opr. 01.12.2010

       W śnie znalazłem się na sali egzaminacyjnej z trudnym tematem z fizyki. Zerwałem się ze strachu (4.00) i czytałem o życiu św. Małgorzaty Marii Alacoque, a w moje serce wpadły słowa Pana Jezusa, który wskazał na świętość czasu Jego osamotnienia w Ogrójcu (z czwartku na piątek).

   Podczas przejścia na Mszę św. trafiłem na gospodarza wzmacniającego drzewka w ogrodzie (wbijał paliki) z których jedno było pochylone. Nawet powiedziałem żonie o intencji, a przede mną było wiązanie pomidorów na działce.

     Napłynęła bliskość Boga Ojca...na Jego Ręce przekazałem dzisiejszy dzień, Mszę św. oraz Ciało Pana Jezusa. Nie mogłem wyjść z kościoła. Przypomniał się opis świętej Faustyny, gdy w Eucharystii ujrzała Pana Jezusa. Mojego stanu duszy nie można przekazać.

    Wracałem ze wzrokiem wbitym w ziemię (uniżenie, powalenie ciała), a właśnie spotkałem dziadka idącego na chwiejących się nogach (utrata sprawności), sąsiada utykającego na protezie, stojących przy barach („chorych”), babcię na stołeczku myjącą szybę, a z „Gazety wyborczej” patrzyło zdjęcie ofiary powodzi podpierającej się kijem.

    Przypomina się reportaż o wojsku dającym wsparcie. Znajomej radziłem, co ma czynić, bo jest przy mężu i nie ma nic swojego. Ze wsparciem Boga malowałem bez wytchnienia przez 7 godzin, a zacząłem od...poręczy schodów!

  Około 9.00 napłynęła Słodycz Boża, a to zapowiedź cierpienia. Tak się stało, ponieważ serce zalał ból współczucia z powodzianami, bo powtórzyło się powódź i jej ofiary także zostawiono. Wielu mieszkało w kontenerach...bez prądu, a na zewnątrz był mróz minus 15-20 stopni.

    To zatroskanie naszego Boga o wszystkich, które z Jego łaski odczuwam. Przez serce przeleciał promyk miłości Bożej, a łzy pojawiły się w oczach, bo przypomniała się aktorka mówiąca swojemu synkowi o Bogu...przytulała jego główkę do siebie! Dusza zawoła tylko „Ojcze! Abba!”

    Nagle napłynęło pragnienie drugiej Mszy św. w ramach dziękczynienia. Rano nie szły modlitwy, a teraz płaczę podczas przechodzenia obok cmentarza, gdzie jest figura Pana Jezusa po św. Poniżeniu (ukoronowaniu cierniem).

    Po Mszy św. płynęły błagalne zawołania w intencji powodzian (zalecenie prymasa): „Św. Boże, św. Mocny, św. a Nieśmiertelny zmiłuj się nad nami”. Dziś dzień żałoby w ojczyźnie...tak wiele tragedii. Do kościoła trafił nawet premier Cimoszewicz i prezydent Kwaśniewski!! '

   W domu dalej płynęły modlitwy, a w telewizji pokazano obraz porodu. Ile osób daje wsparcie rodzącej! Za oknem wichura, a na terenach powodziowych ponowne ulewy. Oglądałem też film o bezdzietnych małżeństwach, a zarazem pokazano matki bez środków do życia, którym zabrano dzieci oraz żony porzucane po zachorowaniu na nowotwór.

    W „Rycerzu Niepokalanej” trafiam na litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa i Loretańską, a w prasie była prośba górnika, który stracił dolną połowę ciała. Ja otrzymałem też wsparcie; zamiana kolejki wyjazdowej sprawiła, że wyjechałem dopiero rano...

    Dzisiaj, gdy to edytuję (27.10.2014) na pomoc czekają ofiary wybuchu w kamienicy w Katowicach. Ci, którzy przeżyli trafili do pokoi gościnnych w sąsiedniej parafii. Ludzie znieśli ubrania, często niepotrzebne, ale na konto nie wpłynęła nawet złotówka.

    W  TVN 24 przez 3 dni mieli żałobę po swoim dziennikarzu i jego rodzinie (ofiarach), ale konta nie podali. Proboszcz parafii był zszokowany...nie wie biedak jak fałszywa jest prawdziwa władza!                                                                                APEL