Diabeł ma nieskończony repertuar. Wczoraj odebrałem zreperowany telewizor i  podczas ustawiania programów otworzyła się stacja niemiecka z parą współżyjących na oczach dziennikarzy. Ból zalał serce, bo powinienem wyłupać sobie oko...to przecież początek Pierwszego Piątku.

    Zacząłem wołać do św. Józefa oraz mojego Anioła Stróża i przepraszać Pana Jezusa. Napływa natchnienie: „spowiedź przed Mszą św. o 8.00”. Tak się też stało. W sercu dziękczynienie za otrzymaną łaskę, bo „miłosierny jest Pan i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy”. Po rozgrzeszeniu  padłem w ławkę kościelną i nagle znalazłem się  w Dłoniach Boga Ojca.

    Popłakałem się, bo  Pan Bóg jest wierny. Pan Bóg nigdy nas nie opuszcza, a nawet nie wypuszcza „ze Swej karności”. Wyobraź sobie ojca, który ponad swoje życie kocha synka. Nigdy go nie opuści, chroni, dba o niego, a tamten nawet nie wie o tym. Bóg Ojciec kocha nas podobnie, ale na wieczność, a nie do czasu naszego wyzwolenia. Bóg pragnie naszego dobrowolnego „zniewolenia”.  

    Zaczynam zapis, a z TV „Trwam” płynie relacja z nabożeństwa z kościoła w Boliwii p.w. MB Gromnicznej. Polski kapłan podaje wiernym św. Hostię, a ja w „swojej komórce” padłem na kolana i staram się duchowo dołączyć do wiernych na drugim końcu świata. Zobacz jak Pan Jezus pokazuje Swoich. Łzy zalały oczy, a serce zadrżało aż trudno pisać. To sekundy, bo dłużej nie wytrzymasz...

    W ręku znalazł się zapis ze słowami św. Piotra: „Napisane jest bowiem, będziecie ś w i ę t y m i, bo Jam Jest Święty”. Ks. Kapł. 11,44 Napłynęła radość z odczucia, że ja także mogę zostać świętym.   

    Znam już intencję modlitewną dnia...wracają słowa dzisiejszej Dobrej Nowiny: uczniom Jezusa przyszła myśl, kto z nich jest największy. Lecz Jezus, znając myśli ich serca, wziął dziecko, postawił je przy sobie i rzekł: (...) kto bowiem jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki (...)". 

    Po Komunii św. serce zalał pokój i wielka radość. Jak opisać stan mojej - uświęconej po zjednaniu z Bogiem - duszy? W samochodzie śpiewam „Niech żyje Jezus zawsze w sercu mym”, a towarzyszą mi trzy gołąbki! To radość dziecka Bożego, które chwali swojego Prawdziwego Ojca.

    Kupiłem lampkę i zapaliłem pod „moim” krzyżem przydrożnym. Pięknie rozwinęły się kwiaty. „Matko Najświętsza do Serca Twego mieczem boleści wskroś przeszytego”.

   Cały dzień byłem „normalny”...traciłem czas: konwertowałem, ustawiałem kanały, dzwoniłem i pisałem do TV „Polonia”, bo panoszą się ateiści. To zły czas, ale tak jest w dniach, gdy jesteś oczyszczony (święty) po spowiedzi i możesz uczynić naprawdę wielkie dobro w postaci modlitwy. Zły tylko czyha, aby podsunąć „dobro”. Jeszcze nie jestem posłuszny w małych sprawach, a Anioł ostrzegał „Nie!”.

  Przypomina się spotkana babcia, która wychodziła z kościoła. Powiedziałem jej, że jest świętą, bo w duszy jest złączona z Panem Jezusem, który zmazuje wszystkie małe grzechy, ponieważ nigdy nie bylibyśmy godni przyjęcia św. Hostii. My mamy małe poczucie grzechu, a przecież w drodze do pracy jechałem zbyt szybko, nie zamknąłem drzwi przychodni, byle jak się przywitałem z personelem i przebiegłem koło chorych i zaraz gadałem!

  Ponowny kontakt z Panem Jezusem nastąpił o 18.30...podczas robienia kawy. To nagły błysk, który łączy serca...dziecka z ojcem. Nie można tego wyjaśnić, bo to sekundy przemieniające ciało z duszą na duszę z ciałem. To zjednanie wywołuje ból rozstania i tęsknotę wyciskającą łzy.

  Kaplica Miłosierdzia. Tak wielka łaska, bogate miasto, a przychodzi garstka. Czekam na ponowne spotkanie z Panem Jezusem i wołam: „Jezu mój, jak dobrze tutaj! Panie mojej duszy i wieczności”.

   „Patrzy” siostra Faustyna, a serce zalewa pragnienie świętości. Nie możesz tego wywołać  medytacją. To łaska Boga Samego. Nie wiem dlaczego właśnie mnie spotkała? Kapłan pięknie śpiewa:  „Strzeż mojej duszy w Twym Pokoju, Panie”. Jakże pasowałoby czytania „Dzienniczka”, grupa wołająca przy dźwiękach gitary, proszenie i powtarzanie zawołań, ale prowadzący ośrodek nie mają takiego natchnienia.

   Św. Hostia, ucałowanie relikwii s. Faustyny...tak chciałbym tutaj zostać i w ciszy wielbić opuszczonego Zbawiciela. Przed nami wieczność, a nie mamy czasu dla Boga. Jaka może być ważniejsza sprawa?

   Minęły dwie godziny, a serce tęskni do Pana Jezusa...wprost chce się płakać. Nie mogę nawet opisać czego pragnę. Nie wiedziałem, że tak bolesny będzie koniec tego dnia. Zarazem wiem, że moje zbolałe serce sprawia radość Panu. To taka mała chusteczka św. Weroniki, która łagodzi czynione przez ludzi niegodziwości.

    Zapaliłem świeczkę zapachową i tak mi dobrze w otoczeniu świętych obrazów. Da Bóg, że zrobię kiedyś mały kącik adoracji Pana Jezusa z wieczna lampką. Piszę to w chwili, gdy jestem „święty”...święty, bo w mojej duszy Jest Pan Jezus.

   To nie jest jakieś „objawienie”...opisuję odczucia mojego ciała, które jest napełnione pokojem. To nie jest pokój w naszym zrozumieniu. To pokój Boga naszego...nie można tego przekazać.                                                                                                                                 APEL