W środku nocy dałem komentarz - pod bluźnierczym wpisem o naszej wierze i Kościele Pana Jezusa - na blogu Jana Hartmana (www.polityka.pl Zapiski nieodpowiedzialne)... 

   Tam logo zrobił wykład o bezbożności...wprost od Bestii. Ja wierzę w bajki czyli stworzenie przez Boga Jahwe („Ja Jestem”). A jak powstał prof. Jan Hartman i jego wyznawcy? Wiadomo, że z wielkiego wybuchu, a później od komórki w ewolucji pochodzimy od małpy. Ja myślę, że bardziej od świni, bo mamy bliższe kody genetyczne.

   Dalej „nauczyciel” pisał: „żaden Bóg nie objawił się na tyle skutecznie”. Tylko Bóg Ojciec Jahwe („Ja Jestem”) objawił się i każdy może sprawdzić, że Jest. Wskazałem, że inna jest łączność z Osobą Boga Ojca (dzieciątko w ramionach taty), inna z Panem Jezusem (ogólnie współcierpienie) i całkowicie odmienna z Duchem Świętym.

   W naszych wątpliwościach trzeba pytać Boga Ojca, a nie zostawać „sam z sobą”, bo wówczas odpowiedź napłynie od Szatana, który namiesza w głowie, a nawet całkowicie przekręci („Listy ateistów” Tanaki)...tańczy też z Panem Profesorem, z Jerzym Urbanem i prof. Joanną Senyszyn.

   Dalsza dyskusja z „twoimi” rozważaniami to sprzeczanie się z upadłym Archaniołem o nadprzyrodzonej inteligencji…piszesz o Bogu, a szatan podsuwa ci kapłanów. Co mnie obchodzi kapłan jako człowiek?

   On ma moc czynienia cudu przekazanego od Boga. Ja wiem, że nie masz łaski wiary, ale też możesz o to poprosić. W twoim ciemnym (duchowo) pokoiku zapłonie jasność. Spróbuj, ale nie szydź, bo nie ma przebaczenia po obrażaniu Ducha Świętego (nie wiem dlaczego?).

   Po wczorajszy dobrym dniu nie mogłem wstać na Mszę św. To poranny bój z przyjemnością spania. Dobrze, że mam łaskę posiadania samochodu, bo byłbym niezdolny do przejścia. W garażu wzrok zatrzymała wielka korona cierniowa wisząca na ścianie. To znak czekającego mnie cierpienia duchowego.

    Kapłan wspomniał o Eucharystii, która otwiera Królestwo Boże, co wiem. Nie mówi się o tym, że jest to Ciało Duchowe Pana Jezusa, które łączy się z duszą dając całkowitą przemianę naszej osoby.

    Z Księgi Koheleta (Koh 11, 9-12, 8) padną słowa o naszym przemijaniu. Taki jest głos tego proroka. Cały czas straszy końcem wszystkiego, a zarazem pociesza, że duch powróci do Boga, który go dał. To wiem i dodam, że jest to nasze wieczne ciało (dusza)...cząstka Boga Samego!

   W tym czasie psalmista wołał w Ps 90(89); „Obracasz w proch człowieka i mówisz:<<Wracajcie synowie ludzcy>>. Natomiast Pan Jezus w Ew (Łk9, 43b-45) wskazał, że będzie wydany i zamordowany.

   Pomyślałem o narażaniu się dla Pana Jezusa, bo kwitnie odchodzenie od wiary, bezbożność oraz wrogość do wiary katolickiej. Trwa Apokalipsa z napadaniem przez ludzi normalnych na wiernych Bogu w Trójcy Jedynemu.

   Eucharystia przewijała się, a później ułożyła w łódź i zawiniątko zmienione w „mannę z nieba. Ciało straciło przewagę, serce zalał pokój i słodycz z pragnieniem milczenia.

    W dyskusję na w/w blogu wciągnął mnie 26 września o godz. 8:14 dezerter83 Wskazałem, aby nie dyskutował ze mną, ale z Panem Profesorem i przedstawił swoją duchowość, bo "szerzy" wiarę jako św. Jehowy.

   Nie mamy duszy, po zakopaniu zmartwychwstanie nas 144 tys. ("wybieramy sami siebie"), Jezus był zwykłym człowiekiem, nie ma Ducha Świętego, Matki Bożej i świętych, Czyśćca i modlitw za dusze zmarłych. Od kogo jest ta "religia"? Jest w niej jeden plus, że mówicie o Szatanie, ale on was właśnie oszukał.

   Nie mamy duszy? To jest na czasie, bo właśnie w UE dehumanizuje się człowieka, a ze zwierzęcia robi bożka. Przestań mącić w głowach niedowiarkom, bo nawet Pan Profesor ma duszę...bowiem jej istnienie nie zależy od światopoglądu!

    Przez 1.5 godziny krążyłem wołając w mojej modlitwie za narażających się dla Pana Jezusa i za dusze takich. Ogarnij cały świat mordowanych z tego powodu, a u nas dyskryminowanych lub traktowanych jak nienormalnych…

                                                                                                                               APeeL

 

Aktualnie przepisane...

14.02.2006(ś) ZA PODNIESIONYCH Z DNA

   Przed Eucharystią na Mszy świętej o 6:30 zawołałem trzy razy: „nigdy nie byłem godny, nie jestem i nigdy nie będę godny". Po zjednaniu z Ciałem Duchowym Pana Jezusa zostałem powalony w ciele i popłakałem się! Jest to więź mistyczna; „Pan i ja"..."My"! 

  To morze przemieniającej nas miłości...w takiej chwilce  chciałbyś oddać Panu wszystko! Powtarzałem tylko z  krzykiem w duszy;  "Jezu!" Nie potrzebna jest wówczas żadna modlitwa, bo nagle wiesz, że Pan „blisko jest, w Nim cała moc”.

  Z kościoła zabrałem poświęcony wizerunek Matki Bożej Pokoju. Zjednany z Panem Jezusem - w milczeniu i ciszy serca - trafiłem do pracy, gdzie wyświęciłem gabinet. Bardzo przeszkadzała mi zła energia płynąca od chorych skłębionych na korytarzu.

 Później, przed wyjściem na spacer modlitewny wzrok zatrzymało zdjęcie Aniołów z kalendarza katolickiego. W tym momencie pragnąłem tylko jednego; odczytania intencji modlitewnej tego dnia. Łzy zalewały oczy, ponieważ serce rozrywał smutek rozłąki z Bogiem w którym wołałem: "Ojcze! Tato! Och! Tato!"

    W tym stanie trafiłem pod drzwi baru, gdzie ktoś grał na akordeonie. Popłakałem się w ciemności z zawołaniem; „Panie! Właśnie w tym barze, w sierpniu 2005 r. podczas pielgrzymki żony do Częstochowy...sam tutaj grałem i bawiłem się. To był dzień sromotnego upadku”.

    Teraz ktoś  śpiewał tęskną melodię - jakby dla mnie - będącego w tęsknej rozłące z Bogiem Ojcem! Jakim językiem przekazać mój stan duchowy? To sekundowe błyski miłości Boga napływające do duszy spragnionej powrotu do jej Stwórcy...rozumie to dziecko zabrane dobrym rodzicom (na zgniłym zachodzie wystarczy ich zła sytuacja materialna).

    Ja mam wszystko, a to oznacza: krzyż Zbawiciela. Ten krzyż to dualizm; konflikt ciała z duszą, Eros i Agape, ziemia i niebo,  pokój ziemski i Pokój Boży w sercu. Mógłbym tak wymieniać do końca życia, a nawet do końca świata. Ja byłem na samym dnie, ale Miłosierdzie Boże sprawiło moje ocalenie. Szatan jeszcze teraz chce utopić moją duszę...

    W „Gościu niedzielnym” trafiłem na wywiad z Michałem Lorencem ur. w 1955 kompozytorem muzyki filmowej; „Żyję na Titanicu". Pan Michał doszedł do przekonania, że musi zerwać z dotychczasowym życiem („nie może żyć, tak jak żył”). Postanowił wrócić do Kościoła, a w tej intencji wołała jego żona.

    Teraz wskazuje na to, że jesteśmy ukochanymi dziećmi Boga Ojca. Stwierdził też, że powrót do wspólnoty Kościoła uratował mu życie. Na koniec wskazał na niezrozumiałą „normę” chrześcijaństwa, gdzie Dziewica rodzi Syna, a podczas Komunii św. zjadamy ciało „swojego Boga”…

    Nikt tego nie wytłumaczy bez łaski wiary. Zjadamy Ciało Duchowe Pana Jezusa, które łączy się z naszą duszą. Cóż wielkiego jest dla Boga, aby poczęcie Pana Jezusa nastąpiło z Ducha Świętego, a podczas porodu Zbawiciel przeszedł przez powłoki Matki Niepokalanie Poczętej. Gdybyś raz zobaczył jak przychodzimy na ten świat zrozumiałbyś Mądrość Bożą...

                                                                                                                                    APeeL