Podwyższenie Krzyża Świętego

    Nie wiedziałem, że dzisiaj jest tak wielkie święto, związane z moim kultem krzyża, który podniosłem i od czasu nawrócenia opiekuję się tym świętym miejscem...tak jak ludzie grobami najbliższych (żona sadzi kwiaty, a ja zapalam lampki i sprzątam). To wielka łaska, a zarazem zdziwienie, że czyni to lekarz. Jakie znaczenie dla Boga Ojca mają nasze zawody, gdy wszyscy jesteśmy Jego dziećmi.

    W słowie płynącym od Ołtarza świętego kapłan wspomniał o odnalezieniu - na Kalwarii w Jerozolimie - krzyża Pana Jezusa przez cesarzową Helenę (w 320 r.), gdzie w 326 r. wybudowano bazylikę (Ad Crucem) i Zmartwychwstania Pańskiego (Anastasis)...połączone podwórkiem.

   Później padną słowa o Krzyżu Świętym na którym Pan Jezus nas odkupił (J3,13-17). Każdy kto wierzy w Syna Człowieczego będzie miał życie wieczne...zostanie zbawiony. Padnie też prośba o modlitwę za wrogów krzyża w przestrzeni publicznej.

   Właśnie przepisuję świadectwo wiary z mojego dziennika (7 marca 1993), gdzie o. Jacek Salij pytał: Dlaczego Pan Jezus zachęca nas do wzięcia Krzyża? Góra Kalwaria i góra Tabor, gdzie Pan Jezus przemienił się to góra Bożej Światłości, a On Sam, Syn Boży jest Światłością, zjednoczony z Bogiem Ojcem, dla nas przyjął człowieczeństwo!

   Całą Jego mękę przenikało Światło...w momencie śmierci modlił się za własnych morderców. Jego miłość do Boga Ojca i do nas okazała się większa niż potworności męki.

    Krzyż to nie tylko cierpienie, bo nieść krzyż Jezusa to zachować miłość do Boga i ludzi. Nieść krzyż z pomocą łaski Bożej oznacza zamienić zło w dobro! Bóg współdziała z nami we wszystkim. Wierność Bogu to droga do góry Przemienienia, która prowadzi do zbawienia. To droga radości niebieskiej!

    W tamtym czasie w „Expressie wieczornym” wzrok zatrzymał tytuł: „Szczęście dla wytrwałych!” Z krzykiem padłem na kolana w pokoju lekarskim pogotowia:

   „Jezu mój! Dla mnie to uczyniłeś, wszystko pokazałeś...otworzyłeś Niebo. Wniebowstąpiłeś i chcesz, abym ja też tam trafił! Proszę Cię, Jezu mój, spraw, abym nigdy Cię nie opuścił. Moje życie należy do ciebie, dysponuj moją osobą. Pan zawołał mnie, woła też innych, tak jak Abrahama i Mojżesza.”

   Natomiast „tu i teraz” Eucharystia długi czas przewijała się w ustach, a po ułożeniu w laurkę dała „mannę z nieba”. W okamgnieniu straciłem ciało fizyczne, a pokój i słodycz zalały serce i duszę. Ta przemiana człowieka cielesnego w duchowego następuje bez moje udziału (nie mogę tego stanu wywołać)...jest to Cud Ostatni!

   Wczoraj proboszcz zapraszał na Mszę św. przy postawionym krzyżu w pobliskiej wiosce, ale byłem całkowicie niezdolny do takiego uczestnictwa. W drodze do domu podjechałem pod „mój” krzyż, aby zapalić lampkę.

   Po czasie zdziwiłem się przybyciem listonosza z powiadomieniem od Izby Lekarskiej o ponownym badaniu mojego stanu psychicznego, bo od 12 lat moja łaska wiary (mistyka) to psychoza. Dla samorządu lekarskiego, który czuwa nad nami to nic takiego. Pan Przemysław Rawa-Klocek jako adwokat pozwolił, abym czekał dwa lata na decyzję po posiedzeniu ORL 5 września 2018 r. (na które  nie wpuszczono mnie, a jest to moje prawo)!

   W tym czasie prezes Naczelnej Izby Lekarskiej prof. Andrzej Matyja pisze art.; „Jesteśmy prawożądni” (chodzi o żądanie dobrego prawa). Trwa sakralizacja samorządu lekarskiego („państwa w państwie”) z robieniem wariata z tego, któremu nie podoba się taka władza...

   Natomiast Pełnomocnik Prezesa ORL ds. Operacyjnych stwierdza jako psychiatra amator, że ma „bardzo poważne wątpliwości, co do mojego stanu psychicznego”. Na dowód swojej diagnozy cytuje zdanie z mojego pisma, że; „łaskę wiary mam od 1989 r. a tak się stało, że na starą trasę E7 przewrócił się krzyż. Sprawiłem jego podniesienie i od tego czasu opiekuję się tym tym miejscem”. Chodziło o wskazanie daty początku mojej choroby „na wiarę”...

   Powinien być za to ukarany, bo nie jest lekarzem, a daje te brednie do podpisu panu prezesowi (dobry człowiek). To metoda sowiecka, bo wrobiony broni się, a przez to udowadnia, że jest chory...

    Wyszedłem wieczorem i przez 1.5 godziny - po rozgwieżdżonym niebem - odmawiałem moją modlitwę w intencji tego dnia…

                                                                                                                            APeeL

 

Aktualnie przepisane…

07.03.1993(n) ZA ODDALONYCH OD KOŚCIOŁA ŚWIĘTEGO...

   Przed snem czytałem relację skazanego na śmierć, który wskazywał na pięknego motyla wylatującego z larwy; jako przykład wyzwolenia duszy z ciała. Jakże podobne są świadectwa wiary wierzących...dla poszukujących!  

    Zbudziły mnie straszące sny i dobrze, ponieważ od 8:00 mam dyżur w pogotowiu, a pragnę być na Mszy św. o 7:00. Nie udało się, bo w samochodzie doszło do zablokowania kierownicy. Wczoraj nie posłuchałem natchnienia, aby podjechać do warsztatu. To okaże się "zdarzeniem duchowym" dotyczącym później odczytanej intencji tego dnia.

   Pokazano program z Karagandy, gdzie ludziom - po wielu lat oddano kościół - z uwięzionym kapłanem. W krótkiej rozmowie z żoną o Kościele świętym (nie tylko budynku) mieliśmy łzy w oczach, ponieważ wiemy co oznacza Eucharystia. Nie możesz otrzymać tego Cudu Ostatniego bez namaszczonego kapłana katolickiego.

    Podczas Mszy świętej radiowej o. Jacek Salij mówił o tych, którzy Jezusowi mówią ‘tak’, a kościołowi ‘nie’! Szkoda że nie wspomniał o szatanie...głównym przeciwniku naszej wiary, Kościoła i Pana Jezusa.

    Duchowo przyjąłem Eucharystię, a w sercu pojawili się wyznawcy, którym zabrano kościoły z niemożliwością zjednania z Ciałem Duchowym Pana Jezusa. Prosiłem na kolanach Zbawiciela o zmiłowanie się nad pragnącymi Komunii św.; „Jezu! Jezu! Daj im tę łaskę, bo wiem, co oznacza to pragnienie”. Serce zalał pokój z uczestnictwem w życiu nadprzyrodzonym...już tutaj!

   Teraz mam wyjazd do pacjenta, gdzie przywitała mnie wielka figura Matki Bożej. W tym dniu będą towarzyszyły mi...z jedną na rozdrożu. W tym czasie sercem byłem w Jugosławii, gdzie całe miasta, chorzy i dzieci są głodne. Z włączonego telewizora popłynie "Wielka Improwizacja" (Dziady) z pieśnią o zmartwychwstaniu Pana Jezusa!

  Właśnie w tym czasie zerwano do pacjenta z zapaleniem płuc, gdzie wciśnięto mi pieniądze, a to czas koronki do Miłosierdzia Bożego. Przepraszałem w wielkim bólu, a w pokoju lekarskim ponownie padłem na kolana z wołaniem; „za oddalonych od Kościoła świętego". W tym cierpieniu są osoby żyjące bez Sakramentu małżeństwa. Wyobraź sobie w takiej sytuacji pragnienie Eucharystii, a właśnie zaczęły bić dzwony kościelne...

    O 17:30 ponownie padłem na kolana i w części Bolesnej Różańca wołałem za różnie oddalonych od Kościoła św.! Ogarnij cały świat, gdzie palą świątynie i mordują kapłanów. Podczas Drogi Krzyżowej wołałem do Boga Ojca, że; "jestem dobrowolnym Szymonem niosących krzyż Pana Jezusa” z prośbą o zmiłowanie nad tymi biedakami.

   To wołanie trwało dalej w karetce, a łzy płynęły z oczu; podczas rozciągania i przybijania Zbawiciela do krzyża, Jego podniesienia z przebaczeniem oprawcom.

   Od siebie dodałem; "Ojcze! Wybacz to czyniącym, bo wielu nic nie widziało o Tobie, wielu umierało w opuszczeniu z szatańskim kuszeniem”. Prawie omdlewałem z pragnieniem przeciągania się wyjazdu. Pacjent miał błahe schorzenie; bóle w przebiegu półpaśca...podziękowaliśmy za częstowanie wódką i kawą.

   Późno a właśnie nadchodzi potwierdzenie intencje modlitewnej, ponieważ wzrok zatrzymał artykuł; "Moskiewska Parafia św. św. Piotra i Pawła” okazało się, że; „Nie odzyskała jeszcze swego kościoła".

   Ten dzień kończą słowa umierającego Pana Jezusa; „Pragnę”, „Wykonało się” i „Tobie oddaje Ducha Mego” z koronką do pięciu św. Ran Zbawiciela. „Ojcze Przedwieczny przyjmij przez Niepokalane Serce Matki Bożej - pięć Świętych Ran Syna Twego - jako przebłaganie za tych, którzy w momencie śmierci pragnęli Eucharystii"…

                                                                                                                                 APeeL