„Nie ma Boga oprócz Jahwe („Ja Jestem”)...

    Zaczynam zapis tego świadectwa wiary, a w TV Trwam płynie relacja Polaka mieszkającego na Ukrainie...o rodakach skazywanych na Sybir (1940 r.). To było tak niedawno, ale pragnienie zabijania u ruskich pozostało do dzisiaj. Czynisz to w stosunku do jakiegoś człowieka i idziesz do więzienia, a to jest bezkarne ludobójstwo.

    Przy tym stosuje się wszystkie demoniczne metody: od pozbawienie pracy lub mieszkania do jawnego napromieniowania lub zatrucia. Mnie zabito we własnej Izbie Lekarskiej na którą łożyłem przez 40 lat 60 zł/ miesiąc. Zabito, w kraju katolickim...za obronę naszej wiary i krzyża. Uczynili to ci, którzy mieli usta pełne etyki lekarskiej, moralności i udający katolików (całujący na Mszach św. sztandar z napisem „Primum non nocere”).

    Kolega Konstanty Radziwiłł jak gdyby nigdy nic („rusek”) jest teraz wojewodą mazowieckim, a jego następca prof. Andrzej Matyja, mentor, ekspert w sprawie szkodliwości demokratycznie wybranej władzy zabiera głos w sprawach politycznych, a to aparatczyk samorządowy.

   Po 13 latach potwierdził zaocznie, że jestem chory psychicznie razem z sekretarzem i piątką z Prezydium NIL-u, która trwa w napadzie na mnie w jednostce podległej. Ci ludzie, „rodacy” powinni być natychmiast usunięcie ze swoich stanowisk...po co nam takie leśne dziadki. Panie premierze samorządy zawodów zaufania społecznego powinny być zrównane z ziemią, bo to jest azyl dla czerwonej bezpieki.

   Piszę o tym specjalnie jako przykładzie braku lustracji i dalszym rozpasaniu Grupy Trzymającej Władzę. Panie Premierze proszę się obudzić, bo pan Mariusz Kamiński na spotkaniu otrzymał całą dokumentację mojej krzywdy. Czym różni się takie działanie od wywózek na Sybir przez obcych. To coś gorszego, bo jest czynione przez udających Polaków. Przenieś teraz obraz tej zarazy na pion prawny.

   Specjalnie pisałem do wszystkich możliwych instytucji. Jakże piękne brzmi nazwa Senackiej Komisji Praw Człowieka, Sprawiedliwości i Petycji, gdzie królował zamiast przewodniczącego marszałek Stanisław Karczewski. Tak wymowny, tak prawy, a zarazem ohyda spustoszenia, bo do ręki otrzymał ode mnie całą dokumentację ze zdjęciem krzyża ściętego jak brzoza w Smoleńsku...tuż po zamachu ze słowami: „to próba na pana wiarygodność”.

    Jak zwykle rano, w naszej słabości Bestia podsuwała mi „pośpię, pójdę do kościoła później”, ale w pomocy Anioł Stróż podpowiedział, że wieczorem będą grali na boiska i odmówię w ruchu moją modlitwę. Przez zamknięcie boisk całkowicie straciłem kondycję, ponieważ całymi dniami przepisuję dziennik duchowy...czyli świadectwo mojej choroby psychicznej od 1988 r.

   Zobacz chorych psychicznie na wysokich stanowiskach w samorządzie lekarskim...ze szczególnie ohydną osobą, „przebiegłego sądowego” kol. Piotra Winciunasa w OIL, który został specjalnie nasłany na mnie. Nie chcą mi zabrać pwzl z uzasadnieniem, ale od 13 lat znęcają się. Jakie pensyjki biorą za siedzenie teraz w domach. Nie obchodzi ich komisja bez przewodniczącego, który zbadał mnie będąc na zagranicznych wczasach. Czy taki lekarz jest normalny, a to przewodniczący Komisji Etyki Lekarskiej!

    Zobacz wirtualnych morderców w białych rękawiczkach, którzy już niedługo trafią do izby pamięci z zasłużonym działaczami. Sami siebie odznaczają! Przenieś to na normalnego człowieka, który jest nękany przez sąsiada w czerwonej czapeczce.

    Na Mszy św. trwało rozproszenie, nie docierały czytania: spojrzał Pan Jezus Miłosierny oraz s. Faustyna. Właśnie Piotr wzmacniał rozproszonych po zamordowaniu Szczepana i odnalazł Pawła, aby działać wspólnie (Dz 11,19-26).

   Natomiast w Ew (J 10, 22-30) Pan Jezus mówił do Żydów podczas Poświęcenia świątyni w Jerozolimie, że jest Mesjaszem, ale Mu nie uwierzyli (tak jest do dzisiaj). Potwierdza to wobec świata bezbożny Żyd Jan Hartman (www.polityka.pl blog)...

   Wszystko odmieniła Eucharystia. Opiszę ten moment, bo jest to świadectwo wierzącego Panu Jezusowi, a nawet wiedzącego. Po przyjęciu kawałka chleba (opłatek) ułożył się w formie rozłożonego kielich białego kwiatu i pływał jak woalka, chciałbym utrzymać go w ustach do śmierci, bo nie chcę być tutaj („ja chcę do Taty”). Dopiero po połknięciu nastąpiło zjednanie z Duchowym Ciałem Pana Jezusa: musiałem głęboko wzdychać, a w tym czasie słodycz duchowa zalała okolicę serca oraz usta. To wszystko działo się pod obrazem Trójcy Świętej, którą właśnie zaprosiłem do mojej izdebki.

   Musisz zrozumieć, że ta przemiana z człowieka fizycznego do duchowego odbywa się błyskawicznie...z rozproszenia, straszenia przez demona ponowną operacja przepukliny oraz budzącego zwątpienie stałem się dzieckiem Bożym, które pragnie wrócić do Królestwa Bożego, a ponieważ namiastką Domu Boga jest nasz kościół chciałbym być tutaj...na wieki wieków: „Boże mój, Boże. Panie! Słodyczy mojego serca i duszy, mojej wieczności, życia prawdziwego. Dziękuje Ojcze, że Jesteś”…

    Ładnie pisze się o gwałcicielach prawa i wszelkich zasad ludzkich, ale sam też jestem grzesznym człowiekiem, a Bóg Ojciec ukazuje mi to. Przed utratą czystości wzrok zatrzymał najpiękniejszy obrazek na świecie: Pan Jezus na tle witraża (korony wokół św. Głowy) trzymający Eucharystię.

    Nie znałem intencji tego dnia, a po wyjściu na boisko od razu napłynęła i przez godzinę wołałem z płaczem z powodu własnej nędzy. To zarazem była próba, co uczynię. Pamiętaj, że jest tylko jedna droga postępowania: błaganie o przebaczenie Boga Ojca, ale z serca. Padłem później z powodu wyczerpania ciała spowodowanego wielkimi przeżyciami duchowymi…

                                                                                                                       APeeL

 

Aktualnie przepisane...

03.05.1994(w) ZA WRACAJĄCYCH W ZAŚWIATY...

NMP Królowej Polski

    Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu oraz zastępuję prowadzącego pododdział wewnętrzny stworzony dla wybranego, a ja muszę się narażać („izba” bez lekarzy dyżurnych). Tuż po przebudzeniu napłynęła intencje, a jest to poletko po którym obracam się każdego dnia. U nas nie ma statusu lekarza katolickiego i dziwi moje postępowanie przy posłudze umierającym.

    Na ten czas z V tomu „Kazań radiowych” ks. Józefa Zawitkowskiego padną słowa: „To, co z ciała jest - śmiercią umrze, a to, co jest z Ducha – żyć będzie”. Zrozum teraz powrót w zaświaty z trzema możliwościami: Królestwo Boże, Czyściec (Poprawczak dla dusz) oraz Piekło.

   Ja wiem, że jestem na zesłaniu i to, że jest Ojczyzna Prawdziwa! Łaską jest poznanie tego już tutaj, a sprawia to Światło Boga Ojca. Wielki kłopot mają ci, którzy nagle budzą się na tamtym świecie. W ramach tej intencji będę mówił o śmierci jako powrocie duszy do Boga Ojca.

   Błyskawicznie przepłynęły obrazy wywiezionych na Syberię (jeszcze niedawno, bo w 1940 r.) z perturbacjami po przeżyciu. Przypomniał się pacjent, który przeżył obóz...przestraszony śmiercią. Wyjaśniłem mu, że do ciała mamy dołączoną nieśmiertelną duszę, która wraca do Boga w momencie śmierci…

   „To miał pan pokazane w obozie, ale takim Obozem-Ziemią jest nasze zesłania...dołączenie duszy do ciała (w momencie poczęcia). Proszę zauważyć, że ma pan siłę dotrzeć do mnie w sprawie opakowania (ciała), a bliżej jest do kościoła i nic pan nie robi dla swojej duszy. Wszystkiego dowie się pan po śmierci”. Kiwał głową ze zrozumieniem, a jego córka była wprost rozpromieniona...moim strzałem prosto w jego serce.

    Szatan nienawidzi Matki Bożej i wprost szaleje w każde święto maryjne. W złości wyszedłem do kościoła, przyciąłem sobie płaszcz w samochodzie, który dodatkowo zgasł. W tym czasie serce zalała szatańska złość: na kościół i wszystko! 

   Na schodach świątyni Boga naszego przywitał mnie gong rozpoczynający Mszę świętą. Moje serce w jednej sekundzie zostało zalane miłością do Boga Ojca, Jezusa i Matki Najświętszej. W ciele pojawiło się wielkie skupienie! Nie obchodzi mnie lud, opinia wielu oraz oni sami...marna trawa!

    Podczas czytania (Ap 11) była mowa o świątyni Boga, Narodzeniu Pana Jezusa oraz o smoku o siedmiu głowach. Natomiast w liście św. Pawła padną piękne słowa (Kol 1,2-16): "dziękujcie Ojcu, który uzdolnił was do uczestnictwa w dziele świętych i uwolnił spod władzy ciemności”.

   Zły nie rezygnował z kuszenia, dziwne, bo dzisiaj jego działanie trwało jeszcze po Eucharystii. Nawet zalecił, abym wyszedł, bo będą ogłoszenia...zważ, że nie było ogłoszeń (wtorek). Jest wściekły, bo na dyżur do pogotowia zaprosiłem Matkę Zbawiciela. 

    Właśnie zacznie się „festiwal” z będącymi na granicy tych światów:

- kolega pojechał do 51-latka, który zmarł w karetce.

- mnie wezwano do do „umierającej”, pragnącej wyleczenia się, bo chcę dalej rządzić.

- teraz trafiłem do 82-latki, która jest słaba i ma "sztuczne bicie serca"! Nic nie stwierdziłem, a w tym czasie jej mąż dwa razy mówił do mnie: „proszę księdza".

- w tej serii jestem u  umierającego 12-latka z padaczką.

   Z kasety popłyną słowa: „światłość i ciemność". Pan Jezus mówił o takich jak ja, że : „jesteście solą ziemi i światłem świata!” Czy można człowieka bardziej uhonorować? Czy można go lepiej zaprosić do współpracy? Lecz pamiętaj, że nie swoją mocą zwyciężasz! Nie swoim światłem świecisz! Nie zasłoń swoją osobą, tego który powiedział: "Ja Jestem Światłością świata. Kto idzie za Mną będzie miał światło życia".

    Przypomniała się rozmowa z babcią: "szatan ośmiesza piekło, ale wie, że duszę może zniszczyć tylko grzech. Na chwilkę przyniosę panią do Rwandy, wypędzę z domu, będąc tutaj rozpozna pani namiastkę nieba z bocianem za oknem na drzewie!”

    Teraz Matka Boża wysłała mnie do młodego człowieka, czterdziestolatka umierającego na nowotwór płuca. Po podaniu zastrzyku czekałem na jego efekt, a wzrok przykuł piękny obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem nad jego łóżkiem.

   Czekałem na wyjście sanitariusza, aby porozmawiać z chorym. Zaleciłem mu wezwanie kapłana z przyjęciem namaszczenie na drogę i ofiarowanie swojego cierpienia na ręce Matki Bożej. Ona pana pocieszy, a ofiarując swoje cierpienie uczyni pan wiele dobra.

   Wreszcie nastał pokój, przejeżdżamy obok wystrojonego krzyża, już są normalni pacjenci (kolka nerkowa, bóle krzyża i duszność).  Pocałowałem Twarz Pana Jezusa z Całunu, a „Prawdziwe życie w Bogu” otworzyło się na opisie wnętrza nieba (Niebieskiego Sanktuarium). To wielka łaska Pana, a zarazem potwierdzenie intencji modlitewnej tego dnia.

  Nagle zrozumiałem, co oznacza wracanie do Ojczyzny Niebieskiej. To są wszyscy umierający w tej chwili na świecie, poszukujący i proszący o drogę, wołający oraz ginący przez kuszenia! W pokoju lekarza dyżurnego zapaliłem świeczkę przed Panem Jezusem Miłosiernym, padłem na kolana i zacząłem moją modlitwę (w intencji tego dnia).

  Właśnie nad horyzontem ziemię żegnało wielkie słońce, a w tym czasie śpiewał Salvatore Adamo („Niech pada śnieg”), a ja chciałbym wołać do Matki Bożej: "Matko! Matko!". 

   Zmiana kolejki wyjazdowej sprawiła, że przejeżdżałem trasą z figurami Matki Bożej. Przypomniał się pacjent, który od lat chodzi do kościoła, ale nigdy nie przyjmuje Ciała Pana Jezusa, które daje moc na każdy dzień!

   Wyrywają do umierającego dziadka, który "ożył". Pan ukazuje mi rożne drogi powracania: zgon w karetce, „umieranie” w napadzie padaczki, „umieranie” ze strachu, faktycznie śmiertelna choroba i możliwość nagłej śmierci sercowej. Na koniec tego dnia duchowego w radiu Maryja trafiłem na pieśń: „Tyś Królową Maryjo...ociemniałym podaj rękę, niewytrwałym Skracaj mękę".

   Jeszcze o 2.00 zerwano do „powracającego”, takie określenie napłynęło w stosunku do umierającego w Oddziale Wewnętrznym. Miałem problem, ale to pacjent kolegi, który go przywiózł, a nie ma dyżurnego.

     "Dziękuję Matko za to, że byłaś dzisiaj ze mną. Z Tobą zacząłem ten dzień i z Tobą go kończę"…

                                                                                                                            APeeL