O 3.00 nad ranem, gdy większość ludzi spała - pozbawiona widoku ulewy, śniegu, deszczu i wichru - patrzyłem przez szybę karetki i nagle odkryłem cud: wszystko widzisz, masz ochronę przed zimnem i wiatrem, a powstaje z kamienia.

   Po głosie poznałem moją pacjentkę. Podobnie jak przed laty jedziemy z porodem. Przypomniałem jej fakty i śmieliśmy się. Rano powstało rozdrażnienie, bo kolega pokazał mi swoje odznaczenia! Sam za miesiąc miałem takie odebrać, ale odmówiłem na piśmie, ponieważ nie uznaje „blacharstwa”.

    Wskazałem mu, że "działalność społeczna" to przykrywka dla machlojek różnych organizacji. Ci, co w tym tkwili nie chcą tego widzieć i zmienić. Jego dyskusja była prowokacyjna, bo członkowie Partii narzekali, a za plecami śmiali się. Jeszcze w domu nie mogłem dojść do siebie: zobacz jaką szkodę ponosi dusza w kłótni o byle co!

   Z Mszy św. radiowej popłyną słowa o Przemienieniu się Pana Jezusa wobec uczniów na Górze Tabor. Jego Twarz zajaśniała jak słońce, a odzienie stało się jasne jak światło. Moc Stwórcy docenisz dopiero w ciemnościach (niebezpieczeństwach). Czy można zrozumieć wiarę bez ciemności i zwątpienia, ale przemijając doceniasz nieśmiertelność.

    Tak jak w więzieniu doceniasz wolność osobistąSzukający Prawdy zrozumie Ewangelię. Każdy kto doznał chwil ciemności i zwątpienia zrozumie sens wydarzeń na Górze. Iluż znękanych szuka w Jezusie siły...im bardziej jesteś doświadczany w życiu, tym bardziej rozumiesz moc spotkania ze Zbawicielem...pomocną w codziennym zmaganiu się z życiem.

    Nagle napłynęło pragnienie przyjęcia Komunii św. Przypomniały się nocne rozmyślania: każdy czyn ma wartość nieprzemijającą...we wszystkim mam szukać dobra i czynić dobro. W kościele trafiłem na spowiednika, bo muszę pokonać myśli-pokusy kierujące mnie ku „wrogom”. Muszę też milczeć i dążyć do czystości, ale ale sam nie dam rady!

    „Bóg cię zna” to napłynęło mimo głośno grających organów. Łzy zalały oczy, bo „Bóg wie jakim jestem! Dziękuję Ci, Panie Jezu...dziękuję Ci Panie Jezu”. W tym czasie Pan uśmiechał się do mnie z wielkiego obrazu.

    Zacząłem modlić się za kapłanów z prośbą: „Wesprzyj ich Panie Jezu, wspomóż niewierzących, daj moc wahającym się, jasność źle czyniącym, podtrzymaj słabych. Proszę Cię, Panie Jezu. Proszę!”

    Po przyjęciu Eucharystii (w tej samej sekundzie) podczułem, że stało się we mnie coś wielkiego i to powtarzałem: „coś Wielkiego...we mnie jest coś Wielkiego!" Dzisiaj, gdy to przepisuję wyjaśnię, że tak jest po połączeniu się naszej duszy z Ciałem Duchowym Pana Jezusa (ciało z duszą staje się duszą z ciałem).

   Stąd jest pragnienie odosobnienia i ciszy, gdzie można w skrytości zapłakać! Kościół jest rozświetlony i jest głośno, a tu trzeba błogosławionej ciszy! Książeczka „otworzyła się” na modlitwie św. Tomasza z Akwinu: „Dziękuję Ci Jezu za Twoje miłosierdzie, za to, że mnie nędznika zaprosiłeś do Twojego stołu. Niech stanę się silny i cierpliwy, pokorny i posłuszny”. Dalej już św. Augustyn:

„Panie Jezu niech pragnę tylko Ciebie.

Panie Jezu niech myślę tylko o Tobie.

Niech zawsze pragnę iść za Tobą.

Niech moje serce lgnie do Ciebie”…

   Wielka moc i radość zalały moje jestestwo, stałem się innym człowiekiem. Milczałem z pragnieniem doskonałości. Na ten czas padną słowa z „Dialogu”; „twoje serce musi przylgnąć do Serca Jezusa, we wszystkim zauważaj Wolę Boga, współczuj, nie osądzaj zamiaru serca ze słów i czynów zostaw wolę własną (cel główny), bo mniej ważna jest pokuta i umartwianie ciała". Teraz, gdy to przepisuję jest to mój charyzmat: odczytywanie Woli Boga Ojca...

                                                                                                                              APeeL