Zapomniałem, że po Mszy św. jest litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa! Podczas przygotowywania się do wyjazdu przypomniały się słowa Zbawiciela o Jego krzyku, który wydał z Siebie w momencie śmierci. Nawet Matka Boża padła wówczas na kolana. W takich momentach doznaję kurczu w sercu z odruchem wydzielania łez.

    Po drodze planowałem kupić gazety, ale rozlałem trochę kawy, co sprawiło, że w kościele trafiłem na błogosławieństwo Monstrancją. Kręciłem głową z zadziwienia, bo nasz Deus Abba (Bóg Ojciec) jest wszechatrakcyjny. Nie chodzi o nasze ciało, ale o duszę, której nie może zadowolić ten świat. Niewierzący wyśmieje to, co piszę, ale znajdź się na miejscu dzieciątka ze swoim tatusiem.

    Na ten czas popłyną słowa św. Pawła (Flp3, 17-4, 1), że „Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego, o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem. Ich losem – zagłada, ich bogiem – brzuch, a chwała – w tym czego powinni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyciemne”.

   Dalej Apostoł wskaże na to, co wiem, że nasze ciała zostaną przemienione i wrócą do ojczyzny, która jest w niebie. Tutaj zaznaczę, że z wieloletnich kontaktów...także z katolikami te sprawy są odlegle. Większość nie wie, że posiada duszę i to, że jesteśmy tuż po śmierci... 

    Nie mówi się o tym w Kościele Świętym, a broń Boże nie wolno wymienić słowa: Szatan (specjalnie piszę dużą literą)! Przeciwnik Boga ma wielką moc w mamieniu ludzi, szczególnie oszukuje wykształconych. Wielu doznaje opętania intelektualnego, rzadziej spotyka się jawne, które koledzy psychiatrzy leczą tabletkami (przeczytaj; „Moja żona była opętana”).

   Psalmista wołał za mną w Ps 122(121) o radości z powrotu do naszego domu w Ojczyźnie Prawdziwej. Proszę Cię, nie patrz na nic, wróć do Boga Ojca. Na pewno masz dwa kroki do kościoła z namaszczonymi kapłanami. Przystąp do spowiedzi z Eucharystią (Sakramentu Pojednania), a wejdziesz na drogę prowadzącą do świętości.

   Prawie każdy z nas pragnie szczęścia w tym życiu z planowaniem spokojnej starości, a nie wiemy, co będzie za chwilkę. Jest to pokazane na W. W. Putinie, który załatwił sobie dozgonną prezydenturę, a zachorował na chorobę Parkinsona (ma ustąpić). Jego ziemska wielkość po drugiej stronie sprawi wpadnięcie do Czeluści.

    Nie znałem dzisiejszej intencji, a przed moją Mszą św. o 7.15 miałem zaproszenie do spowiedzi...kapłan jakby czekał na mnie. Pragnę pozbyć się poczucia krzywdy za obronę wiary i krzyża. Wahałem się, a teraz żałuję, bo Duch Boży spoczywa na tych, którym złorzeczą z powodu imienia Chrystusa.

   Eucharystia zamieniła się w „mannę z nieba” (wzmocnienie), bo faktycznie będę słaby (brak snu). Później napisałem odwołanie do prokuratury regionalnej, bo przez 12 lat nikt nie stanął w mojej obronie. Jest to zarazem dawanie świadectwa wiary, bo w piśmie są zdjęcia krzyża powalonego przez kolegę psychiatrę oraz mojego, który podniosłem w 1992 roku...tuż po nawróceniu.

   Wieczorem wyszedłem i przez godzinę wołałem do Boga Ojca prosząc o miłosierdzie dla wrogów krzyża i za dusze takich. Współcierpiałem ze Zbawicielem podczas Drogi Krzyżowej oraz św. Agonii. Nie mogłem się ukoić i dziesięciokrotnie powtarzałem: obnażenie Pana Jezusa na Golgocie, rozciąganie i przybijanie do krzyża, podniesienie oraz siedem Słów z przebiciem św. Boku.

   W tym czasie ściskałem krzyżyk z Ziemi Świętej, a serce chciało mi pęknąć…

                                                                                                                                   APeeL