„Czasy się zmieniają, a towarzysze zostają”…
Wczoraj gość Kuby Wojewódzkiego w talk s z a l e trafił na swojego, który stwierdził, że on udaje głupszego niż jest. Zapoznałem się z tym w mojej Izbie Lekarskiej, gdzie napadnięto na mnie. Koledzy złamali wszystkie moje prawa, ale w ten sposób ujawnili istniejący u nas system bolszewicki.
Teraz wszyscy dziwią się zachowaniem profesorka-rektorka Zbigniewa Maciąga WUM, a on jest niewinny, bo siedzi z nadania, a nie wybrania. Jemu nie wolno zrezygnować. Taka jest zasada u bolszewików: „kłam, kłam, nawet jak śpisz to kłam”.
Ujawnił się wskazując na swoje "poczucie odpowiedzialności" i winę Ministra Zdrowia, że go szykanuje. Mnie skopiowano całą zawrtość komputera (w mojej obecności), a na mój protest szef chciał wzywać policję z powodu pomówienia!
Co w tym czasie robi izdebka lekarska, autorytety moralne zawodu zaufania społecznego? Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej bronił dr. G (świadomie zostawił wacik w sercu operowanego) oraz promował kolegę marszałka Senatu RP od „zabójczych kopert" (aparatczyka) i jest w komitecie doradczym Ministra Zdrowia („w rządzie i w szamorządzie”).
W samorządzie mamy Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej oraz Rzecznika Praw Lekarzy (prokuratora) oraz niezależne Prezydia Rad Lekarskich, a także Rady Lekarskie. Przykład płynął z góry, ponieważ „działacze” samorządu lekarskiego tkwili tam latami, a nawet chwalili się tym przed każdymi wyborami...
- prezes OIL Andrzej Sawoni „reaktywował” ten zbyteczny organ i startował w wyborach, gdy ustalono, że można być tylko dwie kadencje
- to nadal nie przeszkadza koledze b. prezesowi Mieczysławowi Szatankowi, bo wiceprezes to nie prezes
- Konstanty Radziwiłł był prezesem NIL-u i zarazem wiceprezesem OIL-u...dodatkowo miał 25 funkcji w różnych komisjach
- natomiast prezes OIL śp. Andrzej Włodarczyk był zarazem wiceprezesem NIL-u, a nawet ministrem zdrowia (na urlopie „bezterminowym” w samorządzie lekarskim). Jego żona w tym czasie pełniła rolę rzecznika prasowego i redaktora naczelnego naszego m-ka "Puls". Spokojnie można stwierdzić, że był to samorząd "rodzinny" w stylu sycylijskim...
Zejdźmy niżej:
- kolega pracował w sanepidzie z żoną, a ten przywilej przeszedł na syna, ale z odwrotnością, bo jego żona była dyrektorką i przełożoną
- inny był ordynatorem oddziału wewnętrznego bez odpowiedniej specjalizacji („izdebka lekarska” bez dyżurów)...
- w programie TVN „Uwaga!” - mag. reporterów pokazano panią Izabelę w bloku powojskowym, która mieszkanie zawaliła śmieciami (robactwo i smród), za nic nie płaci, ma wyłączony prąd, a kotkowi zapaliła świeczkę...powodując pożar.
Już dawno powinna mieć rentę społeczną pierwszej grupy i przebywać w ośrodku z opieką psychiatryczną. A tutaj kultura, wynoszenie śmieci po jej zgodzie, bo administracja dba o prawa alkoholiczki z uszkodzonym mózgiem. Kim jest pani Iza?
Tacy jak pani Iza (na pewno byli „zasłużeni” w przeszłości) mają pełne prawa, bo nie wolno łamać Ustawy o Zdrowiu Psychicznym, itd. Pytam: dlaczego pozwala się gnębić innych lokatorów (rodaków), przecież ruscy opuścili już naszą ojczyznę!
Zarazem prawda jest taka, że koledzy psychiatrzy z przestępców robią chorych, a niepokornych i krytykujących VIP-ów załatwiają przy pomocy sowieckiej psychuszki.
W drodze na Mszę św. wieczorną zacząłem wołać do Boga w intencji tego dnia. Wrócił obraz z drzemki: do kościoła weszła znajoma komunistka w peruce prosząca o pomoc, ale nikt nie reagował. Ja w tym czasie nastawiałem wahadłowy zegar kościelny, który faktycznie przestał „chodzić”. To sen symboliczny, bo dla tych ludzi czas zatrzymał się, nie zmieniają się tylko udają innych, a ich dusze poszły w niepamięć.
W intencji tych braci i sióstr ofiarowałem ten dzień życia z modlitwami oraz nabożeństwo z Eucharystią, która całkowicie odmieniła moje serce…
APeeL