Zerwałem się ze snu. Napłynął obraz Rumuna śpiącego z dzieckiem, a w myśli „nie mają gdzie głowy położyć". Pan Jezus także nie miał domu i często spał byle gdzie.

    Teraz, gdy to opracowuję skurcz chwycił serce, bo wprost nie chce się wierzyć jak Syn Boga naszego został uniżony. Właśnie tysiące tysięcy ludzi w Japonii straciło dach nad głową (trzęsienie ziemi, tsunami i katastrofa nuklearna).

    Na tym tle widzę swoje obdarowania, a także sytuację mojej rodziny: siostrę porzucił mą, a druga żyje w związku nieformalnym. Przepływają porzucający małżeństwo i porzuceni. Ile jest tego cierpienia. Z Zakopanego płynie festiwal, gdzie góral żartuje, że Panu Bogu udały się dwa zwierzęta: konie (zawody wozaków) i baby! Tańczą ludzie z różnych krajów, a moje serce zalała miłość Serca Boga, miłość do wszystkich ludów świata.

   Bóg nie patrzy wg naszych kryteriów: brzydki to go nie lubimy, a ładny budzi sympatię. Tak właśnie Żydzi podchodzili do Pana Jezusa i dalej trwają w tym. Teraz popłakałem się, ponieważ w art. w dodatku do „Gazety wyborczej” przeczytałem zdanie, że; ”Pan Jezus czekał na mnie”. Przepływa moje życie: dzieciństwo i pogaństwo. „Panie Jezu wybacz!”.

   Msza o 12.00. Procesja, śpiew, żona trzyma wstążkę przy św. Józefie (opiekunie rodzin), chór i nowicjuszka z zakonu tuz po ślubach wieczystych. Proszę Boga o odmienienie mojego życia. Nie chcę uczestniczyć w „młócce” w przychodni, obdarowywaniu przez chorych.

   Po Eucharystii padłem na kolana przed o. Kolbe i św. Piotrem. Nie mogłem się ukoić. Ból zalewał serce, a oczy łzy: „O Panie! to Ty na mnie spojrzałeś”. Płynie cześć bolesna różańca, a żona mówi o kapłanie, który musiał porzucić biznes.

   Płyną obrazy z Lichenia i psalm „Chwalmy Pana na harfie, chwalmy Pana na cytrze”. Początkowo myślałem, że intencja będzie dotyczyła małżeństw, rozwodów, porzucenia. Czekamy na syna, a wówczas rozumiesz cierpienie Matki z powodu zagubienia się 11-letniego Jezusa!

   Przypomniał się poranek, gdy matka wołała na swoje dziecko. Jakże to wszystko pokazane. Bóg tak właśnie woła do nas i cierpliwie czeka na nasz powrót. Wyszedłem na modlitwę,  księżyc, a  pogoda jak na pustyni. W dzień był skwar, a w nocy będzie 5 stopni.

   Wołałem do Boga w mojej modlitwie w intencji dnia z prośbą o ułożenie mojej pracy i życia, abym nie skończył źle i nagle. Teraz, gdy to opracowuję mogę powiedzieć, że wszystko się sprawdziło: zostałem uwolniony od pracy, przeżyłem swój czas, codziennie uczestniczę w dwóch nabożeństwach i w radości służę Bogu.

    Napływa, aby czytać „Vox Domini”, gdzie trafiłem na opis życia pielęgniarki Rozalii Celakówny. Tam padły słowa do mnie; "Moje dziecko oddaj Mi się cały. Świat nie da ci szczęścia. Stworzenia nie zaspokoi twojego serca. Twoje serce może zaspokoić tylko Bóg. Składaj Mi wszystko w ofierze”.

   To najprostszy program mojego życia: oddać się całkowicie Stwórcy, żyć tylko dla Niego i Jemu ofiarować wszystkie cierpienia, a szczególnie niezasłużone.

   Naprawdę tak się stało i to wiem. Bardzo trudno znoszę ludzkie myślenie i rzadko kogoś akceptuję, bo mówiących z serca o Bogu jest garstka. Naprawdę w Bogu mam szczęście i ukojenie. Oddałem się Panu całkowicie.

    Tak doznałem prawdziwego szczęścia już tutaj na ziemi. Ponadto mam świadomość istnienia po śmierci. Wiem, że Bóg mnie poprowadzi, bo pragnę wykonywać Jego Wolę. Właśnie pokazują ofiary wypoczynku. Dziękuję za ten dzień...

                                                                                                                         APeeL