Dzisiaj miałem bardzo ciężki dzień, ponieważ - pierwszy raz w życiu - opracowałem i edytowałem dziesięć zaległych zapisów (9.00 – 16.00). Tuż przed wyjściem na Mszę św. chciałem poznać intencję modlitewną. Ostatnio zauważyłem otrzymywaną pomoc, która wymaga zauważenia znaków...

1. Właśnie przysłano „Rycerza Niepokalanej”, który „zatrzymał wzrok”. Nauczony doświadczeniem szukałem coś dla mnie. Tam trafiłem na zdanie św. M. M. Kolbe; „W Piśmie Świętym powiedziane jest, że sprawiedliwy siedem razy na dzień upadnie” [por. Prz 24,16].

2. Zauważyłem, że w czytaniu będzie mowa o doświadczaniu Hioba (Hi 1. 6-22), a przypomniałem sobie próbę wiary Abrahama - w której chciał oddać Bogu - jako ofiarę własnego syna.

3. Próba, której został poddany o. M. M. Kolbe 29 lipca 1941 r. w Auschwitz-Birkenau...śmierć głodowa za Franciszka Gajowniczka.

   W kilku błyskach odczytałem intencję, a to sprawiło, że w drodze do kościoła popłynie moja modlitwa. 

4. Pod świątynią dotarło do mnie wspomnienie obowiązkowe męczennika św. Wacława

5. Nagle ujrzałem, że sam jestem poddany próbie - podczas napadu - przez towarzyszy przebranych w białe fartuchy; to wielki konflikt duszy (pragnie cierpienia i to niezasłużonego) z ciałem (pragnie wygrania z Goliatem)…

6. Do tego wszystkiego Pan Jezus ((Łk9, 46-50) poznał myśli uczniów; „kto z nich jest największy”. Postawił dziecko i wskazał, że; kto jest "najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki”...

    W ramach tej intencji odwołałem się od postanowienie prokuratora, który odmówił interwencji w napadzie na mnie przez Izbę Lekarską: za obronę wiary i krzyża (obowiązek każdego katolika). Według pana prokuratora chorobę psychiczną można rozpoznać zaocznie i badać przez szereg komisji niezgodnych z przepisami, a nawet bez przewodniczącego!

    Na tej podstawie uchwalono zawieszenie mi prawa wykonywania zawodu w czasie, gdy miałem zaświadczenia zezwalające na pracę od dwóch lekarzy: psychiatry oraz internisty badających pracowników. Zastosowano sowiecką psychuszkę z zabójstwem cywilno-zawodowym.

   Byłem także przesłuchiwany przez utytułowanych profesorów w obecności męża zaufania (mojej dyrektorki), która chwaliła mnie i do końca zatrudnienia otrzymywałem premie i nagrody. W 2018 r. ponownie poprosiłem o unieważnienie procesu, ale podczas rozpatrywania mojej sprawy nie wpuszczono mnie na salę (moje prawo) i zalecono następne badanie w psychuszce.

   1 października 2020 w rozmowie telefonicznej poproszę Panią Prokurator do której się odwołałem, aby pierwsza stanęła w obronie naszej wiary i krzyża.

   W intencji tego dnia - w wielkim bólu, ze skurczami serca i łzami w oczach - odmówiłem moją modlitwę. Podczas 1.5 godzinnego wołania towarzyszyłem Panu Jezusowi w Jego Bolesnej Męce, a w tym czasie napływały obrazy apostołów, świętych wyznawców oraz męczenników...

                                                                                                                   APeeL

 

Aktualnie przepisane

11.02.2006(s) ZA POCIESZAJĄCYCH CIERPIĄCYCH

  O 6:30 pragnąłem być na Mszy świętej z trafieniem do spowiedzi.  W ręku znajdzie się piękny wizerunek Pana Jezusa z Najświętszym Sercem. W drodze do kościoła ujrzałem pieska, który zerwał się z łańcucha. Ból zalał serce, ponieważ na szyi miał metalową obrożę z resztką łańcucha! Rzuciłem mu kiełbasę, którą miałem w samochodzie dla "moich" psów przy przychodni.

    W świątyni popłakałem się, bo trafiłem na mojego kapłana. Przy okazji dałem mu świadectwo wiary...sprzed  kilku dni, także dla niego. W pokucie zalecił adorację Najświętszego Sakramentu i modlitwę za tych wśród których żyję.

 Zacząłem odmawiać litanię do Boga Ojca, gdzie jest zawołanie "Ojcze! Pociecho nieszczęśliwych!" Podczas połączenia serce wołało: "och! Ojcze! Niewysłowiona Opatrzności! Dziękuję, dziękuję, Ojcze wiesz, że moje grzechy pochodzą z ciała, a nie serca, które należy do Ciebie”!  To okaże się poświadczeniem dzisiejszej intencji modlitewnej, bo sam zobacz, co się stanie:

w sklepie podejdę do mojej  starszej pacjentki ze skoliozą, która codziennie jest na pierwszej Mszy świętej. Powiedziałem, że Mateczka Najświętsza daje jej na miód i inne rzeczy (żyje z jednej emerytury i trudno wiąże koniec z końcem). Całkowicie zdziwiona i zaskoczona przyjęła ten dar. 

chorej żonie kupiłem róże i kozie mleko, ponieważ nie znosi krowiego (brak laktazy, enzymu trawiące laktozę).

żartowaliśmy z młodym inwalidą, sprawnym umysłowo. Zaleciłem mu, aby do poznanej w sanatorium pani wysłał lista z opisem schorzeń i badaniami; WR, HBS, HIV. Musi też dołączyć karteczkę od spowiednika!

spotkałem wdowca z wdową, którym zaleciłem pobranie się, po prośbie do Boga

- a w przychodni, chorego po hospitalizacji zaprosiłem do kościoła

matce ciągnącej sanki z dzieciątkiem mówiłem o cudach Boga...w tym o słońcu

teraz pocieszam niepełnosprawną z wózkiem pełnym skarbów ze śmietnika, która ma niepełnosprawnego męża wyganiającego ją do takiego dorabiania...

spotkałem też ofiarę wypadku potrąconą przez ważniaka z SLD, a do tego równolatka po udarze...

następnego dnia...przy śmietniku spotkam pariasa, byłego kierowcę z pogotowia: dałem mu parę groszy.

    Z telewizji popłynie relacja o chłopcu, który trafił do domu dziecka...porzucony przez matkę. Tak się stało, że wyrósł na dzielnego młodzieńca. Kardiochirurg Marian Zembala stwierdził, że pomoc człowiekowi cierpiącemu jest powinnością wobec bliźniego. Wskazał też, że Pan Jezus uzdrawiał wszystkich; „całe miasta zebrane u drzwi”. Nam jest trudno tak pomagać.

    Kończę ten zapis, a właśnie US Army wyzwala obóz hitlerowski...ludzie i dzieci nawet nie mogli się cieszyć, bo przetrwała garstka z pytaniami; „dlaczego ja przeżyłam, przeżyłem”? Jeden przekazał; „ocalałem, aby w imieniu umarłych przekazać, co przeżyliśmy. Miejcie serca otwarte i pamiętajcie”!

                                                                                                                           APeeL

 

12.02.2006(n) ZA TRĘDOWATYCH PROSZĄCYCH O OCZYSZCZENIE

     Żona nadal jest chora i nie bierze leków zalecanych przez lekarza domowego (tym wypadku męża)! Kiedyś mylono lekarza rodzinnego z "domowym" i bez przerwy dzwoniono do domu!

    Ja wówczas pytałem czy pacjent żyje? Jeżeli tak, to zalecałem dzwonić do pogotowia, ale  w zgonach jeździłem do takich pacjentów...jako „lekarz ostatniego kontaktu".

   Po ponownym upadku na Mszy świętej o 7.00 chciałem być u spowiedzi, a właśnie trafił się całkowicie głuchy kapłan („jaki grzech taki spowiednik”). Z serca wyrwało się; „Panie Jezu, przecież ja będę spowiadał się Tobie!" W tym czasie „patrzył" Pan Jezus Dobry Pasterz. 

    Pojawił się drugi kapłan, który ma poczucie niższości  (jest bardzo niski) i ma oddech "winny". Niedawno uratowałem mu ciało, teraz on oczyszcza moją duszę. Później będzie miał piękne kazanie, którego treść nagrałem...

    <<John Newton ur. 24 lipca 1725 r. Angielski żeglarz i handlarz niewolnikami, który bardzo dobrze się wiodło, ponieważ bogacił się podstępnym łapaniu ludzi. Po przebudzeniu sumienia, zrozumiał że bogaci się na ludzkiej krzywdzie. 

    Pewnego razu podczas śmiertelnego zagrożenia (sztormu) wyszedł na pokład i zaczął wołać do Boga: „Jezu! Jeśli chcesz uratować mnie...to zmienię swoje postępowanie - nie będę już handlarzem niewolników”.

  Okręt ocalał, a on porzucił swoje dotychczasowe zajęcie. Przeżył chwilę nawrócenia, został kapłanem, jeździł do krajów misyjnych i głosił Ewangelię. W jednej ze swoich notatek zapisał: „jak wielka jest łaska Boża! Jak wielkie jest Boże Miłosierdzie, że mnie grzesznikowi, Bóg nie tylko wybaczył, ale dał nowe życie!”>>

    W dzisiejszej Ewangelii trędowaty wołał do Pana Jezusa; "Jeśli chcesz możesz mnie oczyścić". Trąd, to choroba nieuleczalna, wyrzucała ludzi na margines (musiał opuścić swój dom, rodzinę, miał zakazu wstępu do miasta, nosić charakterystyczne odzienie oraz mieć zasłoniętą twarz). Za takimi wołano: "nieczysty, nieczysty", aby inni nie podchodzili.

    Pan Jezus przywrócił go rodzinie i społeczeństwu. Tak też jest z nami; „Jeśli zechcesz możesz oczyścić mnie...z moich grzechów, wad oraz brudów w sercu”. To odbywa się u kratek konfesjonału, gdzie mówimy - to samo do Pana Jezusa - przez namaszczonego kapłana; „chcę być oczyszczony”. Przecież ciało fizyczne myjemy każdego dnia, małe grzechy kasuje przeproszenie i Eucharystia, ale większe muszą być wyznane, bo nie ma spowiedzi ogólnej.

    Naprawdę Sam Pan Jezus oczyszcza nasz trąd duchowy (w sercu i sumieniu). Korzystajmy zatem z tej wielkiej łaski Boga Ojca (Sakramentu Pojednania). Pan Jezus wędrując  przez Izrael (trzy lata) do Jerozolimy; uzdrawiał, ożywiał, pocieszał, nauczał, zaradzał ludzkiej biedzie i nieszczęściom.

    W ten sposób ukazywał, że jest Synem Bożym i lud tak Go traktował, wszędzie czekano na Niego, ale był odrzucony przez Synagogę. Powiem, że dzisiaj Bóg też to czyni, ale najbardziej pragnienie oczyszczenia naszych serc...szczególnie z trądu niewierności.

    Cel jest jeden; powrót do Boga, Stwórcy naszej duszy. Temu służy wielki dar; Sakrament Pokuty i Pojednania. W tym czasie niewierni szukają pomocy u psychologów. Po co tam idą? Po to, aby się wygadać, przekazać swój ból, a w Sakramencie Pokuty pomaga Sam Pan Jezus.

    Miałem zaleconą Adorację Najświętszego Sakramentu oraz odmówienie litanii do Najświętszego Serca Zbawiciela. Wróciłem do kościoła, ale przeszkadzali wchodzący, a to spotkanie z Panem Jezusem wymaga idealnej ciszy…

                                                                                                                        APeeL

 

 

 15.02.2006(ś) ZA CZYNIĄCYCH SWOJĄ POWINNOŚĆ

    Jakże umęczy to życie: nocne koszmary, priapizm, różne myśli i zlewne poty. Przypomniał się sen w którym za siatką ujrzałem piękne drzewa oraz dorodne truskawki... jakby symbol Raju. 

    W ręku znalazł się artykuł o bezdomnej, która 60 lat żyła na dworcu i na klatkach schodowych. Teraz znalazła miłość swojego życia, ma dom i pracę! Zaczął się też poranny bój o bycie w pracy (mam wolne dni do odebrania):

- niechęć, ostatecznie pójdę na 10:35 (tak ma w rozkładzie)...

- wahanie, bo szkoda mi chorych, a na ten moment żona pokazuje artykuł w "Gościu niedzielnym" o chirurgu, który mówił o cierpienie i naszej powinności (niesieniu pomocy). 

   To sprawiło, że zerwałem się, a jak się okaże pacjenci mieliby wielkie kłopoty. Praca trwała od 7:00 do 19:00 i to, bez wytchnienia! Na Mszy świętej o 6:30 w czytaniu będą słowa o potrzebie ujrzenia swojego powołania. Podczas późniejszego nawału chorych z włączonej kasety popłyną słowa kapłana o Światłości Bożej oraz z Sejmu RP o ojczyźnie i rządzących. 

    Nagle dowiedziałem się, że kolega lekarz miał udar mózgu. Popłakałem się, bo ja już dawno powinienem umrzeć ze względu na choroby i pijaństwo z hazardem (cudownie uwolniony). To działanie Matki Bożej z Lourdes!

   Teraz przesuwają się chorzy z różnymi sprawami; od powtórek leków poprzez zaświadczenia...w tym dokumenty na rentę oraz normalnie chorzy i cierpiący. W tym czasie wykonałem wiele blokad przyczepów ścięgnisto-okostnowych. Zawsze przybywają też przestraszeni i hipochondrycy.

   Zważ na moją moc do pracy, bo dzisiaj pościmy (post duchowy) w intencji pokoju na świecie (tylko jedna kawa)...to apel z Objawienia Matki Bożej Pokoju. Około 17:00  miałem jeszcze pełny korytarz ludzi. Moja moc pochodzi od Boga...nawet patrzyła rzeźba od zmarłego pacjenta i przypomniało się wyświęcenie gabinetu przed pracą.

   Po powrocie do domu okaże się, że żona poprosiła o przejęcie choroby wnuczka...on wyzdrowiał, a ona miała objawy paragrypy z podwójną mocą. Ponieważ źle znosi fenactilu, posłuchałem natchnienia, aby podać jej metoclopramid po którym „cudownie” wyzdrowiała...nawet pobiegła na Mszę św. o 17.00.

    Ponadto zdziwiła się, bo ofiarowała 50 zł na radio Maryja, a ja dałem jej 100 zł zarobione podczas badania kandydatów na kierowców. Nawet krzyknęła: "och! Pan Bóg nagradza nas podwójnie". Ja dodałem, że nie podwójnie, ale jak kochający  Swoje dzieci Abba! 

  W telewizji popłynie obraz rodziny mieszkającej na działce, w psiej budzie, a tym czasie pojedyncze osoby mieszkają w willach. Natomiast koledzy przebiegli ZUS-u cudownie uzdrawiają ciężko chorych; zabierając im renty! "Boże zmiłuj się". 

   Nie znałem intencji tego dnia, ale wróciły słowa pieśni o Bogu Ojcu; „Tu przed Twoim Majestatem aniołowie kryją twarz". My jesteśmy zaproszeni do współpracy...jesteśmy światłością świata i solą ziemi! Wróciły słowa młodzieńca, który mówił o wytrwaniu w czystości do  ślubu: "nie mogę być chrześcijaninem w części, muszę dawać świadectwo"... 

 

                                                                                                                     APeeL