Dzisiejszą intencję poznałem rano...przed nabożeństwem majowym z Mszą św. wieczorną. Chodziło mi o modlitwę podczas wyjścia „na miasto”. W serce wpadły słowa św. Pawła (Dz17, 15. 22-18) w Atenach, gdzie stanął w środku Areopagu i wskazał mieszkańcom Aten, że są bardzo religijni, a zarazem znalazł ołtarz z napisem „Nieznanemu Bogu”.

    Paweł ponadto powiedział im, to co dzisiaj już wiemy o Bogu Ojcu, który się Objawił, Stworzycielu Nieba i ziemi, a także rodzaju ludzkiego. Bóg jest „niedaleko od każdego z nas”, a ja dodam, że w nas (dusza). Nie jest ze złota lub srebra, albo z kamienia...

    Wskazał też na zmartwychwstanie Pana Jezusa, ale wyśmiali go i mówili, że posłuchają innym razem. Znam to z moich kontaktów...nawet z wierzącymi, którzy przy takich świadectwach zawsze się gdzieś spieszą, a niewierzący uśmiechają się traktując to, co mówię za nawiedzenie, naczytanie się, posiadanie fluidów.

    W dzisiejszej intencji chodzi o to, że w każdej wierze są ludzie dobrzy, którzy często nie nie znają Boga Objawionego, ale ich dusze pragną Prawdy. Tylko Bóg Ojciec zna ich serca, bo wyznawca Allaha może nie zgadzać się z ich agresją, a buddysta mieć wątpliwości...tak jak hinduista.

    Podczas litanii do Matki Bożej wołałem za tych ludzi i za dusze takich na całym świecie...wierzących z różnych wiar, nawet w boga nieznanego. Nie chodziło tylko o katolików, a szczególnie o chrześcijan, którzy nie mają łaski przystępowania do Eucharystii. W tym czasie klęczałem pod obrazem Trójcy Świętej, który był zalany kolorami spowodowanymi słońcem wpadającym przez witraż.

    Eucharystia minimalnie pękła na pół (małe cierpienie) i odwróciła się ze zwinięciem. Po czasie nastąpiła ekstaza z pragnieniem mówienia o Bogu i Panu Jezusie. Wg kolegów psychiatrów jest to „brak krytycyzmu w stosunku do własnych przeżyć”.

   Właśnie jedna z pań powiedziała w kościele „dzień dobry”. Wskazałem, że tutaj kłaniamy się tylko Boga Ojca. Ponadto nie powinno być kultu poprzednich proboszczów, a na pewno „ołtarzyka” ściennego Lecha Kaczyńskiego z żoną (zwolenniczką aborcji).

    Gdybym rozmawiał z prezesem Jarosławem powiedziałbym mu od brata Lecha, który po tamtej stronie już wie, że czczenie jego, a nie Boga Ojca jest błędne i a krępujące dla dusz czyśćcowych!. Wracając z kościoła odmawiałem moją modlitwę (drogę krzyżową i św. Agonię Pana Jezusa)...serce rozrywał ból, a oczy zalewały łzy z powodu ludzi bardzo religijnych i dusze takich.

                                                                                                                      APeeL

Aktualnie przepisane…

22.08.1991(c) Światłość ze Światłości…

    Zdziwiłem się natchnieniem, aby opracować ten zapis dotyczący odkrycia, że Bóg Ojciec ma Serce. To był początek mojego nawrócenia.

    Wówczas w śnie ujrzałem pielęgniarkę z różańcem, ale w sekundzie przenikłem jej fałszywą duszę! Pomyślałem, że tacy nadzy jesteśmy dla Stwórcy...przed Jego Majestatem.

    Co chwilkę do duszy napływała pieśń; „Abba Ojcze, Abba - Ojcze”, a Szatan pytał po swojemu;

  • A kto stworzył Boga?

  • A kto stworzył diabła (upadłego Archanioła)?...odpowiedziałem?

   Nagle przypomniałem sobie właśnie przeczytane słowa Pana Jezusa, że Bóg ma Serce! „Serce Boga...Serce Boga". Moje na ten czas zalała nieopisana radość...nawet przypomniałem sobie wizję kropelki św. Krwi Jezusa, która wpadła wówczas do mojego serca.

    Zawsze mówimy o Sercu Pana Jezusa i Matki Bożej...prawie nigdy o Sercu Ojca!  działki, w nędznej budzie...tych chwil nie oddałbym za całe złoto świata! „Ojcze mój! Ojcze nasz! Ojcze wszystkiego, nic i nikt Cię nie ogarnie...Jesteś tak blisko i tak daleko...jakbyś nie istniał!

  • Dlaczego oddaliłeś mnie od Siebie?

  • Dlaczego tyle lat błądziłem i dlaczego większość musi błądzić?

    Wieczór, a ja nadal trwałem w modlitewnym skupieniu i nie mogłem opuścić działki; „Boże Ojcze przyjmij - w Swoim Miłosierdziu i daj Twoją Światłość - wszystkim dobrym ludziom, którzy mnie otaczają. Mów do nich przeze mnie...spraw, aby ujrzeli Prawdę, daj im łaskę wiary, niech dowiedzą się o Tobie, Ojcze! Jezu mój, przyjmij ich, przecież w Twoim Sercu zmieszczą się wszyscy!”

    W takim stanie zmysły są wyciszone, nie istnieją pokusy świata. Nawet nie muszę czynić żadnego wysiłku ku dobru! To Dobro i Miłość Boża zalewały moje serce, duszę, myśli, uczucia i słowa. Nie istnieje świat, a każdy jest mi najbliższym bratem...im gorszy wróg, tym bliższy memu sercu!

   Normalny człowiek nigdy nie pojmie tego rozumowo. W takim stanie wołam; „Ojcze mój...Nieskończenie Dobry i Miłosierny! Dlaczego takiemu nędznikowi ja dajesz Niebo, już tutaj na ziemi! Wiem, wiem, że czeka mnie korona cierniowa, a później chwała...tak się Tam trafia!”

    Wprost nie mogłem wrócić do domu. Czym może odpłacić się taki nędznik...naciąłem słoneczników i postawiłem pod krzyżem Pana Jezusa. W takim stanie na ziemi, nic nie ukoi tęsknoty za Bogiem! W takich chwilach nie wypada być z niewiastą. Pan Jezus zabrał mi „pragnienie bycia z żoną”...zgodnie z moją prośbą o zachowanie czystości.

    W dłonie wziąłem jej rękę i w sercu odmawiałem: „Ojcze nasz”, a ona wiedziała, że patrzy na nas Niebo z Anioła­mi cieszącymi się zachowaniem czystości. Zgasiłem światło, przytuliłem ją, a w tym czasie zawołałem; „Matko, Ty byłaś czysta przez całe życie! Jezu, Ty byłeś czysty przez całe życie...święci, wielu z was było czystych. Siostro Faustynko...ty też byłaś czysta przez całe życie. Z każdym skurczem serca łzy zalewały oczy...na koniec zawołałem; „Boże, Ojcze mój pragnę, aby moje mieszkanie było Twoją Świątynią!"

  • Idziesz spać, ale twoją duszę przekaż Aniołom!

  • Och, jakże to piękne!

    „Jezu mój oddaję Ci moją duszę na czas snu”, a myśl uciekła do Ostatniej Wieczerzy, bo to mogło dziać się o tej porze! W śnie znalazłem się wśród niezliczonych rzesz klęczących ludzi, gdzie przenikałem ich smutne serca, serca oczekujących na Eucharystię. Zacząłem tam głośnio odmawiać „Ojcze nasz”.

     Tak jest, gdy oddajesz duszę na czas snu Zbawicielowi...to było jej połączenie z Królestwem Bożym! Pozbywasz się marnych przyjemności z tysiącami tysięcy drobnych wyrzeczeń. To tak mało, ale większość nawet nie drgnie w tym kierunku. W nocy ludzie robią zło, którego nigdy nie zrobiliby przy świetle. Tak jest pokazana światłość i ciemność...także duchowa!

   Nagle znalazłem się przed głównym wejściem do Watykanu, gdzie ujrzałem Jana Pawła II wchodzącego przez rozchylone drzwi...do pomieszczenia rozświetlonego przez piękny żyrandol, który oznacza Światłość siejącą łagodne światło.

     Zerwałem się tuż przed północą i z latarką wszedłem do pokoju żony, a ona w ciemności modliła się na kolanach! „Jezu mój”!

                                                                                                                                 APeeL