"Na całej ziemi nie ma Boga poza Izraelem" (2 Kri 5,15)...

    W śnie - na dyżurze w pogotowiu - tuż po północy zrywają do wyjazdu. Przypomniała się załatwiona dziewczyna z kolką i nasz powrót poprzez pięknie oświetloną główną ulicę naszego miasteczka z ciągami sklepów. Nawet zażartowałem, że "czerwoni wyszli z podziemia!"

    Po powrocie do pokoju lekarza dyżurnego padłem na kolana i poprosiłem Pana Jezusa, aby był dzisiaj był ze mną i "zakleił mi usta" (abym nie gadał!). Teraz, gdy to przepisuję (15.11.2019) pokazano to podczas napadu bandziorów na babcię, a wróciły obrazy rozstrzelanych, którym  też zaklejano usta.

    Rano podczas przygotowywania się do niewolniczej pracy w przychodni zapragnąłem być na porannej Mszy św. a z radia popłynie piosenka ze słowami od Pana Jezusa; "ty i Ja" (wg mnie to "My", a to oznacza, że Zbawiciel będzie dzisiaj ze mną).

    Właśnie wcześniej przybył zmiennik i tak znalazłem się w kościele, gdzie od Ołtarza św. płynie świadectwo o uzdrowieniu trędowatego...sam takim byłem. Pojawiła się narastająca tęsknota za Panem Jezusem, która sprawiła drgnięcie w sercu z moim krzykiem w duszy; "Jezu! Jezu mój!" Wielką Moc ma Imię Pana Jezusa ("Ten, Który zbawia").

    W tym czasie śpiew siostry sprawił, że ponownie wołałem; "Jezu! Jezu mój! Jezu! Jezu mój! Dusza moja pragnie Ciebie, Boże. Moja dusza pragnie Boga Żywego...kiedy więc przyjdę i ujrzę Oblicze Twoje, Panie? Niech mnie zaprowadzą na Twą Górę Świętą i do Twoich przybytków...przystąpię do Ołtarza Bożego i będę Cię wielbił. Boże...mój Boże!"

    Oddalenie od ciała jest tak wielkie, że oddanie życia - w tym momencie - dla Pana Jezusa!...nawet nie byłoby w tym mojej zasługi. W tej tęsknocie i miłości do Pana Jezusa wyklarowała się intencja modlitewna tego dnia; za wielbiących Pana Jezusa.

    Moje cierpienie zrozumie tylko ten, który sam to przeżył, bo żadnym językiem nie wyrazisz tego! Pan, w Swoim Miłosierdziu pokazał to na poszukującym ojca ziemskiego. Odnalazł go i usłyszał, że jest oczekiwany; przyjedź synku!

    Tęskna miłość narastała do granic wytrzymałości...stałem się całkowicie niezdolny do pracy, a trafiłem na szczyt bałaganu! Dodatkowo zły podsuwa pokusę zaczepienia filującego z zapytaniem; jak będzie się nazywała pana choroba zawodowa?

    Nie uczyniłem tego, ponieważ przypomniałem sobie nocną prośbę ("zaklejenie ust"). Z radości pocałowałem "uśmiechającego" się Pana Jezusa z Całunu, a On powiedział do mnie z otwartego "Prawdziwego Życia w Bogu" (na chybił-trafił);

   "Nigdy nie odmawiaj Mi miejsca w twoim sercu." Ponadto "spojrzał " Pan Jezus "Porcelanowy" (biała figurka znamionująca czystość)...nie wolno dzisiaj przyjmować darów od chorych! To w pełni zrozumiałem, bo "wieczorem uwielbiasz Mnie, bo Ja wszystko oddałem biednym".

    Teraz mam moc, a wczoraj zły kusił "wolnym dniem...na złość chorym"! Ja wiem, że nie wolno mi tego czynić, bo każdego dnia żyję zgodnie z Wolą Boga Ojca! Dodatkowo na złość Bestii, nie odbieram wolnego za pracę w sobotę...taka ofiara!

    Dopiero teraz zorientowałem się, że z pokoju lekarskiego zabrałem moją figurkę Pana Jezusa padającego pod krzyżem! Piękny dzień, pogoda, a ja w Bożej radości mówię w rejestracji, że jest niebo!

   Napór ludu wielki, ale wyraźnie widzę, że jest "zorganizowany" przez złego...około 10 chorych przybyło całkowicie niepotrzebnie, a część z nich potwierdziła to (chodziło o wywołanie sztucznego tłoku z udręczeniem pacjentów i mojej osoby). Wówczas zaczynają się kłótnie, krzyki, a złości na chorych mogę komuś odmówić pomocy!

- Dziadku...słuchajcie się żony i róbcie odwrotnie! Śmiejemy się, dał mi 10 tys. które włożyłem pomiędzy recepty.

    Chwilami napływał pokój Boży dający moc w której rozbrajam kłótnie; "Panie Stasiu, to pan nie przepuszcza kobiet?" Cały spocony biegnę na obiad w piwnicy budynku, płynie "Anioł Pański", wróciła tęsknota za Panem Jezusem z pragnieniem padnięcia gdziekolwiek na kolana! Wołam do Pana Jezusa, a właśnie stygnie bigos! Tak miesza się ziemia z Niebem, a jest to wielkie cierpienie!

    Wróciłem do gabinetu, ale łzy kręcą się w oczach, ponieważ przypomina się szukający ojca ziemskiego. Wzrok zatrzymał krzyż z Panem Jezusem, Matką i Janem (na kalendarzu)...ja odnalazłem Ojca Prawdziwego, Pana Jezusa i Matkę. Niczego więcej nie pragnę!

    Nadal trwały kłótnie oraz rozdrażnienie. Pan Jezus dał próbę, bo pojawiła się biedna kobiecina oraz dwoje młodych na zasiłku, których znam. Jest mi przykro, bo nie mają żadnych warunków, przygarnięci przez mieszkanie w budynku byłego PGR-u...oddałem jej wszystkie otrzymane dary i pieniądze (także swoje).

    Około 15.00 zwijam wszystko, a wraca smutek rozstania z Panem Jezusem. Nie dziwią opowieści o błędnych rycerzach szukających Boga, bo sam poszedłbym w cały świat! W domu, na kolanach odmówiłem koronkę "za wielbiących Pana Jezusa" i łzy zlały oczy po "spojrzeniu" figurki Pana Jezusa porcelanowego (prośba o czystość) oraz cierń w wazonie. Wrócił smutek rozstania, który ukoiła moja modlitwa. Pan Jezus powiedział do mnie przez Vassulę; "Rozraduj Moją Duszę i powiedz od czasu do czasu ABBA!"

    Teraz płyną obrazy z poprawczaka (typu otwartego), a ja wiem, że takim Poprawczakiem jest ziemia, gdzie mamy wytrwać i wrócić do Boga Ojca po okresie wygnania.

    Na zakończenie tego dnia Pan Jezus powiedział do mnie; "nie zapominaj nigdy o Mojej wielkiej Miłości do ciebie, Miłości jakiej nie da ci  n i g d y żaden człowiek. Pamiętaj zawsze o Moim słodkim panowaniu /../ wyciągnąłem twoją duszę z tej otchłani /../ Wznieś teraz ku Mnie swe oczy i powiedz: u w i e l b i o n y."

    Jeszcze większe zdziwienie budzi "Księga Prawdy" bł. Henryka Suzo. Kręcę głową, pełen zadziwienia; "bądź uwielbiony Panie Jezu...bądź uwielbiony, przepraszam za dzisiejsze gadanie, Dziękuję za ten dzień życia"... 

                                                                                                                      APeeL