Miałem przeszkody w czytaniu „Dzienniczka” s. Faustyny. Teraz napływa natchnienie: „nie dyskutuj o kapłanach, ale módl się za nich, aby w pełni oddawali się powierzonym duszom. Nie wchodź w sumienia innych! Czyń tylko to, na co otrzymasz pozwolenie!”

   Można powiedzieć, że jest to motto mojego życia...także dla innych, ale jakże trudne do realizacji”!

- Dlatego mam te przeszkody?

- Jest to łaska spływająca na ciebie dla innych.

   Tak czułem w tym „tygodniu miodowym” i oddałem, to co mam w nadmiarze innym. To Pan mówi przez tę łaskę: "daję ci w nadmiarze i zobaczę co uczynisz?!” To proste - daję synowi dary i patrzę co robi...dodaję lub zabieram aż do odrzucenia!

  Poranek. W sercu cierpiący pijacy: ”Jezu wspomóż tych ludzi, Ty znasz ich cierpienia...nie mają nawet na piwo, nie mówiąc o kąpieli”. Wczoraj sam upadłem po dobrej koszernej wódce, a teraz w złości chciałem jej resztkę wylać, ale napływa: „pamiętaj, że nie wolno nic niszczyć”.

   W kąpieli napłynął obraz z niedzieli, gdy jechaliśmy z rodziną do kościoła, słudzy ziemscy ze złością dawali mi znak, że przeszkadzam im w życiu. Czy to moja wina, że jechałem do Pana Prawdziwego!

   Zobacz różnice w służeniu…

1. Panu ziemskiemu...

   Wybierasz go dobrowolnie i wykonujesz jego wolę, a po pewnym czasie wpadasz w „błoto”. Zapłata przeważnie jest widzialna: stanowiska i apanaże, aura wielkości...z darami „tu i teraz”!

2. Panu Jezusowi...

   Wybierasz Go dobrowolnie, ale można wypisać się z Kościoła św. - apostazja. Już tutaj uzyskujesz prawdziwą wolność, radość, pokój oraz pocieszenia duchowe. Spotkanie ostateczne jest odłożone z odpowiednią zapłatą, która nie jest dla ciebie warunkiem obecnej służby. Dodatkowo otrzymujesz różne cierpienia od ludzi („krzyże”), a zapłata jest niewidzialna przez nich.

   Trwa złe poczucie (przed wyżem z wichurami), a wówczas jest dużo ludzi. „Tobie, Jezu przeznaczam tę pracę!” Wszystkich przyjmuję, pocieszam, pouczam i wskazuję na postępowanie. To już chyba na granicy kazań, które też są pouczeniami, ale chyba błąd! Pierwszego dnia pracowałem w skupieniu i to dawało mi pokój i radość.

   Teraz liczę, że na wizycie u śmiertelnie chorej...Pan da mi dar rozmawiania o Jego Miłosierdziu i Dobroci, o Jego oczekiwaniu na nas! Tak będzie, bo trafię do takiej z obrazem Świętej Rodziny nad łóżkiem. Mówiłem jej o potrzebie zwracania się Matce Prawdziwej...potrzebie przyjmowania cierpienia z ufnością do końca.

   Trwało złe poczucie, a wówczas ratuje mnie chwilka snu. Żona powiedziała: „jedź, pomodlę się o ten sen dla ciebie”. Tak się stało i przez 2 godziny była cisza. 

    Teraz pomagam kopniętemu przez konia (złamane żebra i bark). Po urazie leżał bez pomocy na łące, z dala od ludzi. Co czuł wówczas? Wracamy ze szpitala, a ja modlę się i powtarzam piękne słowa: „za grzechy nasze i całego świata...miej Miłosierdzie nad nami i całym światem...zmiłuj się nad nami i całym światem”.

  Późny wieczór, czytam Biblię i napada mnie kuszenie: „pragnienie bycia z żoną”. Pan Jezus był kuszony i może wspomagać kuszących. Tak, wydaje mi się, że Pan Jezus rozumie kuszących i jest dla nich wyrozumiały. Dużo ludzi nie wie, że ich zło wynikło z kuszenia.

   To sprawia bezbronność...niewiara w istnienie czegoś takiego. Odłożyłem Biblię (nie mogłem czytać), wsunąłem się pod kołdrę i byłem z żoną - w myślach. Tak zasnąłem…

                                                                                                                                        APeeL