Tuż po przebudzeniu wzrok zatrzymał wielki plakat z wizerunkiem św. Michała Archanioła, naszego największego obrońcy. Popłakałem się, ponieważ – w jednym błysku – ujrzałem kilka moich wyczynów, które mogły zakończyć się złamaniem życia.

   Wszystko ujrzymy po śmierci, każdy dowie się jaką otrzymał ochronę, bo dzisiaj padają słowa; „udało się” lub puste „dzięki Bogu”. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że jesteśmy poddani wiecznemu monitoringowi...z rejestracją naszych pragnień i myśli. Nawet sąd nie będzie potrzebny, bo od razu będziemy wiedzieli czego jesteśmy godni.

   Miłosierdzie Boże jest niepojęte dla naszego rozumu, ale trwa tylko do opuszczenia ciała („śmierci”). Później czeka nas okrutna sprawiedliwość, bo prawdziwa. Mamy tylko trzy możliwości;

1. Królestwo Niebieskie z oczekującym na nasz powrót Bogiem Ojcem...

2. Czyściec („Boży Poprawczak”), gdzie liczymy na wsparcie „ziemian”, ale tylko garstka modli się. Msze św. wymagają też żarliwości kapłanów i rodziny, szczególnie cenne jest przyjmowanie cierpień zastępczych. Dziwne, bo w prawosławiu negują istnienie Czyśćca, a mają duży kult Matki Bożej.

3. Piekło jest negowane, wyśmiewane („służy do straszenia głupich, aby dawali na tacę”), a jest to działanie szatana, którego też „nie ma”.

   To jest dla mnie jasne jak istnienie; „Biedronki”, ale dla 99% ludzkości nasza duchowość, a szczególnie wiara katolicka to zacofanie, „latanie do kościoła”, a nawet choroba psychiczna. Apokalipsa już trwa...

   Na Mszy św. Pan Bóg pobłogosławił skruszonego Hiobowi, który już wówczas poznał „rzeczy wzniosłe” i „cudowne”. On widział Boga Ojca, a ja wiem, że Jest i nie mam potrzeby potwierdzenia tego...właśnie usiadłem pod krzaku ognistym, który można zapalić.

   Natomiast Pan Jezus mówił w Ew (Łk 10, 17-24) o potrzebie radości z powodu zapisania naszych imion w niebie oraz wysławiał Boga za to, że cały cud stworzenia zakrył „przed mądrymi i roztropnymi”. To, co ja widzę i słyszę pragnęło wielu proroków. Dodam do tego zostawienie nam - przez Pana Jezusa - Swojego Ciała Duchowego. Żadne inna cuda nie interesują mnie.

   Zostałem zaskoczony dzisiejszym różańcem, litanią Loretańską, modleniem się dzieci, a skurcz w sercu wywołała matka z maluszkiem na ręku podchodząca do Komunii św. Wszystko zakończyło się błogosławieństwem Monstrancją.

   Rano znałem kierunek intencji, ale ostateczna napłynęła około 16.00. To zarazem sprawiło pragnienie bycia na Mszy św. wieczornej; z wdzięcznością za moje ocalenie. Cały kościół był rozświetlony po ślubie z białym dywanem, świecami i kwiatami. Tak właśnie wprowadzają świętych do nieba...

                                                                                                                       APeeL