Od 4.30 opracowałem i edytowałem wczorajsze przeżycia, a to zarazem sprawiło, że trafiłem na Mszę św. o 7.00. Pod kościołem, po wyjściu z samochodu serce zalała słodycz i radość duchowa z poczuciem obecności Boga Ojca.

   Trudno jest przekazać doznanie duchowe, bo znamy tylko radość psycho-fizyczną, która jest namiastką stanu duszy. To musisz sam przeżyć, a wówczas poznasz różnicę pokoju i Pokoju Bożego, naszej wolności i Wolności Prawdziwej, itd.

    Z Księgi Syracydesa (Syr 27, 30-28, 7) popłynęły piękne słowa o przebaczaniu bliźniemu swemu: Złość i gniew są obrzydliwościami (…) Tego, kto się mści, spotka pomsta od Pana (…)”. Jest to jest zrozumiałe, tym bardziej, że wyolbrzymiamy przewinienia sprawiające nam krzywdę. Trzeba pamiętać o rzeczach ostatecznych i mamy przestać nienawidzić bliźniego.

   Podczas śpiewu Ps 103(102) „patrzył” Pan Jezus Miłosierny, a właśnie płynęły słowa; „On odpuszcza wszystkie Twoje winy (…) Nie postępuje z nami według naszych grzechów ani według win naszych nam nie odpłaca”…

    Natomiast w Ew (Mt 18, 21-35) Pan Jezus zalecił Piotrowi, aby przebaczał nie 7 razy, ale 77 razy! Pan Bóg przebacza nam wszystkie nasze bezeceństwa, a my wciąż widzimy drzazgi w oczach tych, którzy nam zawinili.

   Eucharystia przewijała się wielokrotnie do przodu, zwinęła się w kielich i zawiniątko. Bardzo lubię ten znak, bo oznacza; pokój, wdzięczność Boga oraz pracę duchową. Ze łzami w oczach podziękowałem Bogu Ojcu za Mszę św. z Eucharystią, posiadanie kościoła, rodziny oraz skierowanie mnie tutaj, gdzie codziennie jest świeży chleb, czysta woda i powietrze, a także lasy...

   Dziękowałem też za to, że teraz Deus Abba jest obecnie u mnie na pierwszym miejscu. Na ten czas miałem otworzyć przekaz do s. Eugenii E. Ravasio „Bóg Ojciec mówi do Swoich dzieci”. Sam zobacz;

   „Do was, stworzenia Moje, kochając was jak Mego Syna, który jest ze Mną, mówię jak do Niego: jesteście Moimi dziećmi umiłowanymi, w których mam upodobanie. Dlatego raduję się w waszym towarzystwie i pragnę pozostać z wami.”

   Mogę powiedzieć, że w takich chwilach Tata jest na wyciągnięcie ręki. Może po moim wołaniu przebudzi niektórych, bo na rozkaz nikt nie stanął po mojej stronie (obrońcy wiary i krzyża), a tak wielki szum jest przy krzywdzeniu „spółkujących inaczej”. Dziwi mnie też obecna walka o prawa wybranych zwierząt, gdy jako lekarz jestem pozbawiony wszelkich praw.

   Tak się stanie, że o 11.15 trafię na „Orlik” i podczas gry oldbojów (1.5 godz.) odmówię moją modlitwę w intencji tego dni. Miałem szereg jej wariantów; za pragnących zemsty, trwających w nienawiści, przebaczających bliźnim, którzy zawinili oraz za bliźnich potrzebujących naszego przebaczenia...

   Wszystkie intencje były podobne, ale tylko przy właściwej modlitwa płynie z serca, a podczas zawołań łzy pojawiają się w oczach. Przekazuję tę „technikę” dla poszukujących drogi. Poproś Pana o prowadzenie, a sam zobaczysz…

                                                                                                                    APeeL