Od wczoraj trwa otwarcie się duszy - na przekazywanie znaku pokoju. Wprost pragnę podawać rękę każdemu, czego normalnie nie lubię. Pokój w sercu jest wielką łaską Pana Jezusa. To skarb w naczyniu glinianym, który otrzymujemy w Eucharystii. Raz zaznasz co oznacza Pokój Boży, a będziesz wiedział o czym piszę.

    Przeciwnikiem pokoju jest Szatan, który  uderza celnie. To może być telefon od osoby, która zrealizuje natychmiast jego myśl! Taki właśnie ułamek sekundy decyduje, że ropucha połyka drapieżnika parecznika - ohydnego, ale bardzo smacznego. 

   Wczoraj otrzymałem takie „dobre” natchnienie, które spowodowało utratę pokoju...także u innych! A Ty myślisz, że demony są głupie i namawiają do zła. Utrata pokoju to wielkie zło, które zaburza kontakt z Bogiem.

    Idę na nabożeństwo, płynie modlitwa, a ja  pragnę być z Panem, trwać w ciszy i pokoju, ale niepotrzebnie grzeszę gadaniem do spotkanego człowieka. Nie uwierzysz, ale z tego powodu łzy pojawiły się  w oczach, bo nagle widzisz swoją marność. Po co otwierać usta, gdy nie wymawia się świętego Imienia Jezus. Przeprosiłem Pana...

    Siostra śpiewa, aby nasze serca nawiedził Zbawca, a w mojej duszy błysk słodyczy...”Kto Go godnie w sercu złoży tego wieczne szczęście czeka”. To musisz sam przeżyć, nie można tego dać w postaci „krówki”. Przed przyjęciem Pana Jezusa przeżegnałem się, a Komunia święta pękła na pół...„Pan blisko jest, oczekuj Go. Pan blisko jest, w Nim serca moc”. 

   Kapłan wołał do św. Michała Archanioła, a moje serce znalazło się bliskie obrońcy wyznawców Boga Objawionego. Przeprosiłem za moją walkę, bo cierpienie niezasłużone przekazałem za wrogów wiary, ale dalej dochodzę swego. Przecież moc nie jest we mnie, ale w otwarciu serca pogan - krzywdzicieli. Przyjmij Ojcze to przeproszenie.

    Z radością wracałem do domu, a na poczcie otrzymałem pomoc. „Dziękuje Boże za pomoc w drobnych sprawach, bo ludzie tego nie widzą, ponieważ chcą wielkich radości . Nie szukają szczęścia w rozmowie z Tobą, Ojcze."

    Cały dzień napływała szatańska pokusa ominięcia Pasterki, bo „trzeba posiedzieć w ciszy...w ciszy rodzi się Bóg...raz w ten sposób”. Sam zobacz jak działa Belzebub.

    Płynie kolęda „Cicha noc”, a przed chwilką s. Faustyna mówiła; „Panie i Boże mój! Każesz mi pisać o łaskach, których mi udzielasz.[...] gdyby nie wyraźny nakaz, że mam pisać, co się w duszy mojej dzieje to sama z siebie nie napisałabym ani jednego słowa. Piszę o sobie na wyraźny rozkaz świętego posłuszeństwa”.

     Pasterka. Normalna msza, ale dopiero Komunia św. i pięknie śpiewana kolęda góralska o Bogu, Jezusie, który się narodził wyzwoliły niewyobrażalne przeżycia. Przez duszę przepłynęło uczucie nędzy w jakiej Zbawiciel przybył na ziemię.

    Wszyscy wyszli, a ja mam łzy w oczach i chciałbym być tutaj z jakąś grupką i czekać na przybycie Pana naszego. Jak nigdy napłynęła wielka bliskość św. Józefa. Jak opisać ci słodycz w moich ustach, pragnienie milczenia, błogostan w duszy? To nawet nie radość, ale to majestat czasu, bo całe zastępy Aniołów wówczas i teraz zstępują z Niebios.

    Mija czas, a ja nie mogę wrócić do ciała. Stało się to, czego dzisiaj pragnąłem; stała się cisza. To znak nadejścia Pana Jezusa. Pan Jezus przychodzi w ciszy, w naszym milczeniu i w cichości serca.

    Dzięki telewizji znalazłem się w Betlejem (Efrata, Dom Chleba) 150 km od Nazaretu...także w Nazarecie i w Oberndorfie, gdzie w 1818 r ułożono kolędę; „Stille Nacht” („Cicha noc”) ze słowami wikarego Moore i muzyka  Fr. Grubera. Jak Pan dał im natchnienie?

     Ten dzień nie skończył się, bo rano wróciła tęsknota za Panem Jezusem,  a może ukoić ją tylko Eucharystia. Wiara sprawia komplikacje, ponieważ nie mogłem uczestniczyć w śniadaniu świątecznym. Przeważyło pragnienie Uczty Pańskiej...                    

                                                                                                                         APeeL