Podniesienie Krzyża

    Rano serce zalała radość po 30 godzinach postu! Myśl uciekła do Matki i ujrzałem Mądrość Bożą. W moim mieście jest dużo św. Jehowy, a na mnie, lekarza spadła łaska wiary prawdziwej. Mówię im z mocą o Matce Pana Jezusa, której nie uznają...ja jestem przeciwwagą dla nich!

   Nagle napływa sprawa listu w którym radziłem, aby z Piastowa przenieśli do nas ośrodek dla chorych na AIDS.

- Czy ty jesteś od tego?...przecież w Mądrości Bożej chodzi o próbę dla tamtej społeczności, a w ministerstwach odpowiedni ludzie wiedzą, że są różne wolne ośrodki! Każdy odpowie za swoje decyzje. Dzisiaj, gdy to przepisuję w tym miejscu, które proponowałem jest kaplica Miłosierdzia Bożego z s. Faustyną i relikwiami Jana Pawła II.

   Podczas przejazdu do pracy napływało natchnienie, abym czynił tylko dwie rzeczy; uczył się i modlił, bo reszta to marnowanie czasu! Dzisiaj zastępuję lekarza w oddziale wewnętrznym i ten dodatkowy wysiłek mam przeznaczyć w intencji; „nawracania tych chorych i ich zbawiania”. Wchodząc do oddziału, przeżegnałem jego drzwi z prośbą; „Matko, spraw, aby nikt nie umarł!”

    Wszystko szło sprawnie, a w przychodni było mało ludzi...nawet miałem nagły wyjazd do wypadku. To praca na trzech frontach (jeden budynek), bo jestem niewolnikiem i popychadłem. Taki mój los...

   Zarazem Pan obdarowuje ujrzeniem piękna stworzenia wszystkiego, a w sercu pojawiała się radość z pasującym odmawianiem cz. radosnej różańca. Młody pijany smacznie śpi w samochodzie, luz, gadam, a nie opisałem pacjentów, których powinienem dokładnie zbadać...marnowałem czas!

    Pod koniec dnia zrobił się nawał, ale spojrzałem na zawieszony w oddziale wizerunek Matki Bożej; „wiem...wiem Matko, że Jesteś ze mną!" Napadła mnie wielka chęć modlitwy i popłynie Różaniec. Z podarowanych przez sanitariusza kaset słucham słowa; „przyjdźcie do Mnie tacy, jacy w głębi serc jesteście...Ja zawsze czekam!”

   Naprawdę tak jest, bo Pan Jezus i Matka wciąż czekają i zaskakują Swoją delikatnością i trafianiem prosto w nasze serca! Matka Boża dała spokój i ten czas był przeznaczony dla chorych, nauki i modlitwy! Zmarnowałem go na „nauczanie" i zwykłe gadanie!

   Dalej zadziwiony słuchałem słów z kasety, które potwierdzały to, co już wiem; Zapamiętaj, że mamy tylko dwa dary; wolną wolę i czas z którego zostaniemy osądzeni! Ilu wokół nudzi się, a nie wejdzie do kościoła i nie odmówi żadnej modlitwy. Proszę Cie zastanów się nad tym, bo mnie to pokazano! Niedługo staniesz przed Bogiem staniesz i zawstydzisz się. Nie czekaj do jutra, bo jeszcze dzisiaj możesz wiele naprawić. Zapragnij tego, a Pan Jezus da siłę, bo kocha każdego!

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (05.12.2019) wszem i wobec to głoszę. W wolnej chwilce pojechałem na działkę po winogrona, a podczas ich zrywania Pan Jezus mówił do mnie słowami piosenki, że ja jestem światłem i solą ziemi! Moje czyny mają chwalić Ojca, który Jest w Niebie! Dzisiaj to potwierdza się. Nie jest to egoizm i ważniactwo, bo niesienie krzyża z Panem Jezusem to wielkie cierpienie.

    Na środku działki powaliły mnie słowa pieśni; „to nie gwoździe Cię przybiły, lecz mój grzech...to nie ludzie Cię skrzywdzili, lecz mój grzech!” Popłakałem się z wołaniem; "Panie to ja Ciebie biczuję, wkładam koronę cierniową i podaję ocet z żółcią!"

    Napadła mnie wielka tęsknota za modlitwą i zbawianiem pacjentów, ale trwają rozproszenia, wzywają do oddziału, zagaduje lekarz dyżurny. Z trudem oderwałem się od świata i wołałem z zamkniętymi oczami, aby Pan Jezus przyjął wszystkich leczonych przez mnie!

    Teraz; „mój Mistrzu, czy mogę iść za Tobą na miejsce samotne...to ja Jezu przywiązuję Cię teraz do słupa i biczuję z czwórką oprawców!” Po godzinie wróciłem do świata! Właśnie wchodzi ojciec upitego chłopaka, zabiera go i daje za opiekę 10 dolarów! Jego syn też ma być zbawiony...Matka pomoże!

    Nagły wyjazd karetką (mam dyżur z „praca w oddziale...jeden budynek). W tej sytuacji wołam; "Ojcze. Ojcze...do Ciebie wołał Jezus. Ty nie opuściłeś Go nigdy! Patrz Ojcze...wokół tyle niechęci do Ciebie i Twego Syna...ta ziemia jest pełna śmieci! Tylko z Tobą, z Synem i Matką...tylko z Wami jest mi dobrze w tej izolacji”!

    Spojrzałem na przebiegającą linię pobocza, do serca przyłożyłem krzyżyk od s. Faustyny i zawołałem; „bądź ze mną s. Faustynko i pociesz. Panie Jezu, Ty dzisiaj pokonałeś Szatana, Zmartwychwstałeś, bądź teraz ze mną Jezu, zmartwychwstań w moim sercu. Ojcze daj Pokój i odpuść nam nasze winy!"

   Nagle ujrzałem siebie po spowiedzi życia, gdy stałem w Sanktuarium w Lewiczynie...zapłakanego i zawstydzonego, ale szczęśliwego z powrotu do Boga! Niech będzie Chwała Ojcu i Synowi”. Powtarzałem to siedem razy...jakby w podziękowaniu za łaskę Ojca! W modlitwie przebłagalnej za kapłanów pojawiły się obrazy ich pokus. „Spraw Jezu, aby nie zbłądzili. Jezu...Jezu...Jezu!" 

    Na koniec tego dnia wdałem się w dyskusję duchową z kolegą, ale wszyscy są przeciw mnie, wierze i Kościołowi Świętemu! „Panie Jezu, proszę Cię o otwarcie serc tych ludzi, których kochasz bardziej ode mnie”!…

                                                                                                                           APeeL