Spałem krótko i nie wiedziałem czy mam być na pierwszej Mszy świętej. Po wyjściu zacząłem odmawiać koronkę do miłosierdzia Bożego oraz wołałem za uczestników zbawiania, a uniesienie zalało serce.
Dzisiaj będzie 1 Komunia św. dzieci i nasza świątynia jest wystrojona. Chłopczyk czytał Słowo, a ja znalazłem się wśród Apostołów, którzy modląc się wkładali ręce na przyszłych uczniów wśród których był Szczepan, „mąż pełen wiary i Ducha Świętego”. Dz 6,1-7
Wcześniej po modlitwie do Boga wybrano w miejsce Judasza apostoła Macieja. Dreszcz przepłynął przez ciało, bo poczułem się tak właśnie powołany.
Apostoł Piotr dodał słowa o kapłaństwie, a ja wiem, że na ziemi nie ma większego powołania, bo to...żywe kamienie świątyni duchowej. Zobacz co mówił rybak oderwany od łodzi: „Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, świętym narodem, ludem Bogu (...) przeznaczonym (...) który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła”. 1P2, 4-9
Pan Jezus prosił dzisiaj, abyśmy uwierzyli w Niego jeżeli wierzymy w Boga: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie". J14, 1-12 To wszystko jest bardzo proste, a zarazem nie do przeskoczenia przez ludzi normalnych (bez łaski wiary).
Po Eucharystii padłem na kolana i tak było mi dobrze. Po wstaniu dalej trwała ekstaza i poczułem się wielki w ciele. To trudno wyjaśnić, ale to był wynik zjednania mojej duszy z Panem Jezusem.
Siostra śpiewała o Bogu, który jest zawsze wierny, a ja dopiero teraz miałem pragnienie zostać tutaj z Jezusem i wszystko zapisać. Tych przeżyć nie można udokumentować po czasie, bo trudno je wyrazić nawet w tej chwilce.
Jednak zostanę zaskoczony dopiero na końcu dnia, a właściwie tygodnia z Bogiem Ojcem...o co prosiłem w środku poniedziałkowej nocy (12.05.2014).
Dzisiaj wieczorem pod krzyżem Pana Jezusa poświęconym J.P. II była odprawiana Msza św. dziękczynna. Przybyłem tam podczas słów: „błogosławieni wezwani na Jego ucztę”. Podszedłem do Eucharystii, a później klęczałem do końca nabożeństwa i zostałem pobłogosławiony.
Siostra zaczęła śpiewać „Barkę” ze słowami „O! Panie, to Ty na mnie spojrzałeś. Twoje usta dziś wyrzekły me imię”. Nie mogłem się ukoić i wrócić do domu, bo zapragnąłem intymnej modlitwy. Znalazłem ławkę, bo to czas "telewizyjny", ale zaczęły wybiegać „szczury”...
Ten udawał, że wyrzuca puszkę po piwie, ale został i patrzył na mnie paląc papierosa. Pojawiła się sąsiadka-opiekunka z klatki obok. Wybiegł też „komendant” (komediant) wyraźnie podniecony dziwnym zachowaniem „szpiega”. Ci ludzie śledzą mnie od lat i nie dadzą chwilki wytchnienia.
To bardzo przykre, a w tym wypadku było szczególnie bolesne, bo pragnąłem posiedzenia na ławce...zjednany z Panem Jezusem. „Jezu mój! Jezu! jak dobrze z Tobą. Jakże Boże zaskakujesz i sprawiasz, że już na ziemi jestem w Królestwie Niebieskim...oczyszczony i nasycony Boskim Chlebem i na końcu pobłogosławiony”.
Uciekłem od nich i krążyłem odmawiając zaległą modlitwę: „za uczestniczących w zbawianiu”, a dzień zakończyło błogosławieństwo płynące z Sanktuarium MB Królowej Polski w Częstochowie...
APEL