W symbolicznym śnie (do przodu): po dyżurze w pogotowiu wyszedłem...w piżamie i spóźniłem się na Mszę św.! To zapowiedzieć jakieś nieprzyjemnego zdarzenia...zobaczymy, co się zdarzy? 

   Teraz, już na jawie w pośpiechu i złości moje serce zalała demoniczna nienawiść do naszej wiary. Wyobraziłem sobie wrogów kościoła katolickiego, którzy sądzą, że ich przekonanie wypływa z prawdy! 

 Przepłynęły różne bluźnierstwa; kolegi lekarza, zaślepienie badaczy (parapsychologów) oraz naukowców, którzy szkiełkiem i okiem nie mogą ujrzeć szatana. On wie, że Bóg istnieje, a wciskając fałsz...ukrywa siebie. Negują go najwięksi mędrcy tego świata, których Bestia wykorzystuje specjalnie...także władców pragnących panowania nad ludzkością!

    Nie dziwi Orędzie Pana Jezusa o nadchodzących prześladowaniach wyznawców Boga Objawionego! Podczas przejazdu do pracy z radia Maryja napłynie zdanie: „patrzę na ciebie -  patrz na Mnie".

    Później z bałaganu wypadną słowa: „spraw Panie  Jezu Chryste, bym zawsze pragnął Ciebie", a w tym czasie wzrok zatrzyma Zbawiciel na krzyżu.  Uciekłem do różańca Pana Jezusa, gdzie właśnie wypadnie modlitwa: „Pan Jezus oddał za nas życie, ponieważ nas kochał".

    W pracy spotkała mnie niespodzianka ze snu: była tylko jedna karta chorego i wielki pokój, ale po chwilce dowiedziałem się, że jestem sam w przychodni. Później trwał bałagan i pośpiech, nie mogłem spożyć się obiadu (mamy na dole stołówkę) i tak do czasu na koronkę do Miłosierdzia Bożego...

     W pragnieniu odczytu intencji modlitewnej wróciła „duchowość zdarzeń”:

- wczorajsze czytanie orędzia Pana Jezusa o wrogach Kościoła katolickiego

- poranny atak demona

- ostatni pacjent reprezentował tych, którzy uważają: „kto nie z nami, ten przeciwko nam”

- spotkam też reprezentujących wrogów naszej wiary (sprzedawcę, kierowcę i byłego komendanta policji...).

   Zaczął padać deszcz, chmury zalały niebo, a moje serce  ogarnęła   wszechogarniająca miłość Boża. Nagle znalazłem się w Królestwie Bożym już tutaj na ziemi, a żadnym językiem nie można wyrazić mojej radości z wołaniem w intencji tego dnia. Z tego wynika, że Bóg Ojciec szczególnie kocha takich braci.

   Zacząłem modlitwę od cierpienia Pana Jezusa w Getsemani (u mnie jest to „święte Osamotnienie”), ale nie towarzyszył tej modlitwie smutek tylko radość, że modlę się za braci nie mających łaski wiary, oszukanych przez szatana, gubiących własne dusze.

    Przypomniano o zapaleniu lampek pod krzyżem, bo jest to ostatni dzień oktawy Bożego Ciała. Wymieniłem kwiaty Panu Jezusowi...ludzie dziwią się, ale zobacz groby ich bliskich, zwykłych śmiertelników. Przy tym przechodzą obok krzyża ze sztucznymi kwiatami i pustymi lampkami. Taka jest nasza wdzięczność za otwarcie Królestwa Bożego. Każdy dowie się o tym w momencie śmierci, ale będzie za późno.

  Podczas koronki Ukrytych Cierpień Pana Jezusa w Ciemnicy oraz podczas Biczowania (u mnie są to „św. Rany i św. Krew)...popłynie wołanie za tych braci. To był początek mojego nawrócenia, ale już wówczas widziałem, że Męka Pana Jezusa stanowi: raz współcierpienie, a raz radość i pocieszenie!

    W drodze do kościoła spotkała mnie ulewa i spóźniłem się na Mszę świętą (tak było w śnie). W ten sposób znalazłem się przed figurą Pana Jezusa, gdzie patrzyliśmy na siebie. Przypomniały się czytane słowa, że uczestnictwo w Mszy świętej to „małe” Boże Ciało.

    Natenczas zły podsunął, że wciąż to samo, nuda. Co dziwnego, przecież w naszym normalnym życiu także są takie momenty. Zarazem napłynął obraz o. Pio, który Mszę świętą odprawiał w wielkim uniesieniu, musiano ściągać go na ziemię przy pomocy dzwoneczka!

   Jakże  chciałbym uczestniczyć w takim misterium! Nagle dopłynęły słowa pieśni: „serce moje weź, duszę moją weź, niech rozbrzmiewa pieśń", a wzrok zatrzymały obmywane ręce kapłana. W moim sercu pojawił się ucisk, a łzy zalały oczy! To ułamki sekund, bo nasze słabe serce więcej nie wytrzyma. Pan pokazał mi święte ręce kapłana!

   Zawołałem: „Boże spraw, abym mógł mówić o Tobie, tak jak święty Paweł...dla Twojej Świętej sprawy”. Po chwilce demon podsunął obraz z telewizji dotyczący lustracji otoczenia Prymasa. Przecież to jasne, że bolszewicy byli wszędzie, a najwięcej takich wciskano do otoczenia: „tych, co nie z nami"!

 W kolejce do Eucharystii zamknąłem oczy, a po ich otwarciu usłyszałam słowa: „Ciało Chrystusa”...kapłan podszedł do mnie z boku kolejki. Czytaj: Pan Jezus przybył do mnie osobiście! Moje serce zalała wielka radość aż kiwałem głową z zadziwienia. Zważ, że Msza św. według niewiernych jest zawsze taka sama. Jest odwrotnie, bo zawsze jest inna i dająca nieskończone przeżycia, któryś nie można przekazać.

    Bóg Ojciec daje nam atrakcje niewidzialne. Na ten moment niesamowite przeżycia dała procesja wokół kościoła; dzwonki, zapach kadzidła, kwiaty...z napływem dobrej energii. Dodatkowo Pan sprawił, że obok mnie  śpiewała organistka z innego kościoła z jakąś niewiastą (na głosy). Jak przekazać radość z mojego wołania - w litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa - za wrogów naszej wiary i Kościoła katolickiego?

    Teraz mówię...tak jak prosiłem, że Pan Jezus jest, jest Matka Boża i Szatan, mówiłem też o duszy i znakach Boga naszej codzienności. Przekazuję to też Tobie...

   Wieczorem skończę moją modlitwę podczas kłótni Polaków w telewizji. Posłuchałem dwukrotnego natchnienia, aby otworzyć „Prawdziwe życie w Bogu”, gdzie trafiłem na słowa o braciach złączonych wokół jednego ołtarza jedynej wierzę, co sprawi wielką radość Panu Jezusowi! Łzy zalały oczy…

                                                                                                                                  APeeL