Najświętszego Serca Pana Jezusa

   Musisz zrozumieć, że największą z łask Boga Ojca na ziemi jest bycie kapłanem jedynie prawdziwej wiary katolickiej. Taki namaszczony sługa Pana przemienia chleb ziemski w Chleb Życia czyli Ciało Duchowe Pana Jezusa (jest cudotwórcą).

    Większość nie ma takiego poczucia, a nawet nie pomyśli o tym. Jest to wynik braku świadectw wiary od tych, którzy dowiedzieli się, że podczas Komunii św. jednamy się duszami ze Stwórcą. To pokazuje przytulenie się dziecka do ziemskiego tatusia.

    W tym momencie zapytam: co może dać mi religia, gdzie nie ma Eucharystii? Tak właśnie jest nawet u chrześcijan: luteran, kalwinistów, zielonoświątkowców oraz u prawosławnych. Nawet nie wspominam o wiarach wymyślonych...

    Podczas przekazywanych rad mentorów, psychologów, a nawet katolików zawsze czekam na zalecenie szukania mocy w Mszy św.! Ludzie normalni nie mają świadomości, że na tych, którzy znaleźli się w kłopotach czyhają demony (stąd samobójstwa z rozpaczy). W takim zagrożeniu żyją też znienawidzeni przez Belzebuba kapłani i to szczególnie dążący do świętości.

    Nie będziesz miał mocy na tym zesłaniu...sam z siebie. Jaką możesz mieć moc ciała bez chleba naszego codziennego? Tak samo jest z życiem duszy ludzkiej, która jest stęskniona powrotu do Ojczyzny Niebieskiej. Ten stan łagodzi zjednanie z Duchowym Ciałem Pana Jezusa. Stąd jest moje zaproszenie każdego na codzienną Mszę św.!

    Wszedłeś tutaj nieprzypadkowo. Pomyśl jak to się stało, bo moja łaska sprawia wielkie pragnienie przekazywania doznań duchowych. Każdy musi sobie odpowiedzieć: jaki jest cel mojego życia i co będzie ze mną tuż po śmierci? Gdzie trafisz, bo mamy tylko trzy możliwości: Niebo, Piekło i Czyściec, a to jest fatalne miejsce.

    Tam przypomnisz sobie moje zaproszenie do życia dla Boga, bo cała reszta jest dodana. Na pewno nie są to „wielkie cele” z podszeptu demonów...dla sławy i chwały własnej: wspinanie się na szczyty, które jeszcze nikt nie zdobył, opłynięcie świata lub ściganie się z innymi z ryzykowaniem życia. To wszystko nic nie znaczy po prawdziwej stronie życia, a nawet po tej, bo po czasie zostaje tylko wzmianka o rekordzie dla grupki podobnych.

    Podziękujesz mi, gdy się spotkamy w krainie żyjących i uściśniesz mnie jak najlepszy brat brata. Ja wówczas wskażę ci na Boga Ojca, który posłał mnie do ciebie...właśnie teraz i o tej porze! Nie dziw się, bo nasze życie przenika duchowość, którą 99% ludzkości neguje lub wymyślają sobie różne teorie: reinkarnację, kastowość, zmartwychwstanie z ciałami...dla wybrańców (św. Jehowy), a większość jest pewna końca wszystkiego raz na zawsze, itd.!

    Od rana byłem prowadzony, bo przeszedłem z mojej strony kościoła do żony (nie miałem pieniędzy na ewentualną tacę). Tak znalazłem się pod obrazem Matki Bożej Łaskawej oraz Pana Jezusa Miłosiernego...zauważyłem te znaki („łaska” i „miłosierdzie”) i pomyślałem o kapłanach. To sprawiło pomoc w późniejszym odczycie intencji modlitewnej tego dnia.

    Dzisiaj padną słowa Pana Jezusa do s. Faustyny („Dzienniczek” w radiu Maryja), że nic nie dają wszystkie modlitwy i czyny, gdyż najważniejsze jest słuchanie Woli Boga Ojca, a w tym wypadku Pana Jezusa. Tacy żyją w jedności...jak dzieciątko z tatą ziemskim. Każdy może to sprawdzić: "Tato odezwij się, daj zna, że Jesteś". Sam zobaczysz, co się stanie, ale patrz na znaki...nie wiem, co cię spotka, bo nasze drogi nie są Drogami Boga.

   W Ew (J 19, 31-37)...żołnierze na prośbę bezpieki świątynnej mieli połamać ukrzyżowanym golenie, ale Pan Jezus już nie żył. Przebili Mu włócznią bok i "natychmiast wypłynęła krew i woda".

    Eucharystię przyjąłem w intencji kapłanów (wg zamówionej Mszy św.) i później wołałem za nich podczas nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a wieczorem odmówiłem moją modlitwę (1.5 godz.).

    Podczas „św. Osamotnienia” (modlitwy Zbawiciela w Getsemani) napłynęło Serce Pana Jezusa, a moja dusza została uniesiona. Trafiłem pod sosnę z wielkimi szyszkami, których nasiona "nie wpadają w ziemię"...tak właśnie jest z kapłanami marnującymi łaski Boga Ojca.

                                                                                                                          APeeL