W śnie mam nieprzyjemny kontakt z faryzeuszami, a zarazem pojawił się przepiękny obraz Matki Bożej z jędrnymi piersiami. Szatan nie daje mi spokoju w dzień i w nocy! Zerwał budzik żony, która uczestniczy w codziennej Mszy św.

    Wrócę do kuszenia, ponieważ ludzie uważają, że w ich głowach są ich myśli i pomysły. Oto zaczynam różaniec, a mam przelać wodę święconą z plasti­kowej buteleczki do ładnego słoiczka. To nic złego, ale wstaniesz i przerwiesz modlitwę, a wówczas napłynie znowu "coś dobrego". Przenieś to na poważne działania.

    "Chrystus w moim życiu", gdzie starsza pani wspomina zatrzymanie przez żandarmów niemieckich. Ze strachu, cichutko zawołała: "Jezu!", a człowiek we wrogim mundurze powtórzył: "Jezus!" W takich momentach nie wytrzymuje moje serce...łzy zalały oczy! Inna w szczycie samotności zrozu­miała Jezusa w Getsemani.

   Przecież sam do tego doszedłem. W samotności łączę się z Jezusem w Ogrójcu, w obelgach z Jezusem "Oto człowiek". Męka Pana Jezusa jest lekiem dla każdej umęczonej duszy i serca. Dlaczego nie podkreśla się tego?

    Teraz kobieta opisuje stan naszego małżeństwa. Matka i Pan Jezus błogosławią naszej miłości, a my wyrzekamy się nieprawidłowego pożycia. Ileż daje to spójni, oczekiwania, czułości i delikatności. Żona staje się narzeczoną. To jest nagroda za wyrzeczenie - tak obdarza Niebo! Ziemia daje pigułkę, prezerwatywę, zaspokojenie i zniechęcenie! Zły wie o tym i wszędzie rozgłasza, że zaspokojenie daje zdrowie i radość - jest to jedno z jego oszustw! Ile małżeństw to rozkłada.

    Dzisiaj jest senny dzień, dość przykre to dla mnie, ponieważ szkoda mi czasu moje­go życia. Dopiero o 10.30 wyszedłem z łóżka! Jadę samochodem na miejsce samotne, ale zły podrzuca różne sprawy. Jest mi smutno i bardzo cierpię z powodu braku spełnienia z żoną (przymus zachowania wstrzemięźliwości z mojej strony).

    Wołam w tym smutku: "Ty, Jezu mój...Święty ze Świętych znasz to cier­pienie, przecież miałeś takie ciało jak ja...przekazuję Tobie, Jezu i Matce Prawdziwej moje niespełnienie". Z tego smutku wyrósł pokój.

    Wreszcie nadszedł czas modlitw i w cz. Bolesnej Różańca płaczę z powodu całkowitego obnażenia Pana Jezusa: "Jezu mój, Ty Święty Świętych zostałeś bruta­lnie obnażony i to wobec kobiet, a także wobec Matki Prawdziwej. Jezu! Jezu! Jezu! Przebacz wszystkie moje bezecne obnażenia ciała tej świątyni Ducha Św.!" W duszy mam pokazane uczucie Jezusa wówczas! W tym smutku pozostałem i odmówiłem wszystkie modlitwy.

   W tej łączności z Jezusem nie zwracałem uwagi na moich "przyjaciół" ziemskich. Znowu w ręku "Matka Boża w moim życiu" z relacją ginekologa, który otrzymał łaskę wiary podobną do mojej, ale jest wyśmiewany przez żonę, a dzieci ma podobne do moich (niewierzące).

   Prowadzi życie modlitewne z zaleceniem...także dla mnie, że modlitwę przebłagalną trzeba odmawiać zawsze o 15.00! Teraz biegnę do Pana, a w drodze modlitwę się za kapłanów. Na czas Mszy św. o 17.00 serce zalała wielka pustka duchowa oraz zwątpienie z wrogością do kapłanów! Oto stoję na środku kościoła i krzyczę bezeceństwa.

   "Panie Jezu, Ty wiesz dlaczego to odczuwam...to służy jakiemuś celowi. Nie wytrzymam tego, proszę o pomoc". Szatan dorzucił pokusy seksualne. Ja wiem, że to jest od niego, a co inni, szczególnie niewierzący! Wszystko trwało 15 minut!

    Nagle pojawił się mój kapłan, bo odprawiający przeszedł do konfesjonału, a po wypowiedzeniu słów: "Jezus powiedział"...demon uciekł (w sekundzie)! Przypomniało się wczorajsze czytane słowa o uczniu Jezusa, który w takim momencie krzyczał i radował się: "Pan przemówił! Pan przemówił!" Tak chciałbym teraz krzyczeć! Poczułem moc Bożą: "Ja Jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba, kto spożywa moje ciało...kto Mnie spożywa!"

   Mój kapłan przepięknie mówił o św. Hostii oraz kierował słowa do: "śpiewaków, uczestników, oglądaczy oraz do tych, którzy przychodzą do kościoła ze strachu przed grzechem!" Trzeba dodać do nich, tych, którzy wstydzą się Jezusa (takim byłem niedawno)!

    Z kilkoma osobami pozostałem po Mszy św. wołając "nadal zostajesz Sam, Panie Jezu...przez zasługę Twojego Św. Osamotnienia". Dlaczego w kościele nie mówi się o działalności księcia kłamstwa w życiu codzie­nnym każdego chrześcijanina. Poganie mają spokój - on gnębi ich w inny sposób... światem, wódką, zdradami, seksem, godnościami, walką o władzę, pychą, zatwardziałością serc.

   Teraz płynie niedziela...jak u normalnych (ja jestem nienormalny), ale około 15.00 napłynęło natchnienie, aby odwiedzić rodziców, grób babci. Jakże pięknie wyglą­da niebo ze słonecznymi strugami - jak promieniowanie z Rąk Matki Bożej Cudowne­go Medalika.

   Żona czytała modlitwy św. Brygidy...to wielki dar Stwórcy. W modli­twie przebłagalnej wołałem do s. Faustyny i do Matki Bożej o wstawiennictwo u Pana Jezusa za dziadkami. Nawet "wołałem głośno" do Nieba i wprost słyszałem rozlegające się echo: "niech będzie uwielbiony Pan Jezus Miłosierny...Jezus Miłosierny...Jezus Miłosierny!" Wielka jest moc Miłosierdzia Bożego, ale tak mało o nią prosi!

    Dopiero teraz zrozumiałem wezwanie do rodziców. Mówię do ojca ziemskiego: "nie uczestniczysz w niedzielnej Mszy św., odrzucasz Komunię Św., nie prowadzisz do kościoła niewidomej matki, a twojej żony...pocieszasz się tym, że jesteś wierzący i masz obrazek w warsztacie. W niedzielę latasz od rana z miotłą: źle czynisz, bo twój czas jest drogi (81 lat), bo jutro możesz stracić sprawność psychiczną. Ja cię ostrzegam i to, co mówię płynie od Pana Jezusa...nie będziesz miał tłumaczenia, a wszystkiego dowiesz się w momencie śmierci, ale będzie już za późno!"

    Żona wróciła z Mszy św., gdzie z kąta kościelnej rupieciarni śmiał się do niej Pan Jezus. Stał tam św. Franciszek, był też obraz Matki Bożej z Lourdes! Jakże Niebo potrafi pocieszyć! To nieskończoność możliwości.

- Jakże Matka i aniołowie cieszą się teraz z twojej czystości? Ja to wiem. Podczas jazdy w tamtym kierunku żona czytała głośno modlitwę do Chrystusa Króla; "wyrzekam się szatana". Prawdę mówiąc nie rozumie o co chodzi. Także: "obiecuję żyć, jak przystoi dobremu katolikowi"...jakże lekko rzucamy słowa!

   Powiedziałem żonie, że aniołowie cieszą się z jej czystości, ale Ewangelii nie otworzyłem! Tam, gdzie miałem założone (obrazkiem z Matką i o. Kolbe) były słowa: "Ciało zaś nie dla rozpusty, ale dla Pana (...) ciała wasze są członkami Chrystusa (...) a kto łączy się z Panem, jest z nim jednym duchem (...) członki wasze są świątynią Ducha Świętego, który w was przebywa, którego macie od Boga, a nie należycie tylko do siebie (...) nabyci byliście za wysoką cenę. Chwalcie tedy i noście Boga w ciele waszym"...

                                                                                                                          APeeL