Wspomnienie o. Pio (rocznica śmierci)

     Trwa odnawianie pokoju. Już od rana mam wielką moc, a żona zaczęła wpuszczać mi zwątpienie, że „rzuciliśmy się na wielką robotę, nie poradzimy, powinno wziąć się kogoś, sąsiadka pojechała do sanatorium i w tym czasie wszystko jej wykonali”.

    Ja wiedziałem, że to jest od demona, bo chcę zrobić to sam, schudnę, rozruszam się i wiem, że otrzymam pomoc. Dzisiaj miałem kłopot, bo trzeba uciąć stalowe bolce w suficie, ocenić wybrzuszenie ściany (przydało się lekarskie opukiwanie) i doradzić się czy można malować sufit, bo farba ma już 15 lat!

   Trzeba też ściągnąć elektryka, załatać wielką dziurę w ścianie z której wypadł tynk i zainstalować nowe listwy przypodłogowe. Jak to wszystko zorganizować? Nawet w sklepach źle radzą, ale trochę pomogły rady internautów. Kupiłem farbę, zaprawę murarską, cekol, zmywacz do tynku. 

    Krążyłem po mieście niby bez celu, a w sercu znalazł się o. Pio. Poprosiłem i skręciłem do magazynu, gdzie trafiłem na montera, który był chwilowo wolny! W 5 minut uciął bolce, ściana mnie przetrzyma, a sufit zmyć i malować. Ponadto wymierzył i obliczył potrzebną ilość listew przypodłogowych z łącznikami.

    Podczas znoszenia wszystkiego do domu...drzwi wiaty otwierał mi młody człowiek, który z innymi schował się tutaj przed deszczem. Na pewno nie zauważyłbyś tej drobnostki. Elektryka nie było, ale żona w zeszycie znalazła jego numer telefonu...przybył natychmiast i wymienił stare kontakty.

    Moje serce zalała wielka radość z otrzymanej pomocy, a właśnie natknąłem się na znajomą, która wyszła zdenerwowana od fryzjera, bo nie wiedział jak ma ją ostrzyc. Powiedziałem jej, że „bardziej przejmuje się swoimi włosami niż duszą” i dałem jej świadectwo wiary jak przebiega praca z błogosławieństwem Boga.

   Ponownie zaprosiłem ją na codzienną Mszę świętą, ponieważ w kościele jej nie widać, a jest zagubiona i oszukana przez szatana (pełna "refleksji duchowych"). 

    Na wieczornej Mszy św. był bałagan, bo przybyła młodzież, która przygotowuje się do Sakramentu Bierzmowania. Oni nie rozumieją łaski, wstydzą się wiary i Boga, połowa z nich stała przed kościołem, a później w jego przedsionku i dopiero reprymenda kapłana sprawiła, że łaskawie weszli do ławek.  

    Cała Msza św. to było zatrzymanie wzroku na św. Hostii trzymanej w ręce kapłana. Pan Jezus tak sprawił, że pierwszy podszedłem do Eucharystii, uklęknąłem i przeżegnałem się. To świadectwo dla tych młodych ofiar Internetu, cywilizacji i mądrości ludzkiej.

    Ciało Pana Jezusa ułożyło się w zawiniątko (dar). Tak, bo po powrocie podczas najgorszej pracy (szlifowania rogów ścian, futryn, rurek) żona rozmawiała przez telefon ze swoim bratem. Później zmyłem sufit, a tuż po wstaniu wszystko posprzątałem i byłem gotowy do malowania i tapetowania. Przez te dwa dni był ciężki niż, a ja wówczas czuję się bardzo dobrze.     

  Dopiero wieczorem włączyłem telewizor i dowiedziałem się, że trwa wojna przeciw barbarzyńcom (dżihadystom). Pierwszy raz powstała kolacja USA z Arabią Saudyjską, Katarem. Rozpoczęto bombardowania ich siedzib w Syrii. Gehenna Kurdów, którzy uciekają do Turcji.

    Padłem wcześniej do łóżka, a po przebudzeniu napłynęła sprawa szafowania przysięgą „tak mi dopomóż Bóg”. Wszyscy członkowie „nowego” rządu tal powiedzieli dodali oprócz Bartosza Arłukowicza.

    Dr Ewa jest za aborcją, a to pediatra, bo „prawo jest ważniejsze od sumienia” oraz za In vitro, bo tak jak prezydent „Zgoda buduje” chce uszczęśliwiać ludzi. W 2007 roku po napaści na mnie w Okręgowej Izbie Lekarskiej i złamaniu rozporządzenia ministra zdrowia pisałem do niej, gdyż jako minister powinna czuwać nad przestrzeganiem stanowionego prawa.  

    Muszę znaleźć te listy i wysłać do niej ponownie, bo sprawa trwa. Napłynęła też postać zdegenerowanego Donalda Tuska, który odwiedził papieża Franciszka, otrzymał jego błogosławieństwo i uciekł z tonącego okrętu jak szczur.    

   Na kolanach podziękowałem Bogu za pomoc.    APEL