Na Mszy św. porannej w serce wpadły słowa mistyka, mojego Profesora teologii, Apostoła Pawła (Ga 3, 1-5), który zapytał; „Czy Ten, który udziela wam Ducha i działa cuda wśród was, czyni to dzięki uczynkom wymaganym przez Prawo, czy też z powodu posłuszeństwa wierze?” To było ostrzeżenie, bo nierozumni Galaci zaczęli wracać do poprzedniego życia...

   Zdziwiłem się zarazem słowom psalmu responsoryjnego o Bogu, który „nas wybawi od naszych nieprzyjaciół i z ręki wszystkich, którzy nas nienawidzą”. Właśnie mam taką nadzieję w walce z Goliatem (antykrzyżowcami z samorządu lekarskiego).

   Natomiast Pan Jezus w Ew. (Łk 11, 5-13) wskazał, co wiem, że trzeba prosić Boga w naszych kłopotach życiowych. To zarazem jest zawierzenie, miłe naszemu Prawdziwemu Ojcu. Rozumie to każdy tata mający dzieci.

   Eucharystia ułożyła się w laurkę jako podziękowanie za wczorajszy dzień w którym padłem z wyczerpania. Pozostałem w kościele kończąc modlitwę w intencji: wdzięcznych za interwencję Boga Ojca. Tak połączyły się te dwa dni.

   Po powrocie do domu wzrok zatrzymał artykuł, który sprzed 15 lat znalazł się na wierzchu mojego bałaganu; „Przestroić życie”. Nauczony doświadczeniem pomyślałem o intencji tego dnia i zdziwiony przeczytałem jego treść. To był opis nawrócenia chuligana z wyboru, syna właściciela wyszynku w Lille we Francji, który za rozboje wiele razy trafiał za kraty. Jacky Van Thuyne żyje nadal („Buntownik” 1988). Dziwne, bo moje nawrócenie też rozpoczęło się w 1988 roku...

    W artykule jest opisany moment jego nawrócenia. W nocy przebudził się z poczuciem nieopisanego szczęścia i od razu wiedział, że „Bóg istnieje”. Ja znam to „przytulenie”, ale ono nie ma takiej mocy, bo ja wiem, że „Tata Jest”. W kilka godzin później, w ciągu dnia przed jego oczyma rozdarła się jakby zasłona „na ukos, od lewej ku prawej stronie” z poczuciem wszechogarniającej miłości. Dalej jest opis jego życia, które dzieli na dwa okresy: „przed Chrystusem” i „po Chrystusie”. 

    Jak się okaże - w ramach tej intencji - trafiłem na blog Jana Hartmana: Zapiski nieodpowiedzialne (www.polityka.pl), gdzie 2.10.2020 dał wpis: „KUL się sypie”. Tam dałem mój komentarz:

                                                               Panie Profesorze!

    Nie mogę pojąć Pana zatroskania o wszystko, a celem naszego życia jest zbawienie duszy. Namaszczony brat Albert (z KUL-u) zastąpił biskupa Niemca od wiary „durszlakowej”, szkoda, że nie poszedł z uciskanymi w Paradzie Śmiszności.

   Najbardziej ubolewa Pan Profesor nad „sypaniem się całego Kościoła”. Dziwne, bo Apokalipsa była zapowiadana i już trwa. Wciąż sieje Pan brednie, że "zamykamy się w wieży z kości słoniowej i wylewamy płonącą smołę na widziadła „pogańskich hord” (…) to agonalne delirium instytucji (...)".

   Nasz kościół otwarty jest od rana do wieczora. Zapraszam, a nawet proponuję podwiezienie. Pogadamy po drodze jak Polak z Żydem, bo bardzo lubię naród wybrany...

    Dalej nie da się czytać, bo jak babcia Joanna od demonów (Senyszyn) truje Pan o grzesznych kapłanach. Kapłani, a szczególnie święci są bardzo atakowani przez Szatana. Pana wpisy są tego dowodem. Mój kult dotyczy Boga Ojca i Sakramentów Świętych z Cudem Ostatnim czyli Ciałem Duchowym Pana Jezusa.

   Niepotrzebnie wylewa Pan z siebie brednie duchowe; miesza wiarę (łaskę Boga) z działaniem ludzi (często agentury). Przykładem jest wspomniany Janusz Palikot, który udawał wierzącego, a w tym czasie szmuglował paliwo ze Wschodu. Co tacy mieli i mają wspólnego z wiarą w Boga Objawionego?

   „Prawdę mówiąc, za to KUL lubię (…) za to ludowe świntuszenie (czy Pan Profesor stosuje „seksi kuchnię” babci Gessler?)...wiejską bezpruderyjność, niewykluczającą bynajmniej emocji homoseksualnych”.

   Nie wiedziałem dlaczego tutaj wszedłem, ale to było prowadzenie przez Boga Ojca, który policzył Panu wszystkie włosy i wciąż wysyła mnie do Pana, bo normalny człowiek („mądry”) nie poradzi piszącemu w transie od Przeciwnika.

    Okaże się, że dzisiaj będę wołał; za potrzebujących przestrojenia życia. W tej intencji poświeciłem Mszę św. poranną i popłynie moja modlitwa (1.5 godziny)...także za Pana Profesora. Chodzi o to, aby rozdarła się w Panu zasłona „na ukos, od lewej ku prawej stronie”. Mam nadzieję, że to się stanie…

   Podczas wołania do Boga, co pewien czas będą napływały różne osoby...także z mojej rodziny potrzebujące przemiany swojego życia…

                                                                                                                           APeeL

 

Aktualnie przepisane...

22.03.2006(ś) ZA ZDEFORMOWANYCH

    Zerwałem się na Mszę św. o 5.45, bo bardzo lubię nabożeństwo o 6.30. Wzrok zatrzymała figurka Pana Jezusa przygniecionego ciężarem krzyża. To wyjaśni się później. Straszliwy ból zalał serce, a podczas toalety łzy leciały do wanny („dar łez”). W tym czasie wołałem; „Jezu, Jezu...przecież Twoje Ciało - po biczowaniu przez osiłków mających dodatkową moc od Szatana - było jedną wielką raną".

    Na Mszy św. popłakałem się ponownie podczas słów psalmisty w Ps. 147(146); „Chwal Jerozolimo, Pana, wysławiaj Twego Boga, Syjonie”. Serce rozpaczliwie wołało; „Jezu, Jezu, Tato, Tato!” To sekundy, ponieważ nasze słabe serca, a moje z wadą więcej nie wytrzyma. Podczas Eucharystii poczułem naszą nędze i niegodność zjednania się z Panem Jezusem...otrzymywania tak wielkiego daru z Nieba.

   Nigdy nie kupuję pisma „Angora”, gdzie wystawał tytuł; „Madzia Buczek modli się za Szczukę”. Chodziło o szyderczy program Kubusia Parchatka w którym Kazimiera Szczuka udawała jej piskliwy głos (od urodzenia choruje na wrodzoną łamliwość kości). Dlatego jest mała (100 cm wzrostu i 15 kg wagi), a ma 18 lat.

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (październik 2020) ten głupek już się starzeje (rośnie mu żuchwa), a udaje młodzieniaszka. Takim mądrusiem był też Tomasz Lis, który w swoim szmatławcu dał zdjęcie Matki Bożej i Pana Jezusa z Najświętszymi Sercami; „Jezus! Maria! Żydzi!” Plugawiec doznał udaru niedokrwiennego mózgu.

    W bólu zadzwoniłem do dziennika „Fakt”, bo pod zdjęciem zdeformowanej twarzy młodego mężczyzny (uczestniczył w badaniu nowego leku; „szczepionce śmierci”) dano rozebraną dziewczynę z gołym biustem! Nawet padały tam słowa o „zdeformowanych ludzkich wrakach”.

   Powiedziałem dwa zdania o sobie i zapytałem z płaczem: „Dlaczego to robicie, kto wam to układa...w piątek i to w Wielkim Poście?” Dzisiaj, gdy to przepisuję (09.10.2020) podczas takiego nielegalnego eksperymentu...umierali pacjenci („króliki doświadczalne”). Wykrył to wszystko dziennikarz śledczy.

   Przepłynęła postać poparzonej dziewczynki na którą pijana matka wylała wrzątek (ile jest  takich ofiar jest na świecie)...miała już osiemdziesiąt operacji i dalej straszliwie cierpi. Pisałem do niej, wysyłałem pieniądze i drobne prezenty na adres Domu Dziecka, ale później zerwali kontakt z jakiegoś polecenia (w obawie o pedofilię?).

   Z włączonego prog. TV Planete popłyną obrazy wojny w Wietnamie (operacja „Pustynna Burza”), która sprawiła, że kraj zamieniono w „krajobraz księżycowy”. Wzrok zatrzymywały przestraszone dzieci oraz poparzeni napalmem. Jakże piękne i sprawne mamy samoloty do zabijani całych nacji.

    Jeszcze następstwa uderzenia jądrowego na Hiroszimę i Nagasaki z deformacjami genetycznymi, zabijanie dzieci (aborcja eugeniczna) z zespołem Downa...tak jak po katastrofie w Czernobylu. W TVN pokażą podpalaczki (w tym mieszkania); ile jest takich na świecie. Nawet ojciec spalił całą rodzinę, a ostatnio zginęło pięć nastolatek przez pożar w Escape Roomie.

    Teraz dziękuję „Gazecie Polskiej” za obronę mojej ojczyzny. Wskazuję na wielki ten wielki dar Boga - Ojca. Powiedziałem o płaczu podczas wychodzenia od nas Sowietów. Przypomniało się też spotkanie przedwyborcze z Lechem Kaczyński w mojej rodzinnej miejscowości; wówczas wiedziałem, że będzie prezydentem, mimo sondaży wskazujących na Tuska!

    Następnego dnia podczas modlitwy ujrzę:

- człapiącego po operacji mózgu (porażenie kończyny dolnej z opadającą stopą)

- alkoholika z ciężką skoliozą

- przypomniała się chora (po operacji „dysku”) porażona w „dół”

- przepłynie seria chorych; młody, który chodzi na wewnętrznych powierzchniach stóp, porażony w moim bloku z odleżynami, reumatoidalne zapalenie stawów, karzełek (ok. 40-lat), sąsiad po wypadku bez nogi

- zdeformowani po talidomidzie (rodzą się bez kończyn), łysi po leczeniu nowotworów, ofiary anoreksji i bulimii, okropne grubasy: Asashoryu i Miyabiyama (walczący w sumo)…

    W czasie odmawiania mojej bolesnej modlitwy wzrok zatrzymał: zdeformowany parapet przy aptece oraz okap, na jezdni spłaszczony bucik dziecięcy, zagięta metalowa puszka i trzy samochody z wgiętą karoserią...

                                                                                                                                  APeeL