Dzisiaj w sercu pojawili się zmarli z mojej rodziny, a właściwie dusze: ojca, dziadków i babć, moich rodziców chrzestnych oraz cioci, która na studiach w AM Gdańsku zastępowała mi rodzinę, a także zmarły brat. Ludzie kojarzą takie kontakty z byciem na cmentarzu, gdzie też pojedziemy.
Na Mszy św. napłynie postać duszy ojca ziemskiego, który śnił się w nocy. Poprosiłem Pana Jezusa, aby zmiłował się nad nim, bo żył tylko tym światem. Musiał utrzymać rodzinę, wstawał o 4.00 rano i biegł do „ciuchci”, aby dojechać do pracy w warsztacie stolarskim.
„Panie Jezu mnie tu nie ma, tutaj jest mój ojciec. Panie przelej na mnie jego grzechy”. Nagle zauważyłem, że klęczę pod Stacją Drogi Krzyżowej; Pan Jezus zdejmowany z krzyża.
Łzy zalały oczy podczas Ew (Łk 13, 10-17) w której Pan Jezus w jednej z synagog uzdrowił kobietę, która „od osiemnastu lat (…) była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować. Gdy Jezus ją zobaczył, przywołał ją i rzekł do niej: Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy. Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga”.
U nas jest też taka złamana na pół i przechylona...z trudem przychodzi do kościoła, musi wielokrotnie zatrzymywać się. W tym czasie zdrowi posiadający samochody nigdy nie splamią się przybyciem do Domu Ojca. Później wnoszą ich, ludzie obstawią trumnę wieńcami, na kazaniu zostanie wychwalony, a gdzie trafi po prawdziwej stronie życia?
Podczas Eucharystii płynęła pieśń rozrywająca serce, które wpadły w środek mojej duszy: „Nakarm nas Panie Swoim Ciałem (...) przemień nas Jezusa Twą Chwalę”. Po zjednaniu z Synem Boga naszego stałem się innym człowiekiem. Nie moglem wyjść z kościoła i wrócić do życia...nie cieszył mnie ten świat, a nawet dobre śniadanie. Wówczas ciało fizyczne odpada, musisz zamknąć oczy i tak trwać. Ratunkiem jest cisza, odosobnienie i sen.
W tym czasie miałem pokazany zestaw pułapek na ludzi (pożyczki) oraz ich kręte ścieżki, często prowadzące na manowce...w tym duchowe. Nawet będę krążył w kółko po wiosce i w końcu trafię w ślepą uliczkę. Jakże Pan wszystko układa. Tata wie, że pragnę modlitwy, a ona jest możliwa po odczytaniu intencji danego dnia.
Teraz Bóg Ojciec pokazał mi pokręcono ścieżki życiowe członków mojej rodziny:
- szwagra wyrzucono z pracy za pijaństwo
- siostra, wdowa trwa w związku nieformalnym
- nagły zgon brata (przed rokiem), który żył tylko tym światem
- matka staruszka żyjąca majątkiem
- syn przejrzał po ślubie, że żona jest nikotynistką i zaprasza rodzinę do kawalerki
- córka ateistka, lekomanka, żyjąca wg swojej mądrości.
Po powrocie postawiłem kwiaty pod krzyżem, ale nie mogłem wrócić do domu, ponieważ nie wziąłem kluczy. Pan pokazuje, że ludzie z pokręconym życiem nie trafią do Domu Ojca, ale do Czyśćca z czekaniem na nasze modlitwy, a takich ludzi jest garstka.
Jakby na znak dzisiaj, gdy to przepisuję (11.09.2018) św. Paweł mówi, że do Królestwa Bożego nie trafią: „rozpustnicy, bałwochwalcy ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijący, ani oszczercy, ani zdziercy” (1 Kor 6, 1-11)…
Zacząłem modlitwę w intencji żyjących i zmarłych z mojej rodziny, prosiłem Mateczkę Najświętszą o ich wsparcie. Dodatkowo w ich intencji pojechałem na zakończenie modlitwy różańcowej i przystąpiłem do ponownej Eucharystii.
Czy przypadkowy był telefon siostry żony porzuconej przez konkubenta...została z synem, który urodził się uszkodzony z powodu jej nikotynizmu. Ogarnij cały świat, a zobaczysz cierpienia Boga Ojca, bo wszyscy jesteśmy jedną wielką rodziną.
APeeL