W nocy trafiłem na informację o śmierci  21 - letniego Piotr Radonia, który urodził się bez kończyn. Popłakałem się, ale nie z powodu jego przejścia do życia tylko z powodu naszego rozstania z nim.

    Spotkamy się w Domu Boga Ojca, bo żył jak święty i dawał moc innym. Ilu ma ręce i nogi, które używa dla niecnych celów. Ilu ma wszystko na ziemi i narzeka na swój los... Dałem tam komentarz:

    <<Czy wiesz jaka radość go spotkała? Nie ma śmierci, bo jest odwrotnie...śmierć to życie. Po odpadnięciu ciała nikt nie chciałby wrócić do tej "kapsuły". Wszystko jest prawdziwe w Kościele katolickim. Piotr ("skała") był świadectwem dla nas, że nie wolno zabijać dzieci szczególnej troski (z gwałtu, chore z wadami i zagrażające życiu matki). "Tato! Boże Ojcze! Przytul go ode mnie...".>>    

     Natomiast „wSieci” było świadectwa „życie po życiu” zmarłego kapłana, który wyraził to, co przeżywam po Eucharystii: „Ciepło wszechogarniającej miłości”. Jest tam wyróżnione zdanie, że żaden człowiek na stanowisku nie zwierzy się z tego, że „unosił się nad dachem szpitala”. To wiem, bo moje przeżycia też są „dziwactwem” dla uczonych w pisaniu...

     Wyszedłem na Mszę św. poranną i zacząłem ”Anioł Pański” z wołaniem „Pod Twą obronę Ojcze na niebie”. Rozmodlenie zepsuł miły pan, który o 6.20 wyskoczył zza budki przy cmentarzu. Mimo siwych włosów trwa w komuszej wierności i nawet  kilka razy nabrał mnie na „wywiadywanie się”. Zauważył moją ucieczkę, ale w końcu znalazł się przed klepsydrami. To dobry człowiek...jutro umrze, a mój Kościół święty zajmie się jego zwłokami.

    Św. Paweł mówił, że dziękuje Bogu w każdej modlitwie za udział w szerzeniu Ewangelii. Zaznaczył, że nosi nas w swoim sercu, bo  mamy udział w jego łasce w „jego kajdanach, jak i obronie Ewangelii za pomocą dowodów”. Flp 1, 1-11

     Pan Jezus zrobił dzisiaj grzech, bo uzdrowił ciężko chorego, ale nie umieli odpowiedzieć na pytanie czy w dzień szabatu można wyciągnąć syna ze studni? Łk 14, 1-6

    Nie wiedziałem dlaczego Eucharystia pękła, a dwie połówki złożyły się. Wszystko wyjaśni przebieg dnia, bo w drodze na cmentarz rodzinny odmawiałem modlitwę „za rodziny w których brak miłości”, a z radia samochodowego płynęła muzyka sakralna.

    Po powrocie podjechałem do kaplicy naszego kościoła, gdzie na pożegnanie przywieziono ciało znajomego sanitariusza, bo Msza św. będzie w odległym kościele. Ja w swojej posłudze (w tym „lekarza ostatniego kontaktu”) napatrzyłem się na śmierć i nie robi na mnie żadnego wrażenia...tym bardziej, że wiem o naszym dalszym istnieniu.

   Tylko niekiedy doznawałem wstrząsu duchowego. Tak było, gdy trafiłem do bardzo biednej rodziny, gdzie w czasie przygotowania do uroczystości Komunii św. zmarł dziadek. Poradziłem, aby połączyli te uroczystości...

    W kaplicy prawie nikt go nie żegnał, a tylu miał przyjaciół do „bitki i wypitki”. Wprost widzisz, że był nikomu niepotrzebny, a dla sąsiadów jego śmierć to wielka ulga.

   Moje serce zadrżało, bo przed kilkoma dniami wołałem za ofiary nałogów. Kilka razy proponowałem mu zawiezienie do kościoła i zaprowadzenie do spowiednika. Smutno mi, że nie drgnął, bo z jednych kłopotów wpadnie w drugie.

    Często prosił sąsiada, aby modlił się za niego, bo sam nie potrafi. Ludzie modlitwę kojarzą z formułkami, a to rozmowa dziecka z ojcem. 

    Nad zmarłym, który wyglądał lepiej jak za życia płynęła modlitwa różańcowa, a patrzyła na nas wielka figura MB Niepokalanej z górującym krzyżem Pana Jezusa Zmartwychwstałego...z zerwanym łańcuchem. To symbol śmierci, której nie ma.

    Podczas późniejszego nabożeństwa różańcowego z ponowną Eucharystią wzrok zatrzymał Pan Jezus Miłosierny, który poprzez grę oświetlenia promieniował światłością. Ja wiem, że Chrystus go wspomoże, bo już wcześniej wołałem za niego, a nikt nie rozumie wielkiego cierpienia alkoholików.

    Pan wie, że w każdym z nas jest dwóch ludzi i liczy się serce zjednane z duszą. Sam mogłem tak skończyć ten żywot. Teraz, gdy piszę prorok z Biłgoraju głosi chwałę bimbru.

-  Na weselach ludzie mają pić bimber?...pyta redaktor.

-  W 20 % piją...pada jego argument.

    Odmówiłem całą modlitwę w intencji tego dnia, a zdziwiłem się, bo jest tam zawołanie: „Ojcze Przedwieczny przyjmij przez Niepokalane Serce Najśw. Matki świętą śmierć Pana Jezusa”...

    Przypomniało się zapytanie apostoła Piotra jak otrzymać tą łaskę. Pan Jezus odpowiedział, że trzeba wykonywać wolę Boga Ojca. Tak, bo to droga do świętości... APEL