Zwiastowanie Pańskie

    Nie mogłem zasnąć zaskoczony napadem, który zaczął się wczorajszego poranka, a zakończył przyjazdem kaszlącej córki, która nie mieszka z nami (nauczyciela w W-wie). Wzburzony, pojechałem na Mszę św. o 9.00...

   W tym czasie mój ulubiony prorok Izajasz przemówił do Achaza, aby prosił Boga o znak, ale ten opacznie stwierdził, że nie będzie „wystawiał Pana na próbę” (Iz 7, 10-14). Ja to samo zalecę Tobie. Przecież daję świadectwo codziennie.

    Po czasie Pan Bóg wyprzedza moje pragnienia. Oto dowód z „tu i teraz”. Rano wymyśliłem intencję tego dnia: za potrafiących odczytać Wolę Boga Ojca. Teraz o 23.00 przeskakując po kanałach zauważyłem brak obrazu w TV Trwam, gdzie cichym głosem płynęły słowa (chyba z filmu) „o tych, co całkowicie zawierzyli Bogu”.

   Psalmista wołał ode mnie (Ps 40, 7-11): „Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę”...”W zwoju księgi jest o mnie napisane: Radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę, mój Boże (…)”. Uśmiechnąłem się, bo tacy jak ja są zapisani w „zwoju księgi”. To nie jest pycha duchowa, ale poczucie humoru, bo Deus Abba wie wszystko o mnie.

   W tym momencie proszę Cię od naszego wspólnego Taty...wróć do Boga już w tej chwilce (zawołaj jak dziecko do tatusia ziemskiego), bo do rana możesz się nie obudzić. Wiele razy byłem u takich w nocy z krzykiem rodziny zaskoczonej śmiercią nagłą, którą wszyscy chwalą.

    Św. Paweł wskazał (Hbr 10, 4-10), że została usunięcia ofiara z krwi cielców i kozłów, bo „niemożliwe jest, aby usuwała grzech”. Żydzi dalej trwają przy tym, bo nie uznali Pana Jezusa jako Zbawiciela.

   Za chwilkę podczas Konsekracji do kielicha z winem napłynie krew ze św. Ran Zbawiciela, a okruszyna chleba zostanie zamieniona w Duchowe Ciało Pana Jezusa. To Cud Ostatni, który czyni każdy namaszczony kapłan k a t o l i c k i. Wielu z nich nie wie o tym i porzucają sutanny (syn Tymoteusz b. premier  Szydło). Na co możesz zamienić bycie cudotwórcą od Boga Objawionego?

   Robią sobie kłopot tutaj (stają się „gwiazdami” kimolskich mediów), a po śmierci czekają ich perturbacje duchowe. Założę się, że nie mają świadomości o boju toczącym się w każdym z nas (ciało-dusza) z atakami na dążących do świętości. Kapłani nie znają działania szatana...

   Ponadto nie wolno mówić o Bestii, bo wrogowie wiary twierdzą, że chodzę do kościoła ze strachu, a koledzy z samorządu (nomenklatura komunistyczna) poszli wyżej: przyczyną tego jest choroba psychiczna. Jaki chory psychicznie chodzi codziennie na Mszę św. od 30 lat?

   Oni są zdrowi psychicznie, ponieważ uważają, że Tam Nic Nie Ma. Po śmierci zakopią ich z odznaczeniami i dadzą tablicę w specjalnej izbie pamięci na wieczne czasy. Następnego dnia po pogrzebie nikt o nich nie wspomni i zacznie się bójka o ich stanowiska. Tyle ironezji, bo trudno jest poważnie traktować czerwonych VIP-ów.

    Dzisiejsze święto dotyczy (Łk 1, 26-28) poczęcia Pana Jezusa. Także poród Zbawiciela będzie cudowny: Matka Boża ukaże się św. Józefowi w Grocie Betlejemskiej wśród chóru Aniołów z Dzieciątkiem na ręku.

   Niewierny, a do tego bluźnierca (matka Joanna od demonów lub Jan Hartman) będzie szydził, bo taki neguje istnienie Boga Osobowego i cudów. Opieranie się na rozumie opanowanym przez szatana (opętanie intelektualne) prowadzi do ludzkich „mądrości”.

    Kapłan mówił „normalnie” o potrzebie odczytywania Woli Boga Ojca, ale nie wspomniał o upadłym Archaniele o nadprzyrodzonej inteligencji. Często ta „wola” jest dobrem podsuwanym przez niego. Ćwicz się w odróżnianiu natchnień, a wszystko poznasz po owocach.

    Eucharystia ułożyła się w zawiniątko, a to była zapowiedź pracy duchowej (faktycznie przygotuję do edycji aż siedem dawnych zapisów dziennika). Wróciłem na nabożeństwo do św. Józefa z błogosławieństwem Monstrancją. Z wdzięczności za wszystko zapaliłem lampkę pod „moim” krzyżem Pana Jezusa…

                                                                                                                                 APeeL

 

Aktualnie przepisane...

20.06.1990(ś) Zasnął jak ptaszek...

    Z oddziału wewnętrznego, gdzie zastępuję ordynatora zawiadomiono mnie, że zmarł pacjent, którego zostawiłem do przyjęcia dzisiaj rano (dla jego wygody, aby nie wracał do dalekiej wioski)!

   Wciąż nie mogę nadziwić się sztuczkom szatana. Powiesz: co ma do tego zły duch, który działa także przez dobro. Każda nieoczekiwana śmierć wywołuje smutek u lekarza i personelu!

   W Islamie mówią: „wola Allacha”...jak często mówi się to u nas? Wszędzie węszy się złą wolę i zaniedbania. Pacjent, sąsiad zmarłego powiedział, że „zasnął jak ptaszek”. Jakże piękne są te słowa...staruszka z jednym okiem. Sam złapał mnie za ręce i dziękował, że wszystko jest dobrze.

   Teraz przyjmujemy babuszke, która płacze (niewydolność krążenia i zapalenie płuc) mówiąc:

- Bóg jest dobry...nie może być Piekła!

- Czy wie pani jak Bóg jest Miłosierny?

   Wytłumaczę to pani na dwudziestu synach, a właśnie umiera najgorszy z nich prosząc o przebaczenie. Przytula go pani i wszystko wiemy. Inny umiera i wyzywa panią: „ty, taka, a taka po coś mnie urodziła? Ten „dobry” trafia do Piekła lub do Czyśćca! Niech pani pomnoży to przez tysiąc tysięcy i zrozumie czym jest Miłosierdzie Boże.

    Cały czas trwał młyn, ale wszystko zostało załatwione. Wychodzę, a woła mnie staruszka umierająca na raka. Podchodzę, a ta wciska mi 50 tysięcy „za podniesienie z ziemi"! Pomyślałem o szatanie i powiedziałem do niej: „nie trzeba, pani jest bardzo chora”.

   W tym czasie zawołałem:, „Panie mój! Jezu Chryste spraw, aby przeze mnie popłynęło Twoje Dzieło”, a w spokoju zauważyłem, że otrzymałem pomoc Najświętszej Maryi Panny. W ostatnim dniu cofnęło się niedokrwienie serca (pacjentka zaczęła żwawo chodzić), a innej wrócił prawidłowy rytm zatokowy (miała migotanie przedsionków).

   Nagle napłynęła refleksja dotycząca bezinteresowności: to naprawdę jest wspaniała ludzka (tutaj lekarska) cnota. W myślach przebiegło, że „pacjent płacący jest świadkiem tego, że bierzesz”. Dlatego niektórzy lekarze mogą takiemu życzyć śmierci! Odwrotnie - pacjent od którego nigdy nic nie bierzesz jest świadkiem twojej bezinteresowności...pragniesz, aby taki żył.

   „Jezu mój! Jezu mój...jak straszne rzeczy mogą pojawiać się w naszych myślach, ale zabijano pavulonem w karetkach, aby zgarnąć kasę od zakładów pogrzebowych! Dzisiaj, gdy to przepisuję (24.03.2021) trwa sprawa łapówek obecnego marszałka Senatu RP (Tomasza Grodzkiego). Podaje do sądu tych, którzy go obdarowywali ("zabójczymi kopertami")...

                                                                                                                             APeeL

25.06.1990(p) W kamieniu jest więcej wiary...

     Rozmowę poranną z żoną kieruję na sprawy duchowe. Przypomniałem ciekawą dyskusję, która mogłaby wywiązać się z przedstawicielami Ruchu Haare-Kriszna, bo każdy chrześcijanin idący tam odrzuca Jezusa (Prawdę) i zamyka sobie drogę do od otwarcia furty do Królestwa Bożego. Córce wskazałem na siłę modlitwy, że zawsze otrzyma o to, o co poprosi!

- Co będzie gdy wszyscy zaczną prosić o to samo?...pada jej demoniczne pytanie.

- Niech zaczną, bo bardzo mało jest proszących serca, a spraw wspólnych dla ludzkości nieskończoność! Takie wołanie byłoby wyrazem naszej wiary i zawierzenia Bogu Ojcu. Ludzie przeważnie proszą ze strachu lub w sytuacji beznadziejnej, a także w zagrożeniu życia.

- To prawda mówi żona. Czytałam o opuszczonej babci, która modliła się o jedzenie i jakąś pomoc...na ten czas weszła sąsiadka z koszykiem „darów”.

- Co ty ojciec?...zaczepnie mówi syn.

     Ciężki dzień w pracy .Narasta rozdrażnienie i złość, bo gdzieś zagubiłem druk zwolnień lekarskich: „Najświętsza Maryjo Panno pomóż!"

- Dlaczego pani szerzy satanizm...tak nie można, przecież jest pani chrześcijanką, wykształconą nauczycielką! Tak ostro upominam mruczącą coś o dobru nagłej śmierci i nie męczeniu się!

- Trzeba prosić Prawdziwą Matkę o odjęcie nałogu palenia....mówię pewnie i bez tłumaczenia młodej dziewczynie, która rozumie to patrząc mi w oczy.

    Zauważyłem, że jestem coraz pewniejszy i swobodniejszy w moich radach, wspieraniu ludzi, wskazywaniu i pouczaniu. W momencie wychodzenia na obiad zjawiło się dwóch chorych kapłanów. Jestem pewny ich zdziwienia, bo mam wizerunek Pana Jezusa, kalendarz Maryjny oraz proszę o przekazanie informacji o św. Jehowy (negowanie posiadania duszy, brak kultu Matki Bożej, Jezus dla nich jest zwykłym człowiekiem, nie ma Ducha Świętego oraz Eucharystii...raj będzie na ziemi dla nich).

     Niedawno prosiłem Pana o taką rozmowę z kapłanami. Teraz serce zalała wielka radość, cały promieniowałem duchem i nie mogłem nadziwić się prowadzeniu mojej nędznej osoby!

    Nagle zostałem wezwany do umierającego dziadka (nie chciała go rodzina i odmówiono przyjęcia do szpitala). Umierał nam w oddziale podczas zakładania piżamy, bezcelowa była reanimacja (profanacja ciała)...trzymałem go za rękę i patrzyłem jak gaśnie.

    Jego oczy już nie widziały, usta miał otwarte jak u ryby wyciągniętej z wody...nawet tak samo oddychał! Stoję tak nad nim i cieszę się, że odchodzi. „Jezu mój Jezu"...jeszcze niedawno uważałem, że każda śmierć w oddziale daje smutek...teraz stoję i cieszę się z tej śmierci!

- Umarł?...pyta jeden z chorych na korytarzu.

- Nie. Pan odwołał go z niewoli!

    Koniec pracy, szum, kłótnie, nie mogę wszystkich przyjąć, bo mam dyżur w pogotowiu. W biegu prowadzę dyskusję z natarczywym pacjentem: znachor wykrył mu „dziurę” w kręgosłupie...teraz ujrzał ją na zdjęciu na wysokości pęcherza...

- Pan na wszystko musi otrzymać dokładną instrukcję...to cecha stalinowców. Każdy ma jakiegoś patrona. Dla pana jest to Józef Stalin.

- Tak, tak, ale Józef...teraz mówią mąż Maryi!

- Niech pan nie wchodzi na diabelskie pola!

    Żona przytakuje, oboje wiemy, że jest to stary „partyzant” i niewierzący kpiarz! W kamieniu jest więcej wiary niż w niejednym człowieku, bo kamień nie żartuje z Pana Jezusa!

    Teraz potrzebuję chwilki snu, ale udręki trwają. Nie mam czasu zjeść i napić się! „Dla Ciebie Jezu te udręki...dla Ciebie Jezu!” Do szczęścia potrzebna jest szklaneczka zimnego piwa. Zmienia się kolejka wyjazdowa, właśnie przejeżdżamy obok piwiarni i jest piwo z rosą na butelce.

    Wypijam łapczywie dziękując Panu Jezusowi. Stare budy, bieda, stara babcia, córki, wnuczki...w tym poród! Wielki pies załatwił się przy budzie i wyciera wszystkie łapy ze złością...aż ziemia trzeszczy?

    Podczas powrotu karetką zamknąłem oczy i zacząłem moją modlitwę. Całkowicie oddaliłem się w duszy od ciała. „Panie Jezu proszę Cię...zabierz mi część mojej wiary i daj komuś, ale komu?” Napłynęła osoba sąsiada działkowego, który uśmiechał się po moim zaleceniu, aby poprosił o nawrócenie. Może w końcu zawołał, bo jego wskazałem. Oddałem to, co mam najpiękniejsze. Wszystko trwało około 5-10 minut.

     Późno. Czytam św. Jana i widzę, że nie dał porady jak walczyć z szatanem…

                                                                                                                                          APeeL

 

Menu Chronologicznie (tutaj zwiastuny)

21.06.1990(c) Tradycyjne wianki...

       Nagle otworzyłem na stronie o Komunii św. przyjmowanej duchowo: „przyjdź...wejdź do mnie Jezu, bądź ze mną i we mnie”. Wielka moc zalała serce i pracę zacząłem z wielką radością. To sytuacja zawsze niebezpieczna, bo przywołuje demona, która pragnie tylko szkodzić. Podczas nagłego wyjazdu dalej czytałem święte słowa o Panu Jezusie, a w duszy pojawiła się tęsknota, której nic nie może ukoić.

    Na ten czas zmarł pacjent niewierzący, który daje znaki, a nawet protestuje (wg jego córki). Ja wiem, że są to fakty, bo posiadamy duszę. W momencie przenoszenia zwłok na cmentarz, gdzie nie chciał leżeć z regału spadł wielki dywan oraz z wielkim hukiem przewrócił się rower. Czy wierzysz czy nie masz duszę! Na koniec pracy pojawił się pacjent z litrem wódki!

    Dzisiaj jest dzień wianków...dziewczyny w pracy plotą je z ziół do poświęcenia. To jest ładna tradycja, ale nie ma nic wspólnego z nasza wiarą…

                                                                                                                          APeeL

 

22.06.1990(pt) Prośba o pomoc...

     Na górze znają naszą nędzę i słabość! Znają nawet mój strach...przed byciem dobrym! Boję się tego, że proszę, bo sam będę dążył do gry! Podczas otwierania garażu włożyłem do ust mały kamyk, ponieważ pragnę milczenia.

    Serce zalała tęskna miłość za Bogiem Ojcem: „Jezu, mój Jezu”. Teraz chciałbym być sam i modlić się. Około godz. 11.00 prawie przez pół godziny napływała wielka słodycz. Po latach będę wiedział, ze jest to działanie Ducha Świętego. Wówczas pojawia się ciepło i niewysłowiona słodycz w okolicy splotu słonecznego (nadbrzusze) promieniująca do serca.

                                                                                                            APeeL

23.06.1990(s) Śmierć za życia...

    Daleki wyjazd, a właśnie jedziemy koło cmentarza, gdzie palą się lampki. Tak mi dobrze w tej ciszy wewnętrznej. Modlę się w milczeniu prosząc Pana Jezusa, aby mówił przeze mnie do ludzi!

    Po czasie znowu zrywają...kierowca złorzeczy: „trzeba karać, bo budzą po nocy...powinni płacić!” Zawsze po przebudzeniu mam humor i śmiejąc się powiedziałem do niego: „gdy pan zachoruje w nocy nie przyjedziemy, otrzymał pan dar jeżdżenia do chorych...przecież może pan wozić cegłę i mieć wolne w nocy”. Kierowca zrozumiał swój błąd: „wiem, że pan jest lekarzem z powołania”.

      Serce zalała niewysłowiona słodycz (działanie Ducha Świętego), która trwała około 30-40 minut. Natomiast po powrocie do domu kręciłem się, a w pustce nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Po latach będę wiedział, że jest to działanie demona...tym bardziej, że w eterze wisiała gra w karty z bratem.

   Wcześniejsze działanie Ducha Świętego dawało wzmocnienie przed tym atakiem, ale poznam to dopiero po latach. Nie miałem siły odepchnąć tej pokusy, sądziłem, że jest to tylko moje pragnienie. „Matko Boża” pomóż...po pięciu minutach ustąpił ucisk w nadbrzuszu, serce zalał pokój: mam zostać w domu i wiem, że jutro będę zadowolony!

    To konflikt ciała i duszy, wyraźnie widzę swoją i innych słabość. U tych, gdzie przeważa ziemia, tam nie ma konfliktu w myślach, bo oni idą za swoimi pragnieniami. Coraz bardziej jestem pewny pomocy Bożej w każdej indywidualnej prośbie!

    Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że po stronie duchowej są całe legiony chętnych do pomocy na każde nasze zawołanie! Nawet proszą się o to. Często tak bywa w pogotowiu: pragniesz nieść pomoc, a nikt nie wzywa...nawet potrzebujący! To jest takie samo pogotowie, ale duchowe.

    Tam nie ma najemników jak na ziemi, którzy przeklinają i złorzeczą! 

                                                                                                                           APeeL

 

26.06.1990(w) Dar bycia lekarzem...

    Po udrękach wczorajszego dnia czułem, że w nocy nie będę budzony. Tak się stało: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Przeżegnałem się, a przez mnie popłynęło wołanie:

„Panie Boże Wszechmogący.

Królu Nieba i ziemi, któremu współbrzmi milion aniołów”...

    Szybki obchód na oddziale i „młyn” w przychodni. Nagle około g. 9.30 napadła mnie wielka słodycz duchowa z pragnieniem objęcia wszystkich moich pacjentów (czekających, kłócących się i zdenerwowanych). Tego nie mogę wyrazić...to na pewno było działanie Ducha Św.

   Ta chęć zamieniła się w pragnienie niesienia pomocy, ulżenia każdemu i przez sekundę miałem pokazany dar bycia lekarzem! Coś jak zdanie: „nadejdzie czas i wówczas zapragniesz leczyć, ale to będziesz miał odebrane.” To były słowa prorocze, bo tak się stanie w 2008 r.

    Właśnie czytałem list pielęgniarki, która nie może pracować w swoim zawodzie. Ja pięknie pisała o tej posłudze! Tak czuję podobnie, ale w pełni zrozumiem tę łaskę po zawieszeniu mi pwzl za obronę wiary i krzyża.

                                                                                                                           APeeL