Dzisiaj jedziemy włóczyć się po sklepach, a tuż przed wyjściem do samochodu wzrok zatrzymał tytuł książeczki: „Poświęcenie Niepokalanemu Sercu Maryi”. To nie jest moje spojrzenie w poszukiwaniu czegoś, ale prowadzenie duchowe z zatrzymaniem wzroku.
Żona jest pełna zadziwienia przepływającymi krajobrazami, a ja widzę kruchość tego świata. Pięknie wygląda polska jesień...tyle darów dał nam Bóg, a wszystko Go chwali.
Około godziny 11.00 w szumie centrum handlowego moje serce zalało poczucie obecności Matki Niepokalanej nad światem...jest właśnie na wielkim plakacie w naszym kościele. Przypomniała się noc i moje poczucie zagrożenie pokoju światowego (nie było światła i zapoznałem się z egipskimi ciemnościami).
Przeciętny człowiek nie ma świadomości, że szatan chce zniszczyć świat. Matka Boża ostrzega nas w Objawieniach, ale hierarchia Kościoła świętego „bada” prawdziwość objawień i wielu ich nie uznaje. 1.5 godziny trwało moje wołanie modlitewne.
Na Mszy św. wieczornej trwały rozproszenia, ale Eucharystia ułożyła się w dar jakby ładnie opakowany. Znalazłem dwie jednogroszówki ze ślubu i napłynęło poczucie, że wygramy w piłce nożnej z Niemcami, co się stało.
Jak Pan Bóg to wszystko układa, bo w ręku mam zapis przeżyć z 15 sierpnia 1993 r. z pobytu w Sanktuarium MB Pocieszenia w Lewiczynie. Przed wyjazdem zły chciał nas poróżnić i straszył, bo śnie ujrzałem koło z wolno uchodzącym powietrzem!
Podczas przejazdu faktycznie spotkałem faceta, który złapał gumę w starym wozie konnym wypełnionym po brzegi cementem (w niedzielę)!
W drodze odmawiałem cz. chwalebną różańca, a w momencie „Nawiedzenia Elżbiety przez NMP" łzy zalały oczy, bo przebiegło odczucie mojej obecności przy tym spotkaniu.
Odpust w parafii to handel, krzyki i rozproszenia...jak w Świątyni Jerozolimskiej. Żona płakała, ponieważ przez mikrofon płynęły zawołania modlitewne. W chwilowej pustce usiadłem poza ludem na betonowym parkanie, gdzie wypadło „Odnalezienia Pana Jezusa w Świątyni”.
Jakże to piękne, bo właśnie tutaj 15.08.1988 roku odnalazłem Pana Jezusa. Radość ponownie zalała serce, łagodzi lekki wietrzyk, a perz chwiejący się gładzi moją pochyloną twarz. Lud śpiewa „z dawna Polski Tyś Królową, Maryjo”, a cień flagi państwowej tańczy po ziemi. Kapłan prosi o modlitwy za ojczyznę, a serce zalewa pokój...”Matko prowadź”!
Jakże zadziwiony słuchałem czytań o „Niewieście obleczonej w słońce i księżyc pod Jej Stopami, a na Jej Głowie wieniec z gwiazd dwunastu”. Aż chce się krzyknąć, że to nasz Matka...”Królowa w złocie, pełna chwały, w szacie wzorzystej” (Ps 45).
Wcześniej kupiłem książeczkę „Tajemnice różańca”, gdzie było zdanie „Oto nasza Królowa, Pani Nieba i ziemi”. Napływa myśl, aby na Ręce Matki Pana Jezusa przekazać Eucharystię - w intencji wzrastania Królestwa Jej Syna.
Po przyjęciu błogosławieństwa przeszedłem na kolanach wokół ołtarza „za wstydzących się MB Niepokalanej”, a pokój zalał serce...
Płynęła też relacja ze Światowych Dni Młodzieży w Denver, gdzie byli młodzi z całej kuli ziemskiej. Jedność! Ojczyzna chrześcijan - co za dzień...jakże piękne prowadzenie przez Matkę. Nawet płynie: „Matko pilnuj Swoich dzieci"!
Łzy w oczach i zasmucenie w sercu, ponieważ poczułem moją odpowiedzialność za świat. To dzień także za żonę oraz s. organistkę (Służki Niepokalanej). Ponownie zostałem zaskoczony po 21 latach! APEL