W drodze do garażu – na Mszę św. o 6.30 - popłakałem się z przepraszaniem Najświętszego Taty; „Boże mój przepraszam Cię, ponieważ grzeszę każdym oddechem”. Podczas spotkania z Panem Jezusem miałem napad bólu głowy jako wynik koszmarnych snów. Powód wyjaśni się dopiero w 2008 roku.
Często jest to eksterioryzacja (wędrowanie duszy odrywanej od ciała). Nawet można poznać jej właściwości; rozmawiasz przy pomocy myśli czyli błyskawicznie, przenikasz ściany, masz poczucie lęku, ale ból jest tylko w wyobrażeniu (duchowy)...wszystko jest jak „na jawie”. U mnie dodatkowo są to „sny do przodu” (sprawdzają się, przy rożnej symbolice). Spotkałem też zagubionego syna ze świadomością, że jest. Ja wiem o tym, ale to była dodatkowa informacja.
Popłakałem się podczas Eucharystii, łzy płynęły na ziemie. To jest największa łaska człowieka na ziemi. Zapraszam ludzi, ale oni chodzą do kościoła tylko z obowiązku, w niedzielę. W drodze do pracy napłyną obrazy moich wyczynów z ponownym płaczem i krzykiem.
Teraz jest u mnie pacjentka, która jechała okazją i o 7.00 mogła wstąpić na Mszę św. ale nie wysiadła, minęła cmentarz i pod przychodnią przewróciła się! Narysowałem to wszystko i wskazałem, że Pan Jezus powiedział; dlaczego nie przybyłaś do Mnie wcześniej, ale biegłaś do doktora Bylejakiego. Chorzy z innych rejonów tak odpowiadają na pytanie rejestratorek; do jakiego pani lekarza?
To ciężki dzień niewolnika krasnych, wolno idzie, ale trafił się kapłan, który poświecił mi obraz MB Uzdrowicielki Chorych, a ja dodatkowo poprosiłem go o modlitwę za zaginionego syna i wnuczka.
Sądziłem, że odpocznę w domu, a tu trzeba pojechać po pościel i rozładować warzywa, które przywiozła wdzięczna rodzina (kartofle, cebulę, marchew i buraki). Ledwie żywy dźwigam te „dary” do piwnicy i z płaczem wołam do Zbawiciela; „Jezu! Jezu! Jakże kojące jest Twój Chleb, św. Hostia...jakże lekki i dający życie, ale większość woli, pokarm dla ciała”.
Przypomniało się, że mówił o tym „mój” kapłan na porannej Mszy św.! Czy przypadkowo zadzwoniła pacjentka, która gdzieś zawieruszyła okulary, bo „mamy oczy, a nie widzimy”…
APeeL