Dziwne, bo podczas przepisywania tej intencji modlitewnej (kwiecień 2021 r.) w telewizji pokazano lekarkę, która leczy chorego jako ciało i duszę. To pani doktór Beata Brożek z Pulmonologii w Toruniu, która jest z duszpasterstwa służby zdrowia. Dziwiłem się jej wypowiedzi, która zawierała moje słowa...
W wielkim niebezpieczeństwie są ludzie, którzy negują istnienie świata nadprzyrodzonego...w tym demonicznego. W porannej pokusie otworzyłem Biblię, gdzie trafiłem na słowa: „On sam doznawał czym jest pokusa, może wspomagać kuszących”. Wprost nie wierzyłem swoim oczom, bo wczoraj „odkryłem", że Jezus rozumie nasze słabości.
Podczas wyjścia do pracy popłynie „Ojcze nasz”, a wielka moc zaleje serce. Dziwne, bo właśnie Krzysztof Krawczyk zza grobu śpiewa mi „Abba Ojcze” (08.04.2021).
Wówczas w oddziale wewnętrznym usiadłem w ciszy serca przy personelu, pochyliłem głowę i miałem tylko jedno pragnienie: mówić o Jezusie! Nadarzyła się sposobność, bo powiedziałem do narzekającej, że „za to, co otrzymała od Stwórcy w innym kraju uznaliby ją księżniczką”...dodałem też, że nie dostrzega tego. Z inną rozmawiałem o kursie przedmałżeńskim, który jest prowadzony jak instruktaż.
- Śniło mi się, że pan umarł...płakałam!
- Kto kocha obecne życie - już umarł. Proszę nie płakać po mojej śmierci, bo utrata tego życia to powrót do Boga Ojca. Tak chciałbym dodać, że musi płakać nad sobą i innymi.
Wokół są przestraszeni ludzie. Mówię do kobiet na sali: „nie bójcie się, kto was straszy? Kto chce abyście zwątpili?”
- Pani ojciec umiera oszukiwany! Czy pani też chciałaby w ten sposób umierać: bez pożegnania, modlitwy, ostatniego namaszczenia? Cóż oznacza śmierć, przecież później się spotkamy! Cóż oznacza ten świat? Na głupią wycieczkę szykujesz się miesiąc, a na tamten świat pragniesz dostać się w wyniku śmierci nagłej!
Teraz trwa wielka radość z pracy! Człowiek chciałby oddać serce innym, dotykać ich, uzdrawiać, chwytać chorych za ręce i cieszyć się z nimi! Tak cieszy się z naszej radości Jezus Chrystus, nasz Pan, który czeka na nas.
Jak wielką radość daje praca w łączności z Panem Jezusem. Nikt, kto tego nie doznał nie pojmie...będzie się uśmiechał i pukał w porozumiewawczo w czoło mrugając…
„Panie Jezu, gdyby ludzie wiedzieli, że ich widzisz, że Jesteś z nimi i czekasz na nich...gdyby wiedzieli, że Ty właśnie otworzyłeś Niebo: prawdziwą „Ziemię Obiecaną”!
„Jezu! Teraz wiem jak bardzo cierpisz widząc ich zaślepienie! Szukają jak niewidomi od urodzenia, to tu...to tam! Jak doprowadzić ich do Ciebie...powiedz Jezu? Przecież nikt, kogo nie wezwiesz nie szuka Ciebie, ale szuka w świecie! Cierpisz Jezu, a tak mało jest wezwanych. Przyjmij Panie Jezu ten dzień w którym chciałem Cię chwalić jak umiałem...cóż mogę więcej?”
Napisałem to w kilka minut - z wielkiej potrzeby serca - w ciszy pokoju lekarskiego...teraz już w pogotowiu. Tyle wokół cudów: od naszej budowy do wszystkiego z kosmosem włącznie. Cóż znaczą nasze dzieła: to zwykłe namiastki.
Zadzwoniono z oddziału wewnętrznego (jeden budynek), że właśnie zmarł „oszukiwany" pacjent, który dwa dni temu patrzył mi w oczy z pytaniem: „czy się wyleczy"? Teraz przypomniał mi się inny, któremu zleciłem narkotyk, ale w aptece źle sporządzono receptę.
Bóg zlitował się nad nim, bo rak zniszczył mu cały policzek i nie mógł nawet pić! Pan działa także przez nasze błędy...zna naszą nędzę i pragnie tylko pokory przy słabości i pomyłce. Teraz cieszę się, że jemu też Jezus pomógł...dobrze, że wysłuchałem polecenia i nie przyjąłem pieniędzy podczas wizyty.
Koniec tego dnia: w sztuce Sławomira Mrożka aktor pięknie modlił się do portretu Stalina!
APeeL