Ja nie znam świąt kościelnych, różnych rocznic, ale Pan sprawia, że je obchodzę. Dwa dni temu miałem bardzo ciężki dzień w pracy...ze złości napisałem o urlop, a w dniu dzisiejszym jest wspomnienie św. Rocha patrona naszej parafii. Ból zalał serce, ponieważ został bestialsko zamordowany po torturach...jako szpieg.

   W nocy wołałem do Boga (w karetce); „Panie nie mam nic oprócz Ciebie. Czas płynie na niekorzyść wielu, bo Ty jesteś ponad wszystkim...ze Słowem raz na wieki." W ławce kościelnej padły słowa o życiu św. Rocha; ”łzy, cierpienie i niedola” - takie było życie naszego opiekuna, przed którym siedzę. W czytaniach Izrael właśnie opuszcza Egipt.

    Nagłe natchnienia sprawia pragnienie spowiedzi. Na tym tle zobacz cały ciąg zdarzeń; miałem nawał chorych, złość wywołała prośbę o urlop, teraz jestem na Mszy św. z Sakramentem Pojednania. Ponadto pierwszy raz spotkałem spowiednika z którym sprawnie idzie - obaj wiemy to samo. Szybka wymiana spostrzeżeń duchowych; „jesteśmy tuż po śmierci, każdy przechodzi lustrację”.

   Popłakałem się, ponieważ powiedziałem o moim cierpieniu związanym z łaską wiary, a wówczas widzimy świat od strony Boga z ateizmem, zniewoleniem przez bolszewików, wrogością do wiary, zamknięciem na Słowo...nawet wspomnienie o Bogu.

    To będzie trudno odwrócić, ponieważ trwa bój medialny, a Kościół został w tyle (chodzi o możliwości techniczne). Ja pragnę odmienić swoje serce, aby tym ludziom przebaczyć. Szkoda mi „wiernych” do końca władzy ludowej…często już dziadków.

   Zaczyna się znój;

- sterczę pod pokojem lekarskim, bo pragnę snu…prawie płaczę, a właśnie kolega zabrał klucz na na wyjazd (spałem tylko pół godziny). ”Jezu mój! Jezu!”

- straszliwy skwar, duchota, poty, a tu teraz mnie trafia się daleki wyjazd…lubię stare chaty z babciami o jednym zębie, pochylonymi z łaską w ręku (często kosturem). Zagaduję, że kiedyś żona była piękna. Potwierdzają, że miała wielu kawalerów, ale popełniali samobójstwo.

- ja narzekam, a cóż powiedzą ludzie pracujący w znoju na budowanym wiadukcie, traktorze, spycharkach…w oddali chłop na kombajnie i kioskarze, malarz na dachu, idąca z siatkami, a nawet kapłan w sutannie!

    Człowiek bez łaski wiary nie ujrzy tego, a mnie ukazano cóż to za cierpienie? To widzę u chorych, którzy nigdy nie cierpieli naprawdę. Teraz, gdy kończę dyżur mam łzy w oczach. Ja całą noc spałem…była wielka ulewa, a dalej słychać znój ludzi w piekarni. Tam nie ma klimatyzacji, a zarabiają tylko na chleb. Pracodawca nie widzi swojego powołania. Dla niego liczy się zysk. On żyje z pracy rąk, ale cudzych!

    W błysku napłynęła intencja modlitewna tego dnia. Znój obejmuje także nas. Właśnie 14-letni chłopiec otwierał chłodnicę - nastąpił wybuch wrzątku, który zalał mu twarz i szyję. Przywiozła go matka, która cały czas poparzenie okładała zimną wodą. W karetce duchota, a dodatkowo kilometrowy korek. Ratują nas sygnały...

                                                                                                                      APeeL