                       APeeL