Czas na pierwsze nabożeństwo i spotkanie z Panem życia prawdziwego, bo w naszym Kościele świętym przeważa „śmierć”. Umiera stulatek w opinii świętości, a my ubrani na czarno udajemy smutek zamiast chwalić Boga i grać na harfie i cytrze.
W drodze do kościoła szatan przeszkadzał mi w modlitwie, bo w moim „urojeniu prześladowczym” wciąż widzę te same stare główki w okienkach, „babcię pracującą”, czuwającego w samochodzie...od lat w tym samym miejscu oraz już o 6.10 skrzypią drzwi balkonowe u pani, która wcześniej „jawnie” czuwała nade mną z obowiązkowym papierosem.
Jeżeli wymagam ochrony to trzeba to przekazać, ale zamienianie śledzenia ostentacyjnego na „zakamuflowane” nic nie zmienia. Można nawet powiedzieć, że zespół urojeniowy „pogłębił się”. Zobacz na moim przykładzie zbrodnicze działanie psychiatrii radzieckiej, której zwolennicy opanowali stanowiska konsultantów i profesorów IPiN-u. Jak pokonasz taki „zespół Laska”.
Królestwo Niebieskie i królestwo ziemskie...”przyjdź Królestwo Twoje, bądź Wola Twoja” - tylko to powtarzałem, bo w ataku złego żadna modlitwa jest niemożliwa. W stanie rozproszenia przeszła dzisiejsza Msza św. - zawołałem tylko za dusze tych, które przez mnie grzeszyły. Poprosiłem, aby im tego nie policzono, a ja to odpokutuję...jeżeli zdążę.
Św. Paweł prosił od Ołtarza Pańskiego: „Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni. Przebaczajcie sobie nawzajem (...) i postępujcie drogą miłości (...) jak dzieci światłości. Ef 4
Psalmista dodał (Ps 1, 1-4): „Błogosławiony człowiek, który nie idzie za radą występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie zasiada w gronie szyderców, lecz w Prawie Pańskim upodobał sobie i rozmyśla nad nim dniem i nocą...Jak dobre dzieci naśladujmy Boga”.
Pan Jezus dzisiaj dokonał czynu zakazanego, bo w szabat uzdrowił kobietę z uszkodzonym kręgosłupem, która chodziła z twarzą ku ziemi (tak jest u szczupłych kobiet z osteoporozą): "Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy". Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga.
Na zarzut bezpieki świątynnej, która w swoim działaniu niewiele różni się od ludzi "naszego człowieka w W-wie" Zbawiciel odpowiedział: "Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić?” Łk 13, 10-17
Eucharystia była lekka, odwracała się i wprost unosiła w ustach. Bardzo to lubię, bo nie chcę połykać widzialnej postaci Ciała Pana Jezusa. Na końcu brzegi św. Hostii powyginały się i przyjęły kształt „kielicha” kwiatowego. Spotka mnie jakaś łaska duchowa.
Po wyjściu z kościoła nagle napłynęła Obecność Boga Ojca. „Straciłem” ciało, zamknąłem oczy, a spod powiek wypływały łzy i szedłem chwiejnym krokiem. Chciałbym przenieść się do domu, bo moja dusza została uniesiona do Boga!
Żadna modlitwa była niemożliwa, a nawet niepotrzebna, bo czułem się jak dzieciątko przytulone do serca ojca ziemskiego...”Tato! Tato!”. To jedna godzina mojego życia, ale nie zamieniłbym jej na 10 lat ziemskich atrakcji, które kończą się zawsze jakimś skacowaniem.
Intencję odczytałem w środę i krążyłem po mieście wołając do Boga w mojej modlitwie, a "św. Agonię" odmawiałem ”dziesiątkami”. Żadnym językiem nie mogę wypowiedzieć mojego umierania, bo tego dnia wołałem także „za wrogów Boga”.
Poczułem, że przejęcie grzechów za innych z mojej winy...bardzo się Bogu spodobało. Szatan chciał mnie skusić wyjazdem „na groby” z rozmawianiem o spadku, ale uchronił mnie przed tym św. Michał Archanioł, ale zrozumiałem to po czasie. APEL