Przed tygodniem prosiłem Matkę Bożą o pomoc w odnowieniu dużego pokoju, bo minęło 15 lat od ostatniego malowania i tapetowania. Wskazano na rozpoczęcie pracy właśnie dzisiaj. 

     Pisałem prawie całą noc, a po przebudzeniu padłem na kolana i poprosiłem Matkę Najświętszą, aby była w tym czasie z żoną,  św. Józefa o pomoc w pracy, a św. Michała Archanioła o ochronę. 

    Mam otworzyć „Prawdziwe Życie w Bogu” (t II 07.05.1988 Vox Domini)...na chybił/trafił, gdzie Pan Jezus zapytał mnie: „czy nadal chcesz pracować ze Mną”, a Matka Boża dodała że nigdy nie opuści mnie ze Swoim Synem.

    Zaleciła też o wspólne zawołanie do Boga: „Ojcze Miłosierdzia, w adoracji trwam u Twoich Stóp, ufam Tobie, wierzę w Ciebie, kocham Cię nieskończenie”.

       Po modlitwie z Matką Najświętszą nabrałem mocy do wyjścia na Mszę św. i do pracy, a za oknem trwała ulewa. Pogoda zła, ale mój nastrój został nagle zmieniony z nienawiści do kolegów na chęć modlitwy za nich, a nocne rozdrażnienie zamieniło się w radość i pokój.

    Jak ludzie żyją bez Boga? Pan Jezus prosił, aby modlić się za „tych, którzy mnie odrzucają”. Podczas jazdy samochodem do kościoła podziękowałem za podaną intencję. 

    Płynie czytanie z Księgi Przysłów: „Nie spiskuj przeciw bliźniemu (...) nie sprzeczaj się z nikim (...)  Pan się brzydzi przewrotnym (...) udziałem głupich jest hańba.” Prz 3, 27-35

    Nagła myśl, aby podejść do spowiedzi i tą Mszę św. ofiarować w czystości za kolegów i za rzecznika praw lekarzy, aby Pan zalał go Swoim  Światłem, bo może dojść do naszego spotkania...na szczycie góry o nazwie Kłamstwo! Wszystko wyjaśnia wpis z 10 maja 2014 r.

   Powiedziałem kapłanowi o moim pragnieniu ugody, bo za odszkodowanie chcę odrestaurować ołtarz naszego kościoła. Nie chcę odwetu, ale pragnę, aby koledzy ujrzeli to, co czynią, bo walczą z wiarą świętą i zginą marnie (stanęli murem po stroni bluźniercy).

    Popłakałem się po uzyskaniu odpuszczenia grzechów, a wzrok zatrzymało wielkie zdjęcie następcy św. Piotra, który mnie pobłogosławił. Podziękowałem Bogu za tą łaskę i poprosiłem, aby ta fałszywa struktura (Izby Lekarskie) rozpadła się raz na zawsze.

   Padłem na dwa kolana, a Eucharystia była jak „piórko na wietrze”...bardzo to lubię. Zaprosiłem do mojego mieszkania wszystkich aniołów i świętych, aby byli ze mną, podczas ciężkiej pracy. 

    W okropnej ulewie, ale w wielkiej mocy wróciłem do domu, gdzie bez wytchnienia (przez 9 godzin) przesuwałem meble, wynosiłem to, co przeszkadzało, odkręcałem półki oraz karnisz, a specjalnym płynem namoczyłem ściany i zrywaliśmy z żoną trzy warstwy tapet. 

   Skończyliśmy o 18.00, ale wiedz, że ja mam 71 lat, wadę serca, a jeszcze wczoraj bolał mnie naderwany przyczep w barku prawym utrudniający podnoszenie ręki! Ponadto przy chorym ciałku rzęskowym w oku nie można się wysilać. Dziwne, bo nic mi nie szwankowało i pracowałem z werwą bez jedzenia.

     A co z zaproszeniem aniołów i świętych oraz Matki Bożej do mojego mieszkania? Zdziwisz się i to bardzo, bo nawet ja zostałem zaskoczony! Ty zaraz chcesz sensacji, widzeń, mojego poufalenia się z Bogiem. Nic z tego, bo takie widzenia potrzebne są niedowiarkom, wrogom Boga i wszelkiej maści mądrusiom.

    Pierwszy przybył do mnie o. M. M. Kolbe...jego piękny wizerunek leżał pod odsuniętym segmentem. Na szafkach trafiłem na stary kalendarz ze świętymi oraz Matką Bożą z Dzieciątkiem. Natomiast pięknego glinianego aniołka żona przeniosła do mojego pokoju.

   Nie zauważyła tych znaków, ale zdziwiona pytała o moją moc i umiejętności? Sprawdził się sen w którym Janusz Palikot obdarował mnie dobrymi wędlinami, a nawet dał dokładkę...              APEL