Daleki wyjazd, a właśnie jedziemy koło cmentarza, gdzie palą się lampki. Tak mi dobrze w tej ciszy wewnętrznej. Modlę się w milczeniu prosząc Pana Jezusa, aby mówił przeze mnie do ludzi!

    Po czasie znowu zrywają...kierowca złorzeczy: „trzeba karać, bo budzą po nocy...powinni płacić!” Zawsze po przebudzeniu mam humor i śmiejąc się powiedziałem do niego: „gdy pan zachoruje w nocy nie przyjedziemy, otrzymał pan dar jeżdżenia do chorych...przecież może pan wozić cegłę i mieć wolne w nocy”. Kierowca zrozumiał swój błąd: „wiem, że pan jest lekarzem z powołania”.

    Proszę zobaczyć jak czuwa dyspozytorka i brać z niej przykład. Wrócimy, będzie siedziała. Po powrocie dyspozytorka leżała na kanapce...nie czuwała jak zwykle w okienku.

- Och rozczarowała mnie pani, wyjaśniłem jej całe zdarzenie, przez sekundę skrzyżowaliśmy się wzrokiem z sanitariuszem, a jego kąciku ust zauważyłem uśmiech.

    Teraz załatwiam jednego z moich „wrogów”. Trafiło mu się skomplikowane złamanie lewe jęki. Autentycznie współczułem mu wiedząc, że jest to próba dla mnie.

    Z natchnienia zamieniłem litr diabelskiej wódki na art. spożywcze, które zawiozłem matce, bo stół imieninowy okazał się pusty (taki też miałem sen do przodu). Właśnie wszyscy zeszli się i gadali o majątkach, intratnych posadach oraz interesach (dobra ziemskie).

    Serce zalała niewysłowiona słodycz (działanie Ducha Świętego), która trwała około 30-40 minut. Natomiast po powrocie do domu kręciłem się, a w pustce nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Po latach będę wiedział, że jest to działanie demona...tym bardziej, że w eterze wisiała gra w karty z bratem.

   Wcześniejsze działanie Ducha Świętego dawało wzmocnienie przed tym atakiem, ale poznam to dopiero po latach. Nie miałem siły odepchnąć tej pokusy, sądziłem, że jest to tylko moje pragnienie. „Matko Boża” pomóż...po pięciu minutach ustąpił ucisk w nadbrzuszu, serce zalał pokój: mam zostać w domu i wiem, że jutro będę zadowolony!

    To konflikt ciała i duszy, wyraźnie widzę swoją i innych słabość. U tych, gdzie przeważa ziemia, tam nie ma konfliktu w myślach, bo oni idą za swoimi pragnieniami. Coraz bardziej jestem pewny pomocy Bożej w każdej indywidualnej prośbie!

    Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że po stronie duchowej są całe legiony chętnych do pomocy na każde nasze zawołanie! Nawet proszą się o to. Często tak bywa w pogotowiu: pragniesz nieść pomoc, a nikt nie wzywa...nawet potrzebujący! To jest takie samo pogotowie, ale duchowe.

    Tam nie ma najemników jak na ziemi, którzy przeklinają i złorzeczą! Każdy sługa Pana Jezusa cierpienia traktuje jako najwyższe wyróżnienie! W tej sekundzie zrozumiałem ataki złego - wydaje mi się, że doszedłem do pewnej wprawy. Czekały mnie karty + wódka, zgłosiłem prośbę i z pomocą przybył zastęp druhów niebieskich. Jakże Pan Jezus prowadzi mnie każdego dnia...na tym wygnaniu!

    W ręku mam książkę „My deportowani”, gdzie uwięzieni pytają: „Czy skończy się nasza ciemność grobowa, nasza śmierć za życia?" Jakże piękne jest to określenie: „śmierć za życia”, bo dla mnie jest ni ącałe nasze zesłanie (uwięzienie duszy w ciele fizycznym). 

Kołyma. Strażnik pyta młodego chłopaka:

- czy ty widział Boga, duraku?

- ten odpowiedział, że w żarówce świeci elektryczność, niech przetnie żarówkę i zobaczy elektryczność!

     Dodatkowo w tych ludzi uderzał szatan przez piękną kobietę, która wskazała na metodę szatana: „wyzwolenie przez samobójstwo”!

                                                                                                                           APeeL