MB Rozjaśniającej

     Idę na Mszę św. wieczorną, ale modlitwa jest niemożliwa. Teraz nie próbuję tego robić na siłę, ponieważ w ataku pustki duchowej to nic nie da. Wiem jedno, że Eucharystia odmieni mój stan.

     Dzisiaj od rana jakaś firma męczy się z oczyszczaniem kanalizacji...czas robi swoje, a widać to nawet na jeszcze niedawno pięknych domach. W południe byłem nad rzeką, gdzie facet oczyszczał teren z liści, które masowo spadają z drzew. Kupiłem płyn regenerujący potrzebny do malowania. 

    Na Mszy św. trwały rozproszenia, bo myślałem o czekającym mnie malowaniu pokoju żony, a właściwie problemie z sufitem. Czekam na spotkanie z Rzecznikiem Praw Lekarzy i to wypełniło moje serce oraz strona internetowa, która wymaga wykończenia.  

   Zdziwiony słuchałem słów czytania o starości, której miara jest życie nieskalane,  a św. Paweł prosił, abyśmy nie miłowali tego świata, bo przemija. Ten, kto wypełnia wolę Bożą trwa na wieki. To już poza mną. Pragnę tylko opracować zapisy, ale chyba nie zdążę.

   Najbardziej zwracał uwagę Ps148 „Chłopcy i dziewczęta, chwalcie imię Pana”. Pomyślałem, że nie obchodzimy dnia Imienin Boga Ojca. To duża przykrość, bo nawet mamy dzień Imienia Maryi. Muszę przeczytać i opracować art. o intronizacji Pana Jezusa na Króla Polski.

    Eucharystia ułożyła się w dar jakby pięknie zapakowany...brzegi jak w koronie, a później utworzyło się zawiniątko. Bardzo to lubię, ale wyszedłem w stanie normalnym, bo odeszły fikcyjne problemy.

    Nagle ujrzałem swoje grzechy, nieczystości i chciało mi się płakać. Przepraszałem Boga Ojca i w mgnieniu oka stało mi się bardzo smutno i przykro, że przez tyle lat musiał czekać na moje przebudzenie. Przypomniał się obraz „Jezu ufam Tobie”, który „spojrzał” z drugiego końca kościoła, a to oznacza, że wszystko mam przebaczone.

    Napłynęła wielka bliskość Królestwa Niebieskiego i pragnienie powrotu do Boga, bo moje dzieło prawie zakończone. Chciałbym jeszcze doczekać odmalowania ołtarza w moim kościele...może uda się odzyskać parę groszy z Izby Lekarskiej.

    Zabójstwo duchowe, znęcanie  się i mobbing...to męczeństwo duchowe wcale nie mniejsze od fizycznego. Dopiero podczas przepisywania dziennika ujrzałem ogrom moich modlitw, ok. 10 tys. Mszy św. i cierpień. Ilu ludziom pomogłem tym w zbawieniu? 

    Po drodze spotkałem sprzątających w hali sportowej, trzepiących dywany i dalej pracującą przepycharkę kanalizacji na osiedlu, a sam wyrzuciłem stary dywan.

    Intencję odczytałem po wyjściu na spacer modlitewny, bo zobaczyłem analogię do dbania o czystość własnej duszy. W ręku znalazł się kawałek drutu kolczastego, a to symbol Bolesnej Męki Pana Jezusa („korona”).

    Zrozumiałem, że dbanie o czystość duchową to cierpienie, bo wymaga wyrzeczeń i walki wewnętrznej. Często mamy konflikty w środowisku, gdzie króluje „człowiek zmysłowy”. Przez godzinę wołałem do Boga za dbających o czystość swojej duszy...                    APEL 

 

  Oto mój komentarz na blogu Janusza Palikota, który radził sadownikom.

                                                Panie Januszu!

       Samolot z bombką szczególnej mocy już krąży nad Biłgorajem, a Pan - jako Wujek Dobra Rada - promuje lokalną tłocznię soku do jabłek. Przecież nie opłaca się nawet transport. Co innego było w czasie, gdy Pan przewoził nielegalnie spirytus od przyjaciół Moskali.

    Całkowicie utracił Pan poczucie rzeczywistości, bo każda władza wypacza. Bój toczy się nad nami pomiędzy siłami Bestii, która właśnie uśpiła UE, NATO, a nawet USA.

    Tak też szatan uśpił Pana duszę. Gdzie Pan i podobni tafią, gdy dokona się...bum! Na pewno w swojej zapobiegliwości - na uboczu i w zboczu - wybudował Pan pokaźny schron, ale to nie uratuje Pana duszy.