Przed położeniem się spać miałem wpuszczaną niechęć do Kościoła, ale w stylu podstępnym; "dzisiaj odpocznę, bo mam dyżur" czyli nie pójdę na spotkanie z Panem Jezusem! Po przebudzeniu miałem zadowolenie, że zdążę na Mszę św. która daje moc do pracy i życia.

   Napłynęło przyszłe życie - po tym skarceniu - gdy spotykamy się w Królestwie Bożym. Pokazane jest to na różnych zlotach i zgrupowaniach nawet w obcych krajach. Ile tam jest radości, padania sobie w ramiona z powodu przyjaźni i radości.

   W tym czasie w duszy popłynie wyraźny śpiew; "Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata". W sercu pojawi się radość i moc Boża; "tylko nie mów mi, że nie mamy Ojca!"...takie stwierdzenie można usłyszeć od obrażonego! Biegnę do Domu Pana, a z oddali już płynie; "Panie zmiłuj się nad nami".

     Płyną czytania; przekaz Dekalogu, a Pan Jezus robi porządek z handlującymi przy Świątyni; "Gorliwość o dom mój pożera Mnie". Ja też tak czuję, mogę być najniższym (posługa) w Domu Pana...na wzór.

    Pan Jezus miał takie same ciało jak my...też się złościł z powodu ciemnoty ludzi. Jakże z tego powodu cierpiał! Nie wiem dlaczego, ale napłynęła osoba ks. Jankowskiego z Gdańska (menadżer) i ks. Tischnera (kapitał polityczny, chwała prasowa)...wrócił obraz kapłana z rekolekcji, gdzie jego osoba przesłoniła Pana Jezusa. Jeszcze pogrzeby biednych z bezwzględną sumą oraz moje zachowanie, bo mówię o Panu, a przyjmuje "dary".

   Kapłan mówił o korzeniach; nie stanowi ich ani praca, rodzina, poglądy, przełożeni...później wyraziło to stare drzewo z którego wyrósł młody, zdrowy pień. To jakby Stary i Nowy Testament...śmierć "starego" człowieka z narodzeniem nowego po nawróceniu.

    Ja wiem o tym, a opinia ludzi nic mnie nie obchodzi. Trzeba być blisko Pana Jezusa i cały czas dążyć do zbawienia oraz powrotu do Ojczyzny Prawdziwej. Z głębi serca wyrwało się moje zawołanie modlitewne; "Panie Jezu miej miłosierdzie nad wszystkimi żerującymi na naszej wierze. Ojcze wybacz im, bo nie wiedzą co czynią.

    Wróciło poranne pożegnanie z żoną, która była zła, a na mój gest wykonania na jej czole krzyżyka usłyszałem słuszną uwagę; "zrób sobie na języku!" (chodzi o moją gadatliwość).

   Musiałem opuścić kościół tuż po św. Hostii, bo czekał na mnie kierownik. Na pocieszenie z II tomu "Prawdziwego życia w Bogu" Pan Jezus powie do mnie; "nie jestem daleko od was, jemy razem, pracujemy razem...dlatego odczuwajcie Moją Obecność."

   Ja wiem o tym i odczuwam Obecność Pana Jezusa, ale przeszkadza we wszystkim Szatan! Teraz patrzy na mnie Matka Boża Nieustającej Pomocy i słucham kazania z Mszy św. radiowej, ale kapłan mówiąc o walce duchowej nawet nie wspomniał o Szatanie.

    W wolnym czasie przepisuję notatki, a Pan sprawił, że jestem w niebie, bo serce zalała radość Boża przy śpiewie Adamo. Wprost pragnę wołać do nieba; "Jezu! Jezu mój!", a właśnie "patrzy" figurka Pana Jezusa niosącego krzyż. Podziękowałem za wszystko Panu Jezusowi, w tym za łaskę słuchania Słowa Bożego. Jakże chciałbym to przekazać, bo wszystko - poza Zbawicielem - jest stratą.

    Teraz trwa szarpanina w ambulatorium oraz wyjazdy. Dzieci, babcie, dorośli, różne sprawy i 92-letni dziadek. Nawał na granicy udręki szatańskiej pragnę modlitwy, ale kierowca włączył "świńską" kasetę! Zapamiętaj, że wszystko trzeba przyjmować ze spokojem. Ja zrozumiałem to później - w dniu dzisiejszym!

   Przecież Pan wie, że pragnę pisać i modlić się. Zły też to wie i wszelkimi sposobami próbuje szkodzić. Jeżeli pisanie jest niemożliwe - to podsuwa tę czynność wywołując złość. Pan obdarował mnie kojącym snem oraz słoneczkiem, ławką z latającymi ptaszkami i dziewczynką podbijająca piłeczkę, ciepłym wiatrem kojącym ciało, pokojem i miłością w sercu z którego popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego i moja modlitwa.

Przepływają żerujący na Panu Jezusie;

- otrzymana od Boga niedziela jest wykorzystywana na handel, rozrywki i odpoczynek dla ciała

- skumane z wiarą zakłady pogrzebowe podrzucające pogan, aby mieli niezasłużony pochowek katolicki...przy klepsydrach zawsze mówię o trupach duchowych wnoszonych do kościoła.

- kościoły reformowane oraz państwowe w Chinach oraz u nas ("polskokatolicki") z kapłankami u Luteran

- różne organizacje, wydawcy, nawet kolega z Kościoła Zielonoświątkowego

- zabranie dóbr kościelnych (audycja radiowa)

    Ta dyskusja ustala ostateczną intencję; "za żerujących na Kościele Bożym". Przepłyną osoby Sierakowskiej, Kuratorskiej, Labudy, Urbana oraz wszystkich zbijających interes na walce z naszą wiarą.

    W dyskusji bierze udział także bp Pieronek. Nim się zorientowałem utraciłem pokój, nawet poddałem się kuszeniu, bo chciałem dzwonić, a tam rozmowy są ukartowane! W tym rozproszeniu zrywają do wypadku, a demon podsuwa, że "nic takiego", a tam jedna osoba zabita i troje ciężko rannych...aż wpada powtórnie dyspozytorka!

    Wracamy, w karetce piję kawę z butelki po piwie, a myśl uciekła do żony, którą Pan Jezus pocieszył po mojej prośbie. Napływa pokój w którym mogłem zapisać to świadectwo. Jeszcze wyjazd do zrozpaczonego męża, którego żona zginęła w tym wypadku. Nie było tam winy; kobieta prowadząca samochód złapała przednią gumę i wpadła do rowu i uderzyła w murek!

    Potężny, starszy pan biegał po mieszkaniu, przeklinał swój los i chciał się powiesić. Wiem, że nieprzypadkowo tam przybyłem, bo wymagał pocieszenia duchowego; "Pana żona jest, da panu znak...nie wolno odbierać sobie życia". Wyjaśniałem mu długo, a na długopisie pokazałem wkład, tak jest z nasza duszą. Zgodził się wypić dwie ampułki hydroxizinem.

    Podczas powrotu popłynie moja modlitwa ("droga krzyżowa") z obrazami Świątyni Pana i przypomni się moje poranne pragnieniu posługiwania w Domu Pana. Jasna dla mnie jest walka z Domem Ojca, którą czynią siły demoniczne...także kapłani prowadzący różny tryb życia. Na ten moment pociesza niebo w gwiazdach, a w sercu Wniebowstąpienie Pana Jezusa; "Jezu mój! Jezu!...jakże jest piękny każdy dzień życia z Tobą!"

    Późnym wieczorem na kolanach podziękowałem za ten dzień i odmówiłem - w świetle lampy i gwiazd - różaniec Pana Jezusa...nawet nie chciało się jeść kolacji. Jak opisać ci stan mojego serca? Jak wyrazić jego zalanie pokojem Boga Ojca? Nie wierzyłem, ale to "Wniebowstąpienie" - to obecny stan mojej duszy. Nawet w ręku znalazła się kartka z Panem Jezusem "Wniebowstąpienie".

    Trochę radości dał kabaret wyśmiewający głupoty władzy ziemskiej...modlitwę kończę przed północą, a przy "Ukoronowaniu NMP" poprosiłem Matkę Bożą o wstawiennictwo dla dusz zmarłych z mojej rodziny. "Dziękuję Panie Jezu za ten dzień"...

                                                                                                                         APeeL