Wspomnienie św. Marii Magdaleny

    Po podłym dniu, tuż przed wyjściem na wieczorne nabożeństwo do Najświętszej Krwi Pana Jezusa nie znałem intencji tego dnia. Ostatnio mam pomoc w tym pragnieniu, które umożliwia modlitwę...także w ciszy adoracji przed Monstrancją.

    Na początku wołania do Boga zauważyłem, że modlitwa "idzie", a wówczas jest odmawiana z serca, bo ustna jest niepotrzebna. Tak jak wołania u islamistów, które dochodzą do kopuły meczetów. Skąd to wiem?...wiem! Dyskusja nic nie da i nie wolno mi jej prowadzić.

   Nie ma Boga oprócz "Jahwe" i Syna, Jezusa Chrystusa naszego Odkupiciela, którzy otworzył Królestwo Boże oraz Ducha Świętego, który prowadzi mnie w zapisie (po prośbie).

   Jak się okaże dzisiaj są imieniny córki, która usunęła Boga ze swojego życia: uczestniczy w Paradach Ulicznic, a ma rozum i widzi rodziców dążących do świętości. Bezbożność jest na fali, a pragnienie świętości budzi zdziwienie. "Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe" (2 Kor 5,14-17).

   Ja wiem, że jest to próba także dla nas i zostanie którego dnia obudzona wstrząsem...tak jak prostytutka Magdalena. Po nawróceniu była pod krzyżem Pana Jezusa (Apostołowie uciekli, a Piotr trzy razy się zaparł), a później pierwsza "udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty (...) stała przed grobem płacząc", (Ew: J 20, 1.11-18).

    Na początku otrzymałeś talenty i słabości, które teraz w chwili szukania nawrócenia zaczynają ciążyć. Przypomina to szukanie drogi w górach, w nocy i podczas deszczu...to już blisko, o widzi pan to tam!

    Przypomniał się Michel Quoist (1918-1997) i jego „Niezwykły dialog” o zaganianych, którzy nie mają czasu nawet na śmierć; „Żyją na ziemi biegnąc (...) przepracowani (...)".  Życie dla nich jest za krótkie, a czas jest drugim darem Boga oprócz wolnej woli. Mamy w nim wypełniać to, czego pragnie Bóg Ojciec. 

   Prawdziwe zdziwienie pojawi się u każdego po śmierci! Ty, który to czytasz jak wytłumaczysz się, gdy wszystko jest zapisane ("podgląd i podsłuch" z odbieraniem naszych myśli). Sam siebie ocenisz...jeżeli nie miałeś śmiertelnych grzechów trafisz do Czyśćca i będziesz czekał na nasze modlitwy. Ilu na świecie modli się do Boga Objawionego? Nie chodzi o kiwanie się przed Ścianą Płaczu lub mechaniczne schylanie głowy na dywanikach.

   A ilu modli się za dusze cierpiące w Czyśćcu, gdy nawet w Prawosławiu (duży kult Matki Bożej) nie ma Czyśćca. Przecież jest to miejsce dalszego Miłosierdzia Boga Ojca. Maria Simma ("Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi") wyzwoliła jednego z arcybiskupów, który czekał na powrót do Królestwa Bożego...550 lat! Po co Ci to?

    Przecież często spieszysz się do swojego domu i na pewno stałeś w jakimś korku? Nie idź drogą za Europejczykami, czerwoną i kolorową zarazą (grzesznicy nie lubią, gdy coś nazywa się po imieniu), pragnącymi władzy, seksu (miłości") i posiadania (złota)...

   Nie wykupisz się. "Jeśliby kto oddał za miłość całe bogactwo swego domu, pogardzą nim tylko" (Pnp 8, 6-7). Złoto powinno służyć zdobieniu Świątyń Boga Objawionego, a nie wymyślonego (naszemu Ojcu jest to niepotrzebne, ale wyraża nasza wdzięczność). Zarazem z krzykiem psalmisty: "Ciebie, mój Boże, pragnie moja dusza (...) Oto wpatruję się w Ciebie w świątyni, by ujrzeć Twą potęgę i chwałę".

    Wyszedłem na spacer modlitewny i jeszcze przez godzinę - wołałem w uniesieniu duchowym - z jednym marzeniem, abym nie spotkał znajomego. Miałem zamiar wymieniać tych, którzy usunęli Boga Ojca ze swojego życia, ale jest to 99% ludzkości...tylko w mojej klatce na 15-tu mieszkańców 10-u jest niewierzących, a to kraj katolicki.

   Trupy takich wnosi się do Świątyni Boga, gdzie kapłan wypowiada formułę, że "cierpieli z Panem Jezusem"... 

                                                                                                                                     APeeL

Aktualnie przepisano...

14.10.1990(n) Uczta Boża...

    Trwa dyżur w pogotowiu...szybko załatwiam młodą kobietę zatrutą tlenkiem węgla. Teraz odmawiam modlitwę "przebłagalną" za kapłanów. Tak lubię nocne modlitwy w ciszy. Po godzinie budzą ponownie, a teraz dziękuję Matce Prawdziwej za ten dar. Proszę o odsunięcie złości żony.

    O 7.00 "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus", a podczas mycia się w jasności mam wytłumaczoną Wielką Tajemnicę. Bóg Ojciec Jest. Jezus był i też jest dla mnie, a działania Ducha Św. przeżywam. To wszystko: jaka tu tajemnica?

    Zza drzwi dobiegają przekleństwa kierowcy. Dostał dar pracy, niedziela, a dzień Pański zaczyna od klątwy. Napadła mnie ponowna chęć modlitwy. Dopiero 7.20. "Ojcze nasz"..."Panie! Imię Twoje to Pokój!", a z książeczki nachodzi wyjaśnienie Tajemnicy Wcielenia!

   Szum, zmiana ludzi, gra muzyczka, radiotelefon: podparłem głowę, zamknąłem oczy (niby "śpiący po dyżurze") i dziwię się tej prostocie działania Bożego! Matka Maria, Syn, Jezus, Bóg - człowiek nie miał na ziemi ojca. To połączenie Nieba z ziemią. "Ojcze nasz, Zdrowaś Mario Jezu Chryste mój Zbawicielu, który cierpiałeś za mnie Mękę".

    Kto i jak może przekazać moje przeżycia, a nawet cierpienie?Teraz uciekłem do pokoju lekarskiego, gdzie pracuje sprzątaczka. Dalej modlę się i nie chce się wychodzić z dyżuru. Czytałem o kilkugodzinnych modlitwach Faustyny.

   Z kwiatami pojechałem do żony, ale przeważała duchowość. W niebie panuje radość, gdy małżeństwo żyje w miłości. Nie znosi tego demon, który rozbija związki sakramentalne...sprzyjając bezbożnym ("partnerskim"). Pasują mu zdrady, rozwiązłość i różne figury w seksie.

   Nagle napływa natchnienie wyjazdu do odległego kościoła ze snu. Idę za tym głosem i już pędzę samochodem. Minąłem miejsce, gdzie w wypadku zginął kuzyn. Za niego przyjmę św. Hostię. Trafiłem tam bez problemu ("wprost wjechałem do kościoła"), gdzie trafiłem na sytuację ze snu "do przodu": podobne ławki z kobietami siedzącymi w ciszy.

    Przed tym kościołem jest piękny Jezus z krzyżem podczas upadku. Ponownie wołam: "Jezu, Jezu, Twoje Imię Święte. Ty wiedziałeś wszystko o mnie, a ja Ciebie tyle lat nie znałem! Ojcze nasz...Zdrowaś Mario". Zły atakował, abym "wyszedł i wstąpił do sąsiedniego"! Krzyczę: "Jezu, Jezu, proszę o pomoc".

- Nie użyłeś wody święconej podczas wchodzenia do kościoła!...tak napłynęło!

    Jakże pięknie mówił starszy kapłan: "Niebo jest dla wszystkich, głód duchowy zaspokoi tylko Św. Hostia...Jezus mówi do ciebie...Oto Jestem! Nie ma nic piękniejszego niż zjednanie z Panem Jezusem ("nie będziesz miał w sobie życia")!" Kapłan wspomniał w kazaniu matkę Lutra, która na łożu śmierci zapytała go: która wiara jest prawdziwa, a on stwierdził, że w katolickiej bezpiecznie j się umiera!

    Podczas podejścia do Eucharystii zawołałem: "Nie byłem godzien, nie jestem godzien i nigdy nie będę godzien. Ty zstępujesz do mnie z Nieba, Jezu...bądź przy śmierci tego kapłana, bądź przy jego zwątpieniach, bądź z nim".

    Przeżegnałem się tak jak widziałem u małej dziewczynki. Wróciła moc, pokój i pogoda, a nawet humor. Po Mszy św. podziękowaniu kapłanowi i zapytałem o determinizm ("co ma być to będzie"). Wówczas wyznawałem ten błędny pogląd. Kapłan powiedział, że jest pewna forma determinizmu Bożego, ale nie można uznać tego co mówią Kalwini, że w planie Bożym są ludzie przeznaczeni do potępienia i zbawienia!

    Po latach będę wiedział, że wiele zdarzeń nie zależy od nas (płeć, rodzina, miejsca na ziemi, itd), ale determinizm wykluczałby wolną wolę (jedyny dar Boga oprócz czasu). Szatan nie śpi, bo po drodze zabrałem dwóch łepków (pijanych) oraz św. Jehowy!

- Czy odda pani swoje życie za te poglądy religijne, całkowicie błędne! Ja mogę oddać, już teraz, tutaj! Zaleciłem, aby poprosiła Ducha Św. o wyjaśnienie, gdzie jest Prawda? Teraz w samotności, na działce pracowniczej czytam słowa Pana Jezusa do s. Faustyny...skierowane do mnie: "Teraz wiem, że dla łaski, a nie darów Mnie miłujesz, bo wola Moja droższa ci jest niż życie"!

    Przysnąłem na chwilkę, a po przebudzeniu poprosiłem o. Pio, aby był ze mną i wspomagał mnie poprzez Pana Jezusa"...

                                                                                                                                APeeL