Zapytasz jak godzę życie mistyka, prowadzenie dziennika duchowego, uczestnictwo w Mszach świętych z odnawianiem mieszkania.

     Wczoraj pomalowałem sufit i ścianę z oknami, rano wysprzątałem pokój, a teraz biegnę na Mszę św. i w drodze do garażu „mówię” do Ciebie. W prowadzeniu przez Boga mam czas na wszystko, a wynika to z hierarchii: Bóg, codzienna Msza święta, a cała reszta dodana. Mam czas na wszystko, bo pracując z błogosławieństwem Boga nie marnuję go na przeszkody, którymi zalewa nas Bestia.

   Po moich prośbach do św. Michała Archanioła, św. Józefa oraz po zaproszeniu do mieszkania wszystkich aniołów i świętych...nie czułem jego „dobrych” rad.  Bardzo niewiele trzeba, aby zachwiać się z farbą na drabinie lub normalnie zasłabnąć w oparach chemicznych.

    To jest właśnie cała tajemnica naszego działania. Gdyby Lech Kaczyński przed wylotem do Smoleńska zrealizował „telefon bezprzewodowy do Nieba”, który nie jest na podsłuchu stałaby się rzecz straszna...samolot nie wystartowałby z W-wy. Wówczas byłby krzyk, że to dywersja, ale po śmierci wszyscy dowiedzieliby się Prawdy!

    Nie uczyniono tego i Bestia wciągnęło w kłamstwo mass-media, a nawet odznaczonych Orderem Orła Białego!

    Prorok zwątpienia Kohelet właśnie woła od Ołtarza Pańskiego: „Marność nad marnościami (...) Cóż przyjdzie człowiekowi z całego trudu, jaki zadaje sobie pod słońcem?”. Wpisz w wyszukiwarce Koh 1, 2-11...bo nie mogłem tego słuchać.

    Prorocy tamtych czasów wiedzieli, że jest Bóg, ale nie wiedzieli, że mamy duszę i istnieje wieczny zapis wszystkiego. Stąd: „Nie ma pamięci po tych, co dawniej żyli, ani po tych, co będą kiedyś żyli nie będzie wspomnienia o tych, co będą potem”. Cóż mnie obchodzi pozostanie w pamięci śmiertelników lub „nie daj Boże!” pochwała przez bezbożników!

    Przeciwnik Boga zaleca swoim wyznawcom, aby wszystko utrwalili na wieczność tutaj na ziemi. Stąd pomnik w Ossowie z namaszczenia naszego prezia, który obudził się przestraszony i klaska teraz Obamie oraz czterech śpiących, których nie można ruszyć, bo u barbarzyńców mają status świętych.

   Po pani Annie Walentynowicz nie został ślad, a zwłoki Danuty Siedzikówny („Inki”) odnaleziono dopiero teraz...„Pokolenie przychodzi i odchodzi, a ziemia trwa po wszystkie czasy”.

    Psalmista wołał do Boga w moim imieniu (Ps 90): „Panie, Ty zawsze byłeś nam ucieczką. (...) Nasyć nas o świcie swoją łaską (...) i wspieraj pracę rąk naszych (...)”.

    Św. Hostia była lekka i odwracała się wielokrotnie w ustach. Podjechałem pod krzyż i zapaliłem Panu Jezusowi lampkę. Radość zalała serce, bo pięknie kwitną kwiaty.

     Dzisiaj jedynym utrudnieniem było rozrobienie kleju do tapet, bo podczas łączenia proszku z wodą trzeba energicznie mieszać, a ja kręciłem jak na  lane kluski.

   Przedłużało się schnięcie ściany i nie zdążyłbym z ułożeniem tapety przed przybyciem montera listew przypodłogowych, ale Pan sprawił, że przybył 2 godziny później! Ta praca to wielki wysiłek, bo trzeba tapetę wielokrotnie przymierzyć (wchodzić na drabinę), pomalować klejem, zrolować, a później wszystko dopasować i wygładzić.

   Padałem z umęczenia, a później nie mogłem spać z powodu bólów przyczepów oraz mięśni z ich kurczami.                                                                                             APEL