Dzień modlitw za Jana Pawła II

   Wstaję ledwie żywy, a w telewizji pokazują wynoszonych rannych (katastrofa samolotu w Korei). Na ten moment „patrzy” Pan Jezus w koronie cierniowej.

    Ja pragnę cierpień duchowych, umierania podczas modlitw, bo wówczas trwa połączenie ze Zbawicielem. To tajemnica Boża, ale po latach okaże się, że taka modlitwa - rozważanie Męki Pańskiej czyli współcierpienie ze Zbawicielem - ma najwyższą moc.

    Nie wiedziałem, że dzisiaj czeka na mnie ciężka praca w przychodni. Już od 7.15, a pracuję od 8.00 trwał bałagan, wpadanie, kłótnie i skomplikowane sprawy ludzi. Słabnącą, która oczekiwała na rtg odwiozłem do domu własnym samochodem. Czekała też rodzina zmarłego, ale nie mieli karty inf. z pogotowia i musiałem jechać do zamarłego w domu.

   Niektórzy koledzy nie wczuwają się w sytuacje rodziny i nie widzą jej kłopotów. Jest zrozumiałe, że karty nie wydajemy w zgonach budzących wątpliwości. Na miejscu okazało się, że pacjentka w czasie wizyty pogotowia była w agonii, ale zmarła dzisiaj. Ratuje mnie spojrzenie na kartę, bo to kasa branżowa (policyjna) i mają swojego lekarza.

   Teraz biedaczyna, który udowodnił złamanie przepisów przez sąd okręgowy i odwołuje się do sądu apelacyjnego. Około 12.00 napadła mnie słabość z powodu nawału chorych, bałaganu, skomplikowania spraw i „proszących” w tym właśnie czasie o skierowanie do sanatorium!

    Nie wyganiam, ale protestują inni. Jeszcze obca z osteoporozą i zwyrodnienie biodra (zatarte), którą skierowałem do szpitala (wstawienie protezy, termin). W domu trafiłem na bardzo słabego syna (depresja) i pojechałem do 78 latki...bardzo słabej!

    Msza św. wieczorna, na której - przez głośnik dochodziły do mnie słowa - o chlebie podtrzymującym życie i Eucharystii! Ja jestem ledwie żywy, a napływa obraz Jana Pawła II oraz niewidomego pacjenta, który żył wiele lat z ciężką cukrzycą oraz unieruchomiona z powodu reumatoidalnego zapalenia stawów, która nie mogła umrzeć (uwolnić się z ciała!). W tym stanie przetrwała także po operacji krwotoku z żołądka. Trafił się jeszcze niewidomy z rozrusznikiem serca...

    Późnym wieczorem odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego i padłem ledwie żywy...

                                                                                                                                 APeeL