W tamtym czasie miałem zestaw swoich modlitw („ustnych”); w tym porannych i wieczornych. To była pewna mechanika, wiem to dzisiaj, gdy to przepisuję (12 września 2020). Padłem na kolana i popłynęła moja modlitwa. Napłynęło natchnienie, abym u chorych wypraszał ofiarowywanie cierpień Bogu (czyli uświęcał je).

   W tym czasie przeszkadzał Szatan: w wyobraźni ujrzałem jakąś obrzydliwą głowę, pojawiły się obrazy z "Polskiego ZOO"), bo Rokita równa się diabeł. Zarazem napłynęła radość Boża z możliwością modlenia się w oddzielnym pokoju lekarskim, gdzie mogę paść na kolana, bo jeszcze niedawno dyżurowaliśmy w piwnicznej izbie (dwóch w klitce).

   W ręku znalazł się art. „Diabli nadali?”…korespondencja ze Szwecji o satanistach, którzy na znak pogardy noszą łańcuszki z odwróconym krzyżem, mają tatuaże na twarzy, a jeden gorącym żelazem wypalił sobie na czole znak Bestii...odwrócony krzyż!

   Grupy ich nie znają się między sobą. Każda z nich ma własne rytuały; gwałtów, morderstw, torturowania ludzi i zwierząt. Te rytuały są znane od średniowiecza; świece, satanistyczna muzyka, picie krwi, rytualny seks z dziećmi. Nie robią seansów astrologicznych (gadanie ze zmarłymi), bo rozmawiają bezpośrednio z demonami.

   Słuchają pieśni; „Szatan kocha was, Szatan kieruje światem”. To typowa fascynacja złem, które sprawi późniejsze wpadniecie ich dusz do Czeluści, a tam już kończą się żarty, ponieważ Szatan nie zna się na tym.

   Dzisiaj trwało umęczenie w pracy, a dodatkowo kolega zaproponował dyżur w pogotowiu. Nie przyjąłem, ponieważ czułem że jest to pułapka szatańska...chęć zysku, a przez to można wpaść na minę!  Praca lekarza jest ryzykowna, błąd czyha za każdym rogiem i prosto z gabinetu można trafić do więzienia. Najlepsi mylą nogi i nerki podczas operacji (usunięto zdrową nerkę zamiast zajętej nowotworem).

   Zarazem w tym umęczeniu moje serce i duszę zalewała niewysłowiona słodycz! Po latach będę wiedział, że jest to działanie Ducha Świętego (słodkie ciepło w okolicy splotu słonecznego i serca). W takim stanie nikomu nie możesz odmówić i pracujesz do ostatniej chwili...nawet w całkowitej słabości.

   Najgorsze są działania nękające pacjentów, a niektórzy są „inwazyjni”. Wówczas wołałem w duszy: „Ojcze mój”. W tym nawale spotkała mnie radość, bo syn przybył ze szczepionką odczulającą. Dodatkowo trafił się znajomy, który podwiózł mnie do mechanika, gdzie zreperowano samochód i przedłużono jego rejestrację! Łzy zalały oczy, bo widziałem pomoc Matki Bożej. Popłynie moja modlitwa w intencji tego dnia pod rozgwieżdżonym niebem.

    "Ojcze, Twój Syn nam wybaczył, bo pragnął zbawienie nas wszystkich. Ojcze miej miłosierdzie nad duszami tych, co byli przy władzy, zlituj się nad nimi”.

   Później Murzyn Baptysta wyśpiewał mi życie Pana Jezusa. Jakże piękna jest radość Zmartwychwstania („Alleluja”). Dzień zakończy ujrzenie modlącej się na kolanach i w ciemności żony. „Dziękuję Matko za ten dzień! Dziękuję!”...

                                                                                                                               APeeL