W miłości do Boga jest tak jak w naszej; są chwile uniesień i pustki. Pan dopuszcza takie dni. Wówczas jaśniej widzi twoją miłość. To bardzo proste. Ujawnia się tęsknota, ból rozstania. Nagle widzisz, że nie masz ojca! 

    Kapłan w telewizji mówi o Królu Salomonie, który wybudował piękną Świątynię oraz pałac…coś na kształt świętego miasta. Takie spłynie z Nieba w wizjach św. Jana („Apokalipsa”). Król Salomon nie zważał na upomnienia Boga.

    Przedstawiciele narodu wybranego nie mogli mieszać się z innymi nacjami, a ten nabrał żon i w końcu życia pokłonił się obcemu bogowi! W ręku mam „Księgę Mądrości”, ale - jak się okazuje - nie jest autorstwa króla Salomona. Przypisano mu mądrość, a „patrzy” Seneka, gdzie słowa;

„(…) dlaczego tak uparcie trzyma nas w swoich szponach głupota? Przede wszystkim dlatego, że nie walczymy z nią mężnie (…)

stajemy się zadowoleni z siebie.(…)

wszystkie bezwstydne pochlebstwa(…)przyjmujemy jako rzecz należną

(…) przytakujemy, że (..) jesteśmy wzorem dobroci i mądrości

(…) bardzo często ulegamy miłości własnej(…)”.

   Bardzo trudne - do odczytów - są intencje dotyczące relacji; my/Bóg. Tak jest teraz. Minęły dwie doby, a ja nie znam intencji, która jest prosta. Zobacz jak Pan poprowadził;

- zerwałem połączenia w Internecie

- właśnie dzwonią dzwony kościelne. Co oznaczają? To zaproszenie Boga na Ucztę Świętą, na spotkanie z Nim Samym. To ujrzysz w takiej chwilce, gdy serce pragnie tego, ale przeszkadza nieczystość.

    Ja mam tylko jedno pragnienie; być w Domu Pana, ale nie mogę. Grzech zrywa połączenie z Panem. Jeżeli myślisz, że wiara to jakiś ciąg niesamowitych doznań to się pomylisz. Nie wolno niczego planować tylko słuchać się Pana, ale nie bierz tego dosłownie. Wyjazd do tego Sanktuarium zaplanowała żona, a w końcu nie chciała jechać.

   Żona mówi, że modli się, ale nigdy nie ma żadnego znaku. To może być prawda, ponieważ modli się nie o to, o co trzeba. O co masz się modlić? Wołasz w wymyślonej sprawie. Pan ci nie przeszkadza, ale też nie pomaga…szanuje twoja wolna wolę!!

    Nie lubię niedzieli, bo to czas „przymusu” bycia w Domu Pana. Przyzwyczaiłem się do mszy codziennych z małą grupą wiernych. Dzisiaj trwa pustka duchowa. W takiej pustce nic nie napiszesz. Mówię do żony, aby opisała jeden dzień z Bogiem. Dziwi się, bo nawet nie umiałby tego wyrazić na piśmie.

   To nie jej powołanie, a mnie upomina i wciąga na swoja ścieżkę; koronki, nowenny, narzucane w kółku intencje, śledzenie kalendarza liturgicznego. Moje modlitwy „na godzinę” nie przebiłyby nawet sufitu.

    Siedzę w kościółku gminnym, msza „rodzinna” (nawet nie zbierano na tacę). Pustka pozostała po Św. Hostii, ale następnego ranka w sercu nastąpi wybuch miłości. Tutaj napływa postać Marii Magdaleny. Wzdłuż trasy do Sanktuarium stoją prostytutki. Jakże chciałbym podjechać i rozdać im wiz. Marii Magdaleny z odpowiednimi słowami.

   Ile zła czynią, ile grzechu, rozbijania rodzin, odciągania od Boga…obrzydliwość w Oczach Pana. Jakby w podziękowaniu – następnego dnia w kościele – błyśnie jej obraz.  Pan ukazuje przez nią, że największy grzesznik może zostać świętym...

                                                                                                                   APeeL