Zaspałem na Mszę św. poranną, bo siedziałem w nocy. Nie wiedziałem co robić, ale posłuchałem natchnienia i zapaliłem trzy lampki pod krzyżem oraz podlałem kwiaty, bo jest susza, a w tym roku są bardzo piękne.

    Dzień upłynął na opracowywaniu zapisów i ich edytowaniu. Pojechałem wcześniej na nabożeństwo wieczorne, aby trafić na błogosławieństwo Monstrancją, ale zemdlała młoda dziewczyna i było zamieszanie. 

     Bracia: Zrozumiejcie, że synami Abrahama są ci, którzy polegają na wierze (...) I dlatego tylko ci, którzy polegają na wierze, mają uczestnictwo w błogosławieństwie wraz z Abrahamem, który dał posłuch wierze. (...) w Prawie nikt nie osiąga usprawiedliwienia przed Bogiem, wynika stąd, że "sprawiedliwy z wiary żyć będzie". Ga 3, 7-14

    << Gdy Jezus wyrzucał złego ducha, niektórzy z tłumu rzekli: "Przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy". Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba. On jednak znając ich myśli rzekł do nich: "Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje (...) kto nie zbiera ze Mną, rozprasza.  >>Łk11, 15-26

     Zły wpuścił mi niechęć do kapana, który wczoraj zaczepił mnie na Mszy św.  Co złego mu zrobiłem? Może myśli, że jestem fałszywy w swoim przybywaniu na codzienną Mszę św.  Nikt nie zmusza ludzi do bycia katolikami, członkami Kościoła świętego, a od deklarujących wiarę niczego się nie wymaga.

     Wielki ból przeszywa moje serce, gdy spotykam ludzi fałszywych w szczególny sposób. Nie chodzi o mających dziwne poglądy, bo taki jest ten świat. Właśnie czytam o zaburzeniach osobowości i zastanawiam się nad normą psychiczną. Kto i jak ustala taką normę...gdzie zaczyna się zaburzenie osobowości, a nawet jej „choroba”.

      Każdemu z nas bliski jest człowiek podobny. W czasie żartów lub szermierki słownej wnet „widzę swojego”. Tak samo wyłowię  uduchowionego, który wiarę przyjmuje jak dziecko; „tak” i „nie”. Mądry będzie kręcił, a Pan Bóg urządził wszystko  p r o s t o   i   s z c z e r z e.

  Przypomniała się rozmowa z kapłanem z 23.02.2010, który opiekował się neokatechumenatem. Zdziwiłem się jego poglądami, bo wskazał, że w religii naturalnej ludzie szukali Boga ze strachu i potrzebowali kapłana. Teraz, gdy Bóg jest Miłością kapłan już nie jest potrzebny! 

Powiedziałem;

„Kapłan jest najwyższym darem Boga dla wiernych, tylko ksiądz może dać mi rozgrzeszenie, konsekrować Ciało Pana Jezusa. Jakże można dewaluować lub zabrać mi ten dar Boga”?

- Wiara naturalna...

- Proszę księdza to gra słówek!

- Słowo jeszcze nie działa w tobie, bracie!...otrzymałem odpowiedź.

- Proszę zawołać do Ducha Świętego w tej sprawie i zapytać czy ksiądz czyni to, co ma czynić? Wielu przychodzi w Imię Jezusa, ale poznajemy ich po owocach! Jaki jest owoc tej nauki?    

    Eucharystia lekko pękła i ułożyła się w zawiniątko (dar). Tak, bo męczyłem się podczas porządkowania zapisów dziennika (mojego "bałaganu")...                                APEL