Po przebudzeniu napłynęły dobre natchnienia; mam być cichym, pokornym i dobrym...ponadto milczeć i podziwiać wielkość Boga, a nie świata!
W myślach powtarzałem: „Pan jest dobry, Pan jest dobry”. Padłem na kolana w podziękowaniu za wszystko; ”rozdawaj Panie Siebie przeze mnie”. W czasie przejazdu do pracy słuchałem audycji o sensie życia, które jest wielkim darem.
- Żyć krótko, ale dobrze...mówi pierwsza pacjentka.
- Nie. Trzeba żyć tak, aby uzyskać zbawienie (życie prawdziwe).
Wyjaśniam, że trzeba żyć zgodnie z naszym powołaniem, w łączności z Bogiem Ojcem. Jakże marnie wyglądają bracia pod drzwiami gabinetu, gdzie trwa bałagan, krzyki, brak szacunku dla starego, słabego i bardzo chorego. Wielu ma spaczony cel życia np. uzyskanie zdrowia w wieku 65 lat.
Tylko Bóg może zaspokoić pragnienia naszej duszy, bo szukamy czegoś, ale zapominamy o jej posiadaniu! To cząstka Boga w nas samych, która pragnie powrotu do Stwórcy. Bóg powołał nas jako ukoronowanie wszystkich stworzeń...do życia wiecznego!
On ukochał nas jeszcze przed naszym narodzeniem. Odłączając się od Boga - umierasz! To śmierć prawdziwa, bo duszy z utratą życia wiecznego. Łaska daje życie wieczne - życie Boże, które zaczyna się już tutaj na ziemi.
Nagle napływa pocieszenie, bo pacjentka z ludzkiej nory otrzymała mieszkanie w bloku (wdowa z dziećmi). Zawsze ciężko pracowała i wstydziła się swojej biedy, czuła się gorsza...tak jak bogacze czują się lepsi! Teraz rozumie ludzi w podobnej sytuacji. Bogacze swoimi grobowcami sprawili, że nie ma dojścia do grobu swojego męża...z tego wszystkiego pomyłkowo zamówiła Mszę św. za siebie!
Inna chora prosi lek na „wysychanie kory mózgowej”. Mija 7 godzina udręki, trzęsą mi się ręce, bo wielu chorych ma złą energię.
W chwilce ukojenia przed dyżurem w pogotowiu (jeden budynek) słucham Słowa Bożego. Pan Jezus na ożywieniu Łazarza pokazał od Boga, że w Ojczyźnie Niebieskiej nie będzie śmierci, cierpień i łez oraz obecnego mozołu..."umarł za nas, abyśmy mieli życie".
Teraz, na początku dyżuru z głową w poduszce wołałem płacząc:
"Panie Jezu stoję przed Tobą słaby, mały i kruchy.
Przyjmij Jezu moje podziękowanie za to, że umarłeś za mnie wskazując Drogę i Bramę do Prawdziwego Życia.
Dziękuję Ci za Twoje zasługi Jezu Chryste, mój miłosierny Zbawicielu".
Samo Imię 'Jezus' (Ten, Który Zbawia) wywołuje u mnie ucisk w sercu i łzy w oczach. Z łaską wiary widzę jasno to, co dla innych jest zakryte. Nasz umysł pracuje przy pomocy zmysłów, a wiedza i zmysły nie są przydatne w badaniu Prawd Bożych. Możesz być uczonym w czytaniu i specjalistą od badania Trójcy Przenajświętszej...jako ateista!
Kolega wrócił z wyjazdu do przestępców na komendzie. Jeden z nich był cały wytatuowany i "pocięty". Jakże chciałbym z takimi łotrami rozmawiać w przyjacielskiej atmosferze, bo zdrowi nie potrzebują lekarza!
Kiedyś było słuchowisko w którym Jezus chciał spotkać się z takim złym człowiekiem u Piłata. Teraz czytam książeczkę; "Eksterioryzacja." Roberta A. Monroe. Autor stwierdził, że drugie ciało (dusza?) jest dowodem na nasze dalsze istnienie;
- odwiedził przyjaciela, który zmarł (gdzie był?)
- "rozmawiał" ze zmarłą właścicielką jego nowego domu
- odebrał kontakt z przyjacielem lotnikiem, w chwili w której ten zginął
- odwiedził zmarłego ojca z powodu wylewu krwi do mózgu, który przekazał mu, że ból głowy jest mniejszy!
Często mam do czynienia z udarem mózgu, ale nigdy (tak jak inni lekarze) nie podawałam takim chorym leków przeciwbólowych, a trzymają się wówczas za głowę! Wyobraź sobie, że do zamkniętej czaszki pod ciśnieniem wylewa się krew, która niszczy tkankę mózgową.
Autor książeczki miał też jakiś nadprzyrodzony kontakt w którym słyszał hejnał czy głos trąby, a wówczas wszyscy przerywali rozmowy przyjmując pewną postawę...nie wolno było im patrzeć na Przechodzącego. Czasami kogoś zabierano i wszyscy wracali do swoich czynności. Czy to był Czyściec?
APeeL