Podczas budowy oczyszczalni „Czajki” w W-wie zrobiono błędy, trochę „zaoszczędzono”, a teraz tfu!rca Nowej Solidarności Rafał Trzaskowski wskazuje na dywersję. To prawda, bo było to za czasów mateczki HGW, która patronowała reprywatyzacji czyli „czyszczeniu kamienic” z wyrzucaniem rodaków na ulice.

    Dobrze, że spełniło się proroctwo Adama Michnika, że „Polski palantom nie oddamy” i wszelkiej maści lisy i dworaki dostali bańki w ostatnich wyborach prezydenckich.

   Piszę to, a chory na głowę pan Frasyniuk mówi o pani Margot i to, co ona usłyszała w więzieniu o Zbigniewie Ziobro. Jak trzeba być stukniętym (TVN), aby puszczać bełkot szofera, opozycjonisty. On w końcu wierzy w to, co mówi...nawet wspomniał o Żydach bitych na ulicy. Wrogowie mojej ojczyzny całkiem głupieją...

   Jest mi przykro ponieważ od 30 lat jestem inwigilowany, a teraz „chroniony”...przez tych samych towarzyszy (od „towarzyszenia”). Jeżeli władza jest inna to dlaczego moja łaska wiary i jej obrona to choroba psychiczna? Czyje są służby specjalne? Dlaczego marnuje się siły i środki oraz goni bezsensownie braci Polaków. Ponadto naraża się niewinnego i ujawnia „czuwających”.

   No cóż, u braci ze Wschodu likwiduje się takich i ćwiczy swoich ludzi na podobnych „wrogach”. Ktoś się zdziwi, ale te struktury istnieję przyduszone nawet dzisiaj, gdy to przepisuję. Nic mi się nie roi, bo takich, którzy ujrzą strukturę czerwonej burżuazji wsadza się do psychuszki lub rozpoznaje schizofrenię bezobjawową. Można też zabić herbatką na lotnisku (opozycjonista Nawalny). To fajny moment, bo umierasz w samolocie, czas płynie i trucizny nikt nie wykryje.

   Jaki jest stan naszej psychiatrii, gdzie specjaliści (w tym docenci i profesorowie) nie potrafią odróżnić wiary od psychozy, a opętanych leczą tabletkami, a jeszcze niedawni elektrowstrząsami. Co na to konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii? 

    Przecież ja jestem lekarzem. „Dzienniczek” s. Faustyny to dowód jej choroby i to świętej? Co w takim razie z Żydami przed Ścianą Płaczu i islamistami wołającymi do Allaha. Przecież „Tam Nic Nie Ma”.

    Określenie jest jedno; mamy do czynienia z psychiatrią weterynaryjną. Ja jestem tego dowodem, bo w mojej łasce zaleca się leczenie, ale nie stwierdza na co i po co? Lekarze w samorządach (powinny być skasowane) to zawodowi funkcjonariusze publiczni, a można być tylko przez dwie kadencje. Jako bolszewicy omijają zakaz; raz jesteś prezesem, później zastępcą, przechodzisz z OIL do NIL, itd.

   Najgorsze jest to, że na stanowiska prezesów wchodzą młodzi, nieświadomi i są deprawowani przez starych wyżeraczy (nie ujawnia się ile tam siedzą i co robili w poprzednim systemie).

   Rano, podczas brania prysznicu łzy zalały oczy z zawołaniem; „Tato! Tatusiu!”...chodziło o moje stare ciało, które jest opakowaniem dla duszy pragnącej powrotu do Królestwa Bożego.

   Dzisiaj przez 5 godzin opracowywałem i edytowałem zapisy (z 1988 r.), a na czas Mszy św. wieczornej czułem się prawdziwym staruszkiem; byłem słaby, mięśnie miałem sztywne z bezruchu, chciałem pęknąć po „dobrej” bułce z kwaśnym serkiem. Nie pomogła mocna kawa, powietrze uciskało na przeponę i chore serce.

   Trafiłem na dwie klepsydry znajomych oraz zabitego w wypadku (35 lat), nie docierały czytania, ale w Ew. (Łk4, 38-34) uwagę zwróciło uleczenie przez Pana Jezusa teściowej Szymona. Wcześniej myślałem o innej intencji, ale ta się prosiła.

    Przepłynął czas przybywania do mnie chorych na starość. Dzisiaj miałem pokazane poczucie tych pacjentów, którzy chcieliby otrzymać jakieś leki. My czujemy się młodo do końca (sprawia to nasza dusza), a jest to duża pułapka, ponieważ 99% starych nie nawraca się. Sami proszą się o kłopoty...

    Ja już nie mówię o wierze, nie zapraszam do kościoła i nie daję też świadectw wiary (nie nawracam), bo nie przyjęto mnie, ale tak jest z „prorokami” we własnym kraju...znanymi z poprzedniego życia.

    Eucharystia ułożyła się w kielich kwiatu, patrzył wielki pęk róży przed Matką Bożą. W dalej trwającej słabości wróciłem do domu i na boisku sportowym przez 1.5 godziny odmawiałem moją modlitwę w intencji tego dnia...

                                                                                                                    APeeL

 

 

Aktualnie przepisane...

27.08.1988(s)  Trzeba odejść od ciała...

   Dzisiaj w pełni ujrzałem moje stare zaniedbanie wynikające z braku pokory. Na początku mojej pracy byłem pewny siebie, bo wiedziałem najlepiej i najwięcej.

   Z chorym ciałem biegniemy do lekarza. Dlaczego nie zwracamy się do Tego, który przydaje siły, zdrowia, który pociesza, daje schronienie, wypoczynek i szczęście!

   Jesteś obarczony nędzą - On o tym wie, musisz zwracać się o łaskę dobrodziejstwa; zwyciężania swoich słabości (w pokonywaniu upodobań lub wad charakteru). Nawet dążący do świętości są słabi na pokusy. On często wymaga od ciebie ofiary, aktu miłości, cierpliwości, gorliwości, zaparcia się i umartwienia.

   Sam wiesz dobrze jak zajaśniejesz po zwycięstwie nad sobą, pokornym zniesieniu przykrości, spokojnym lub radosnym przyjęciu uwagi. Dobrze to wiesz!

   Twój Ojciec szczególną opieką obejmuje słabych i maluczkich - dla ich wzrostu...umocnienia ich. Mniej zajmuje się doskonałymi, bo ich obdarzył darami. Nie wchodź na drogę błędną (wędrówka duszy przez kolejne wcielenia) lub ćwiczenia ciała celem „ujarzmienie świadomości", zdobycie nadludzkich mocy. Doskonałość i świętości uzyskujemy tylko poprzez umartwianie. Pan Bóg nie wymaga od nas heroizmu. Trzeba tylko otworzyć serce.

    Szamanów było sześciu („mnichów żebrzących”). Jeden z nich Gosala uważał, że wszystkim rządzi nieuchronny los (to błędny determinizm). W swojej głębi buddyzm głosi (podobnie jak chrześcijaństwo); poszanowania życia na ziemi i serdeczne współczucie dla wszystkich istot żywych. Miłość, współczucie, solidarność - to powinno łączyć wszystkich na ziemi, gdzie wszystko jest cierpieniem (życie, choroba, śmierć)

    Z tego wynika, że każdy musi dążyć do odejścia od świata. Jest to bardzo trudne dla przeciętnego człowieka, bo musi:

  • zerwać więzy łączące ze światem (namiętności, nienawiść, przywiązanie i niechęć)
  • zerwać z pamięcią
  • odgrodzić się od pokus (przeszkód)
  • skupić się, wyciszyć, rozmyślać i kontemplować, a tutaj trwają rozproszenia 
  • powstrzymać się świadomie w swoich myślach, słowach i uczynkach
  • odciąć się od próżnej obmowy, kłamstwa i fałszywości, pożądliwości, złośliwości, zakazanej miłości i używek...złota, ozdób i wonności.

   Ciężko? Ciężko, a co wyprawiają sportowcy, wszelkiej maści „gwiazdy” i celebryci, aby błyszczeć przed ludźmi dla nędznej nagrody? Natomiast przed nami jest Raj, wieczne szczęście duszy z niewyobrażalnymi atrakcjami; brakiem złośliwego sąsiada, oszukujących, przeklinających, szydzących ze staruszków i moherowych beretów, a dzisia (02.09.2020)j, gdy to edytuję kolorowej zarazy pod przewodnictwem „chłopaczka”, który czuje się niewiastą.

   To i tak dobrze, bo mógłby czuć się prezydentem...tak jak było z Rafałem Trzaskowskim i Szymonem Hołownią. Ciężko się z tego wyleczyć...

                                                                                                                         APeeL

 

 

15.10.1988(s) PIERWSZE POTYCZKI Z SZATANEM...

   Dyżurem w pogotowiu kończy się czarny tydzień. W czasie przejazdu karetką napłynęło jakieś „oderwanie” od ciała i miałem poczucie obecności pani w ciemnej woalce, która chciała ode mnie wyrzeczenia. Nie wiedziałem jakiego, ale bałem się coś obiecać. To jakieś ostrzeżenie. Z zamyślenia wyrwał mnie sanitariusz i wskazał na grupę satanistów idących z zapalonymi pochodniami.

    Każdy okupant rozpija naród. Trafiłem na "chorych" współpracowników i pamiętałem, aby nie ulec pokusie. Na wyjeździe trafiłem do religijnej pacjentki. Podczas wizyty nie przerywała uczestnictwa w transmitowanej Mszy św. (10-lecie pontyfikatu Jana Pawła II).

    Papież unosił Ciało Pana Jezusa, a ona z mężem namawiłaa mnie do wypicia małego kieliszeczka koniaku! Zobacz sztuczki szatana, który widzi wymykającą się ofiarę!

    Noc. Straszliwa mgła w której szukamy miejsca wypadku. W odległości 10 metrów od rowu leżą dwie postacie; chłopak i dobrze rozwinięta dziewczyna. Oboje mają pełne złamania podudzia. Chłopak umiera... 

   Trzymam jego głowę i tak niewiele mogę (rurka ustno-gardłowa). Pędzimy na spotkanie z karetka „R”. Chłopak traci oddech, a ja w myślach błagam Pana Jezusa o pomoc. Ranny zaczął oddychać i przekazaliśmy go...zmarł w szpitalu po tygodniu. 

    Ponownie trafiłem w okolicę tego wypadku. Kobieta z pobliskiego domu mówiła, że jej wilczur biegał tam i z powrotem, drapał drzwi...wzywał pomocy, bo odkrył rannych.

    Wyrzeczenia nie przyjąłem. Wybrałem alkohol i utratę godności. W tym upadku zrozumiałem jedno, że odejście od Boga to znana przez kierowców „ślepa uliczka” lub droga donikąd. Ja dopiero zaczynam walkę duchową, a takich słabeuszy Przeciwnik Boga atakuje z wielką mocą. Tak kończy się zły tydzień.

    Teraz, gdy to edytuję trafiłem na słowa demona, który mówił przez opętanego: Msza św. to jedyny środek zbawienia, żebyście nie poszli na zatracenie, tak jak my, ale to do was nie trafia! On tam jest i mówi do was: <<Oto jestem! Weźcie mnie do siebie! Pójdźcie za mną>>. Do mnie powiedział: "Idź precz”!  Dzisiaj wiem o tym, ale w tamtym czasie pokładałem ufność w siłę woli własnej...   

                                                                                                                APeeL

 

 

17.10.1988(p) Pragnienie modlitwy...

   Dzisiaj, gdy opracowuję ten zapis każdego dnia odmawiam modlitwę, która jest na witrynie, a została wymodlona. Jest to zarazem współcierpienie z Panem Jezusem podczas Bolesnej Męki. Niedawno wyczytałem, że ta forma jest prawidłowa. To połączenie cz. Bolesnej Różana z Drogą Krzyżową i św. Agonią Zbawiciela z Jego Słowami na krzyżu.

    Tuż po przebudzeniu duchowym nie będziesz zdolny do uczestnictwa w cierpieniu ze Zbawicielem, bo nie znasz np. Ukrytych Cierpień Pana w Ciemnicy z Jego świętym wizerunkiem.

    Na początku wołaj swoimi słowami do Boga Ojca, jak dziecko do swojego tatusia. Dam przykład takiego „krzyku”, który napłynął dzisiaj (02.09.2020) podczas kąpieli, gdzie ujrzałem moje stare ciało. Z płaczem wołałem „Tato, Tatusiu”...w sensie słabnięcia i brzydoty na tle duszy pragnącej świętości.

   Wówczas przepisywałem zalecenia dotyczące przygotowania się do modlitwy. U mnie jest to nagłe zaproszenie do wołania lub „obowiązkowe” po Eucharystii, bo wówczas w czystości wołam za osoby objęte intencją. Przy złym odczycie wołanie do Boga „nie idzie”. Nie dasz rady - bez zjednania z Ciałem Duchowym Pana Jezusa - wołać sam z siebie.

   Rady, które wóczas przepisywałem są nieprzydatne na początku nawrócenia (skupienie się, medytacja, przeczytanie jakiegoś tekstu). Szatan szczególnie atakuje wchodzących na drogę prowadzącą do nawrócenia.

    Zacznij od Sakramentu Pojednania. Poproś Ducha Świętego o prowadzenie...także w modlitwie, bo Bestia podsunie ci, że najważniejsze jest twoje zdrowie fizyczne, a nie zdrowie duchowe. Dobrze wie jak rozpraszać z podsuwaniem "dobrych" myśli (zaglądaj do swojej głowy, a sam zobaczysz). Nie zapominaj o swoim Aniele Stróżu.

    Modlitwa koi naszą tęsknotę za Bogiem. To przeżywa nawrócony, który nagle widzi w Świetle Bożym ten świat, zesłanie, dołączenie duszy do ciała. Z tamtego czasu przekażę takie tęskne zawołanie;

„Panie Jezu, Ty z Ojcem Wszechmogącym możesz wszystko.

Panie Boże przebaczaj wszystkim, którzy się do Ciebie zwracają, aby

poznali Twoją wielkość i chwalili Cię.

Proszę Cię spraw, aby...wielu przestało grzeszyć.

Ty, Panie możesz. Ty, Panie potrafisz. Ty, Panie chcesz. Ja Cię proszę o to, aby wielu przestało grzeszyć. Ty masz na to tysiące sposobów”…

                                                                                                                               APeeL