Pasuje tutaj podział duchowości Richarda Dawkinsa, gdzie jest wielki rozrzut wierzących i niewierzących. Jest to zrozumiałe, bo w grupie wyznawców Boga Ojca „Jam Jest” są także katolicy niedzielni, letni, wirtualnie, a nawet niewierzący...w tej grupie szczególnie ohydni są udający katolików, którzy świadomie uczestniczą w liturgii z przyjmowaniem Eucharystii.

   Dzisiaj, gdy to przepisuję takim okazał się kandydat na prezydenta...Szymon Hołownia. Kapłan nie podał mu Ciała Pana Jezusa (nie może tego czynić), ponieważ odpowiada osoba przystępująca do Komunii Św. W tym wypadku była to osoba świadoma (dwa razy był w Seminarium), a w końcu w jakiś sposób zasłużył się, że występował w programie TVN „Mam talent”.

   Niektórzy pokazują się...tak było z Bronisławem Komorowskim, który miał kaplicę w Belwederze, ale w niedzielę jeździł z obstawą do kościoła na mieście. Z drugiej strony kolega z którym graliśmy w karty moje klękanie przed Eucharystią nazwał „aktorstwem”.

   Bezpieka zna się na tym, bo tacy specjalnie byli ćwiczeni, aby tkwić w strukturach kościelnych z uwiarygodnianiem poprzez uczestnictwo w celebracjach. Dom Boga na ziemi był i jest nadal traktowany jako wróg (pisze o tym bez ogródek prof. Jan Hartman na swoim blogu).

   W drugą stronę na rozkaz lub za przyzwoleniem robi się bluźniercze odprawianie Mszy Św. oraz idzie w procesji Eucharystycznej z boską waginą. Jak te dusze później sądzić i karać. Sodomita o. Biedroń prawił kazanie w czasie pielgrzymek w Częstochowie. On nawet nie czuje, że jest to prowokacja, a otrzymał od Boga dar wymowy. Zostanie rozliczony z każdego słowa...

   W „Zawsze wierni” Edwin Faust pisze; istnieje zasadnicza różnica pomiędzy katolikiem normalnym, a nominalnym (czyli z nazwy); niewierzącym, wierzącym i niepraktykującym, wierzącym w Boga, a nie w księży, modlącym się „w komórce” czyli bez Kościoła Zbawiciela…itd.

   To dwa światy, mówimy innymi językami.  Mieszka taki dwa kroki od kościoła, a nie zobaczysz go na spotkaniu z Panem Jezusem. Ile ma piękne samochody, które pokonują wiele kilometrów w jednej chwilce, ale Bóg nie jest im potrzebny. Wnoszą ich później do świątyni jako trupy duchowe lub jako fałszywych katolików.

   Teraz w kościele zdjęto moją ulubiona stację drogi krzyżowej; "Oto Matka twoja"..."Oto syn Twój", która stoi zakurzona w kącie, bo na jej miejsce zawieszono tablicę "smoleńską" z wypisanymi nazwiskami ofiar. Duszom tych ofiar nie jest potrzebna żadna "ludzka" pamięć, ale modlitwy i Msze św.! 

   Mnie boli serce z powodu „wierzących”, którzy nie żyją kalendarzem liturgicznym i robią łaskę Bogu trafiając do kościoła tylko w niedziele i święta, a nawet wówczas uczestniczą biernie w Misterium, którym jest Msza św.!

   Ci, którzy buntują się przeciw naszej wierze i nie uczestniczą w życiu Kościoła świętego...później pragną taniego pogrzebu z wieloma kapłanami. Jeżeli bez istotnej przyczyny nie jesteś na czterech niedzielnych Mszach św. to wg prawa kościelnego nie możesz mieć pogrzebu z wniesieniem zwłok do świątyni. Taka jest procedura i trzeba starać się o dyspensę u biskupa.

   Tak było z moim kolegą lekarzem, który został wniesiony do kościoła, a nie chciał tam wejść...wielokrotnie zapraszany przeze mnie (wg niego tendencyjnie!). Nie byłem na jego pogrzebie, ale słowo głosił sam proboszcz, ceremonia powinna odbyć się tylko na cmentarzu!

   Dzisiaj napłynęło ostrzeżenie, aby nie dyskutować, a właśnie przybyła chrześcijanka niedzielna (lat 66). Wyjaśniałem jej po raz ostatni istnienie tego i Tamtego Świata, posiadanie dwóch ciał, woli własnej, którą trzeba oddać Bogu Ojcu, istnienie ojczyzny ziemskiej i pośredniej chrześcijan (przydała się mapka religii z książki otrzymanej od oficera politycznego), potrzebie postów, modlitw, wyrzeczeń, przesunięcia zainteresowań ku duszy i Prawdziwemu Bogu Ojcu, Panu Jezusowi i Matce Bożej.

   Ta mój wysiłek skwitowała; Cóż dadzą Panu Bogu moje modlitwy. Komu to potrzebne, przecież Pan Bóg wie co czyni! Jugosławia...sami sobie winni! Żal mi wszystkich chodzących na pielgrzymki do Częstochowy - przecież oni czynią to dla siebie, dla sprawdzenia własnej sprawności, pokonania i przekonania się, że jest to im potrzebne! O co mam się modlić?”

   - Nigdy więcej nie będę rozmawiał z panią na tematy duchowe. Proszę wołać do Nieba, tam pytać! Ja pani wyjaśniłem wszystko od Ducha Świętego i wskazałem na Cud Ostatni (Eucharystię)…

    Przecież byłem ostrzegany: „Jezu mój! Jezu! Matko moja jak nie słucham Was”. Wyświęciłem gabinet lekarski i zacząłem prosić w intencji tej pacjentki, która mówiła słowa wprost od Szatana...

                                                                                                                        APeeL