Nie planowałem Mszy św. o 6.30, ale z mocą zerwałem się i podziękowałem za zaproszenie oraz posiadanie samochodu, który pomaga w przybycia na spotkanie z Panem Jezusem. Popłynie „Anioł Pański” i znajdę się w Domu Pana wśród „resztki” wiernych, którzy modlą się codziennie. Na ławce przed najpiękniejszym na świecie Zbawicielem na krzyżu odmówię koronkę do Miłosierdzia Bożego.
Dzisiaj Dawid z całym domem izraelskim sprowadził Arkę Pana wśród radosnych krzyków i grania na rogach, składania całopalenia i ofiar pojednania. Pobłogosławił lud w imieniu Pana Zastępów, a każdy otrzymał bochen chleba, kawałek mięsa i placek z rodzynkami. Natomiast Pan Jezus przekazał w Ew (Mk3, 31-35), że ten „kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką”.
Po tym spotkaniu z Panem Jezusem nie spodziewałem się intencji dotyczącej naszych spraw codziennych związanych z egzystencją ludzką, które wynikają z obciążenia duszy ciałem fizycznym.
Długo szukałem informacji o OFE, ale nie sądziłem, że ten „zalew gotówką” ze strony reżimu nie obejmuje urodzonych przed 1948 rokiem (emerytury starego typu).To było duże rozczarowanie, ale zarazem uwolnienie od niepotrzebnego stania w kolejce w ZUS-ie.
W deszczu podjechałem pod „mój” krzyż Pana Jezusa i zapaliłem lampkę. Zapytałem przechodzącego młodzieńca dokąd idzie, a okazało się, że do odległej wioski, gdzie go podwiozłem. Przypomniało się moje sterczenie w wielkiej ulewie za Krakowem...zmiłował się jeden kierowca i po 240 kilometrach podwiózł mnie prawie pod dom.
Zaczęły przepływać ludzkie sprawy; pragnienie domu, jedzenia, spełnienia w miłości także fizycznej...nawet w niepełnosprawności, domy stojące na sprzedaż, w wiosce do której podwiozłem młodzieńca zrobiono kanalizacje niszcząc przekopami drogę, w kwiaciarni pani kupowała wieniec na pogrzeb swojego ojca chrzestnego w odległej Łodzi, trafiłem też do przychodni z pacjentami.
Jeżeli chorujesz to wiesz ile ciało daje kłopotów...nawet nie wspomnę o operacjach, zaopatrzeniu ortopedycznym i kłopotach z lekami. Wyobraź sobie teraz strach lekarzy w przychodniach i pacjentów na poczekalniach do których będą przychodzić „przeziębieni”. Już zaleca się unikania wszelkich ludzkich zgromadzeń, bo towarzyszom z Chin wybuchła bomba biologiczna...
Na ten temat dałem komentarz na tfm.pl
<<Towarzyszom z Chin wybuchła bomba biologiczna. Wyobraźcie sobie "wiecznie żywego" Kim Jong Una, który chciał podpalić świat, a tu nagłe zagrożenie życia mieszkających w tym rejonie. Nie wierzono w plagi egipskie...macie przykład kary Boga za piorunującą bezbożność i wiarę w moc człowieka. Zaraz bluźniercy będą pytać; jak Miłosierny Bóg na to pozwala? Dla mnie śmierć oznacza odrzucenie ciała i powrót duszy do Królestwa Bożego.>>
Tego komentarza nie dopuszczono, ze względu „treści niedozwolone”. Poprawiłem i dałem dodatkową uwagę;
<<Trzeba przyznać, że z "treściami niedozwolonymi” całkiem Was pokręciło. Nie wolno pisać o wierze, a sami wierzycie w bożka, który nosi nazwę; ateizm i mądrość własna. Chodzi o to, aby nie urazić niewierzących. Wejdź na blog Jana Hartmana i zobacz co wyprawia się z moimi normalnymi wpisami (jako Teista) oraz http://www.racjonalista.pl/forum.php/s,478249 gdzie szydzą z mojego instruktażu odczytywania woli Boga Ojca. Nie wolno napisać słowa 'dusza', 'kara Boża'. Nie róbcie z siebie panienki na wydaniu>>.
Przez koronowirusa upadną biura turystyczne. Jeszcze wypadki; samolotu wojskowego oraz cywilnego helikoptera, codzienna gehenna kraks samochodowych. Dodaj do tego wszelkie reperacje, zniedołężnienie starcze; pokażą małżeństwo staruszków pozbawionych opieki oraz oszukanych („mieszkanie za emeryturę”), przebywających w domach dla przewlekle chorych oraz potrzebujących pochówku…
Przez godzinę odmawiałem moją modlitwę krążąc przy grających w piłkę nożną. Z płaczem wołałem do Boga Ojca ofiarując - w intencji tego dnia - cierpienie Pana Jezusa oraz moje...
APeeL
12.07.2008(s) Cud tu i teraz…
Obudzono na Mszę św.! Nie mogę już żyć bez Chleba Życia oraz Słowa Pana z wypełnianiem Jego Woli. To moja łaska i wiem, że nie ma nic ważniejszego od posłuszeństwa Bogu Ojcu z oddaniem woli własnej, aby była „bądź Wola Twoja”. Trzeba stać się dzieckiem trzymanym za rękę, bo klucząc swoimi ścieżkami nie trafi się prostą drogą do Królestwa Bożego.
Można powiedzieć o cudzie naszej wiary...o cudownym śnie, bo co dotkniesz to widzisz dzieło Boga naszego; od budowy atomu do wszechświata - poprzez ucho wewnętrzne z narządem równowagi i oko - do mózgu wykorzystywanego w 5%.
Jednak największym cudem „tu i teraz” jest Eucharystia, która utrzymywała się w ustach i sprawiła pokój z dziękczynieniem. „Jak wielki cud Bóg uczynił, że Swe Ciało w chleb przemienił”...w chleb duchowy dla duszy stęsknionej powrotu do Ojczyzny Prawdziwej.
Raz zaznasz - po przyjęciu Ciała Pana Jezusa - słodyczy niebiańskiej i już nie będziesz bezsensownie dyskutował o świecie nadprzyrodzonym. Teraz wyobraź sobie co nas czeka w odkrywaniu różnych prawd duchowych, ale świat nie pragnie Chleba dającego życie duszy...postępuje odwracanie się od Boga z liczeniem na własne siły.
„Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem, abyście szli i owoc przynosili”. Tak jest naprawdę, a ja jestem wśród powołanych, którzy mają rozgłaszać Prawdę o Królestwie Bożym na cały świat!
W odczytywaniu Woli Boga Ojca przeszkadza Szatan…może wyrządzić tylko taką szkodę na jaką pozwala Stwórca. Szczególnie nienawidzi Matki Bożej…w Jej Święta zawsze oszuka, narobi zamieszania, wywoła kłótnię u dwóch pacjentów pod drzwiami gabinetu ( a przyszedłem wcześniej do pracy ).
Nie planuję modlitwy, zawołań. Pan wie, że tego pragnę…wołania zgodnie z Jego Wolą! Po odczycie intencji i modlitwach dany dzień jest ofiarowany Bogu, a mnie spotykają odpowiadające cierpienia;
za smutnych – smutny
za udręczonych – udręczony
za mylących się – mylę się
za tych, co nie mają grosza – nie mam nic w kieszeni.
Dam przykład jednej mojej prośby. Na dyżurze w pogotowiu wołałem o ochronę Św. Michała Archanioła, a to sprawiło, że kolega z „R-ki” jeździł do pacjentów wymagających „R-ki”, a do nich z uporem wysyłano mnie! „Sprawiedliwy jest Pan i łaskawy…nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy”. APeeL