Wczoraj źle znosiłem post...z zimna spałem w skarpetkach, a teraz serce zalewa wielka radość. „Patrzy” Pan Jezus, a w tym czasie z książeczki „Garabandal” płyną słowa Matki. „Musicie waszymi wysiłkami uniknąć ciążącego nad wami gniewu Dobrego Boga. Przebaczy wam, jeśli poprosicie Go szczerze o przebaczenie. (…) Proście nas szczerze, a My was wysłuchamy”.

   Natomiast w czytaniach (Dz 1) dojdzie do wyboru Macieja na Apostoła w miejsce Judasza (poprzez losowanie poprzedzone modlitwą). „Ty, Panie, znasz serca wszystkich, wskaż z tych dwóch jednego, którego wybrałeś”…

   Przepłynęły obrazy z mojego życia...nawet myśli i słowa, gdy w żartach śmiałem się z Męki Pana! Zarazem widzę łaskę mojego wybrania: podniesionego z prochu nędzarza, a nawet z gnoju, by go posadzić „wśród książąt swojego ludu” (Ps 113).

    Przepraszałem Boga Ojca za tamten czas. Jakże jest to wszystko pokazane w świetle wiary. Moje życie to wprost bajka z dobrym zakończeniem! Co ukazują Objawienia Matki Bożej, które wskazują cel naszego życia: powrót do Królestwa Bożego...do Ojczyzny Prawdziwej! Ilu pragnie tego? Objawienia w Garabandal musiały zakończyć się, bo nie usłuchano. „Liczni kapłani, biskupi i kardynałowie idą drogą potępienia i pociągają za sobą wiele dusz”.

   Eucharystię przekazałem Bogu Ojcu z prośbą, aby „na wielkich i sławnych spłynęło Światło! Daj im odczuć, że Jesteś, proszę, zarazem przepraszam za moje życie w ciemności”.

   Padną słowa: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem” oraz z Ew (J 15, 9-17): „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak Ja was umiłowałem”. Mam prosić w Imię Pana Jezusa. Wołałem: o śluby kościelne w mojej rodzinie oraz o uzdrowienie córki lekomanki. Na ten czas siostra zaśpiewała, że wszelkie słodycze ziemi są niczym przy Radości Bożej.

   Po Eucharystii zagapiłem się i ponownie zaatakował mnie szatan: gadanie, rozproszenia, wyrzuty sumienia (grzechy już przebaczone) z powodu życia pogańskiego, pijaństwo i hazard. Kolega obdarował mnie zostawionym wyjazdem do umierającej. Kto odpowiadałby za to? W karetce popłakałem się z zawołałem: „Ojcze! Ojcze mój! Przebacz!”

    Wyświęciłem pokój lekarza dyżurnego, przyniosłem z samochodu Pana Jezusa Miłosiernego. Teraz jestem w domu chorego, któremu pomagają modlitwy żony...wszystko jest spokojnie załatwiane, chory jedzie do szpitala.

    Wielki smutek zalał serce, ponieważ widzę ludzi wokół, których jedynym i ostatecznym zadaniem jest złapanie mnie jako szpiega! Przykre jest to, ponieważ nawet koledzy lekarze coś udają - oni wzajemnie o sobie nie wiedzą, a przez to czują się wybrańcami (patriotami). To bolszewickie oszustwo. Przecież nie może być tak dużo zniewolonych! Stwierdzający to jest chory na urojenie...trafia do psychuszki i nikt więcej o nim nie usłyszy.

    Wprost widzę buntowników przeciw wierze i Bogu Ojcu oraz braciom i to rodakom. „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali...wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję”. Takim buntownikiem przeciw ojcu jest mój syn, który usuwał mnie ze swojego pokoju! „Ojcze mój! Ojcze Prawdziwy, Jedyny, Najlepszy z Najlepszych! Ty, Ojcze dniem i nocą pragniesz naszego dobra! Jakże cierpisz widząc to wszystko!”

    Koledze lekarzowi czytam słowa Pana Jezusa: „Powróć do Mnie, nawet w swojej nędzy i w swojej winie. Przyjmuję cię takiego, jaki jesteś! Mówię ci, że już ci wybaczyłem”. Przestrzegam go, że nie może służyć panom ziemskim i Ojcu Prawdziwemu! To śmiertelny bój o świętość duszy. Z radością to zapisuję (na maszynie)...nie wiem dlaczego Pan wybrał mnie na Swojego pisarza.

   Zważ, że jestem na styku życia i śmierci. To jest naprawdę śmiertelny bój. Ponadto w mojej łasce widzę ślepców duchowych, a to zapisałem dla Ciebie. Nawet dzisiaj spotkałem niewidomego wracającego z kościoła. Jakże pasuje teraz różaniec Pana Jezusa, gdzie wypada: „Zmartwychwstanie całkowite zwycięstwo nad szatanem”.

   Napływa też radość z niesionej pomocy: ta ma owrzodzenie żołądka, a tamta bóle serca...ten z dusznością (przestraszony), szkarlatyna u karmiącej i to samo u chorej na białaczkę!  Zmarł umęczony dziadek. W drodze do niego płynie cz. Chwalebna Różańca. 

    W śmiertelnej senności zawołałem: „Panie Jezu jakże Ty byłeś umęczony, nie miałeś gdzie głowy położyć. Wszędzie szukali Cię i napastowali w sprawie zdrowia”. Pan dał kwadrans głębokiego snu i już płyniemy karetką.

  Po drodze mijamy posiadłości bogaczy, którzy uważają, że wszystko jest wynikiem ich zaradności...często za sprzedanie swojej wolności, a wówczas władza ludowa pozwalała im na wszystko.

   W Królestwie Bożym jest mieszkań wiele, ale nikt ich nie pragnie, a najmniejsze drgnięcie w sercu wywołuje poruszenie po stronie Bożej. Wielu bagatelizuje duchowość, dusi wszystko w swoim sumieniu i nie wracają do Stwórcy...

   Matka Boża w Garabandal zalecała rozważanie Męki Pańskiej, a taka jest moja wymodlona modlitwa. Przypominają się słowa zalecenia przez Pana Jezusa przekazane przez Vassulę: „trzeba dwa razy pomyśleć nim otworzy się usta!” To wielka prawda.

   Na końcu tego dyżuru trafiłem do „umierającej” (zmiana pogody). Podczas odejścia powiedziałem, aby nie bali się śmierci czyli początku życia wiecznego, ponieważ tutaj jesteśmy na zesłaniu.

    Jeszcze skręcająca się z bólu (kamica pęcherzyka żółciowego) z mężem i 60-letnią córka wagi ok. 130 kg. Jej ojciec żartuje, że „jak dziecko nic nie robi to trzeba mu dawać jeść”.

    Po powrocie do pokoju lekarskiego modliłem się przed obrazem s. Faustyny, migała lampka, a święta uśmiechała się do mnie. „Dziękuje Panie Jezu za ten dzień, za to że byłeś ze mną: „My”...

                                                                                                                            APeeL