Wczoraj, podczas jazdy samochodem słuchaliśmy relacji polskiego misjonarza, który od 35 lat przebywa wśród Papuasów. Ich dzieci nie chodzą do szkoły, ponieważ rodziny żyją w buszu, a dodatkowy kłopot sprawia porozumiewanie się różnymi językami. Kapłan odmówił „Ojcze nasz” w ich narzeczach.

    Zobacz na tym tle nasze dzieci i ich deprawowanie w szkołach. Właśnie profesor Senyszyn na swoim blogu zdenerwowała się, bo zamiast szerzenia edukacji seksualnej propaguje się nauczanie Kościoła świętego, który „nie ceni wiedzy, a prawdą się brzydzi”. Ona pragnie, aby dzieci otrzymywały rzetelną wiedzę opartą na bezbożności, a nie bogobojności. 

    Siedziałem w nocy, ale rano w sercu pojawiło się drgnięcie...”Msza św. o 10.15”, a dodatkowo "spojrzał" obraz Pana Jezusa błogosławiącego matki z dziećmi. 

    Na nabożeństwie nie pasowały czytania i kazanie dla dzieci, bo przecież nie rozumieją o co chodzi w zbawieniu. Dopiero następnego dnia odczytałem intencję modlitewną i wołałem dwie godziny za nieszczęśliwe dzieci.      

    Momentami prawie umierałem, bo przepływały różne ich cierpienia...od głodu i braku wody poprzez  wojnę (Syria), osierocenie, wypadki i straszne choroby do rozpadających się małżeństw.

    Na szczycie tego cierpienia trafiłem do koleżanki z propozycją mediacji, bo znalazła się w takiej sytuacji. Powiedziałem jej, że: rodzina jest najmniejszym królestwem Boga na ziemi i dlatego jest celem ataków (gender, pokusy szatana, zdrady, itd.), a obowiązkiem katolika jest jej obrona.

    To oznacza wołanie o pomoc do Boga, bo sami nie damy rady. Ponadto trzeba drugiej stronie przebaczyć, schować swoje ambicje i nie unosić się. Zdradzający często nie wie co czyni, nie widzi cierpienia swojego dziecka, a po czasie ma różne rozterki, bo „szczęście” okazuje się złudne.

    Przez sekundę wyobraź sobie dziecko, które zostaje pozbawione swojego ojca oraz musi zmienić szkołę i otoczenie, a w tym czasie widzi jak rośnie przepaść pomiędzy jego rodzicami.         

    Nie mogłem ukoić się podczas odmawiania mojej modlitwy...Jezu! Miłości moja, bądź uwielbiony i zmiłuj się nad nieszczęśliwymi dziećmi i duszami takich. Na zakończenie podczas przebijania św. Boku Zbawiciela zachwiałem się. Popłynęła koronka do 5-ciu św. Ran. 

    W TVN „Uwaga” pokazano chłopczyka z nowotworem móżdżku. Ogarnij świat z urodzonymi po defoliantach w delcie Mekongu (podczas wojny w Wietnamie), dzieci mordowane podczas ludobójstwa na Wołyniu czy zesłanie z rodzicami na Syberię lub do Kazachstanu.

    Piszę, a Kazimiera Szczuka u „Stokrotki” z wielką nienawiścią mówi o płodach i zaleca uważającym inaczej..."niech wyjmą je z brzucha i sobie porozmawiają”. Każda ciężarna wie, że jest wielka łączność duchowa pomiędzy nią i dzieciątkiem („rozmowa”). Jak Bóg ma sądzić tak zaćmioną niewiastę?          

    Na blogu Janusza Palikota dałem komentarz, bo autor po pewnej przerwie ponownie głosi chwałę mordowania dzieci nienarodzonych.

    "Niech Pan opisze jak w Pana sercu rodzi się pragnienie zabijania dzieci nienarodzonych...i to dzieci szczególnej troski (z gwałtu, chore oraz „zagrażające” życiu matki). Wielu powstaje z gwałtu (w małżeństwie). Najdziwniejsze jest to, że popiera Pan zasłanianie się w zagrożeniu swoim dzieckiem...

    Niech Pan napisze coś o swoim sumieniu, naszej egzystencji jako człowieka, bo z jednej strony jest Pan ludzki i odwiedza chorego gen. Wojciecha Jaruzelskiego, a za chwilkę głosi chwałę eutanazji i aborcji".

    W tej intencji poszedłem do spowiedzi, aby dzień przekazać Bogu w czystości...odmówiłem też nowennę do Dzieciątka Jezus, gdzie w litanii poprosiłem, aby przybyło do rozpadającej się rodziny koleżanki z którą rozmawiałem...                                                                                                                                                                          APEL